Redmi Note 7 oferuje podwójny aparat z głównym oczkiem o rozdzielczości aż 48 MP, co jest jednym z najbardziej promowanych elementów jego wyposażenia. Zastosowany sensor to Samsung GM1 z pikselami o wielkości 0,8 μm, rozmiar matrycy to 1/2″, a światło obiektywu to f/1.8. Smartfon korzysta z technologii łączenia sąsiadujących pikseli i wykonuje zdjęcia o finalnej rozdzielczości 12 MP.
W tym momencie pora sobie coś wyjaśnić. Przy pomocy Redmi Note 7 nie zrobimy prawdziwych zdjęć 48 MP, a przełącznik w trybie profesjonalnym uruchamia interpolację. To jednak nie wynika ze złej woli Xiaomi, a zastosowanego sensora, który został zbudowany tak, że cztery piksele tworzą jeden. Czepiać się można jedynie tego, że producent na okrągło trąbi o 48 megapikselach, zamiast promować rzeczywiste osiągi aparatu Redmi Note 7.
>>>Zobacz zdjęcia w pełnej rozdzielczości
A skoro już o tym mowa, to jakość fotek w dobrych warunkach oświetleniowych oceniam jako dobrą. Cieszy to, że autofocus prawidłowo wywiązuje się ze swojego zadania i dobrze ustawia ostrość w znakomitej większości sytuacji. Wtedy możemy liczyć na zdjęcia o przyjemnej kolorystyce i dobrym zakresem tonalnym.
Nie do końca jestem zadowolony ze szczegółowości. Dotyczy to przede wszystkim sytuacji, gdy w każde jest dużo drobnych elementów, takich jak na przykład źdźbła trawy. Wtedy niestety wszystko się zlewa, jakby aparat nie potrafił wszystkiego dobrze „narysować”. Gdy detale nie są aż tak gęsto upakowane, to Note 7 radzi sobie trochę lepiej.
Dodatkowy obiektyw służy do zdjęć portretowych i bardzo dobrze wywiązuje się z badania głębi. Odseparowanie tła od osoby fotografowanej jest na tyle precyzyjne, że efekty mogą się bardzo podobać. Gorzej idzie ze zdjęciami makro, gdyż ekstremalnie trudno jest ustawić ostrość na obiekty znajdujące się blisko obiektywu.
W przypadku zdjęć robionych w trudnych warunkach oświetleniowych, mamy możliwość skorzystania z dedykowanego trybu nocnego. Dzięki niemu fotografie są wyraźniejsze i jaśniejsze, a wszelkie źródła światła zostają stonowane, więc nie są tylko plamą. Z drugiej strony, paradoksalnie, szczegółowość nie zawsze rośnie, a czasami nawet ciut spada w niektórych częściach kadru, co jest wynikiem mocnego przetwarzania zdjęcia.
Redmi Note 7 nie nagrywa w 4K, więc musimy zadowolić się materiałami w rozdzielczości Full HD, przy 30 lub 60 kl./s. Do filmów nie mam żadnych poważnych zastrzeżeń, a nawet stabilizacja jest satysfakcjonująca. Generalnie jest po prostu dobrze we wszystkich aspektach wizualnych, o ile warunki sprzyjają. Lepszy mógłby być tylko dźwięk, bowiem czasami pojawiają się metaliczne pogłosy.
Aparat dla fanów selfie ma 13 megapikseli, ale trochę ciemniejszy obiektyw niż jednostka główna na tylnym panelu (f/2.0). W ramach rekompensaty możemy się doświetlić przy pomocy ekranu, skorzystać z trybu HDR i włączyć upiększanie twarzy. Samopstryki wypadają nieźle i spełniają moje oczekiwania.
W kwestii szeroko pojętej łączności testowanemu urządzeniu nie można zbyt wiele zarzucić, poza standardową dla tańszych Xiaomi absencją NFC. Sygnał sieci komórkowej jest dobry i nie zauważyłem żadnych podejrzanych problemów, a inne telefony z tą samą kartą SIM radziły sobie podobnie w tych samych miejscach. Dwuzakresowe Wi-Fi (ac) również sprawuje się wyśmienicie i szybko łączy się z routerem nawet przy dłuższych odległościach, zapewniając stały i stabilny dostęp do sieci. Bez zarzutów działa również GPS, choć odnalezienie nas na mapie trwa dłuższą chwilę.
Jeśli chodzi o jakość rozmów telefonicznych, to jest ona dobra – nie zauważyłem żadnych nieprawidłowości, które zakłócałyby konwersację i uniemożliwiały jej przeprowadzenie w typowych warunkach. W przypadku połączenia z siecią, teoretycznie możemy skorzystać z modemu LTE kategorii 12, który umożliwia agregację pasm. W praktyce ani razu nie widziałem na oczy znaczka LTE+, ale średni transfer i tak był typowy dla mojej okolicy i operatora. Pocieszeniem może być też obecność Dual SIM, choć hybrydowego, więc drugi numer oznacza rezygnację z microSD.
Głośnik multimedialny jest głośny, a jego barwa dźwięku przy wyższych poziomach nie pozostawiają wiele do życzenia – powiedziałbym, że jest poprawnie i tyle, trudno wymagać cudów w tej cenie. Dokładnie tak samo jest z dźwiękiem na słuchawkach, podłączanych przy pomocy złącza jack 3,5 mm. gdyż przy porządnym zestawie uszy nie bolą i nie płaczą. W obu przypadkach mogłoby być za to ciut głośniej.
Czytnik linii papilarnych jest aktywny i wygodny, o ile jesteście przyzwyczajeni do jego lokalizacji na tylnym panelu. Działa on zadowalająco sprawnie i szybko. Telefon możemy też zabezpieczyć wizerunkiem naszej twarzy, co jest mniej bezpieczne, jednak działa nieźle – problemy odnotowałem tylko w czasie dokonania skanu w całkowitych ciemnościach.
Redmi Note 7 ma nawet diodę podczerwieni, dzięki której możemy przy pomocy telefonu sterować telewizorem, dekoderem, projektorem, odtwarzaczem DVD i innymi urządzeniami podobnego typu.
Xiaomi Redmi Note 7 pracuje pod kontrolą systemu Android 9 Pie, który został mocno zmodyfikowany przez nakładkę MIUI 10 – dokładna jej wersja to 10.2.3.0, a poprawki bezpieczeństwa datowane są na 1 stycznia.
MIUI bardzo lubię, gdyż jestem fanem rozbudowanych systemów. Oprogramowanie Xiaomi ma mnóstwo ciekawych funkcji, które warto wymienić:
Co do reklam, o których coraz głośniej, to ja na oczy nie widziałem ani jednej, a sprawdziłem każdą zakładkę w ustawieniach i preinstalowane aplikacje. Gdyby u kogoś się takie pojawiły, to na szczęście da się je wyłączyć.
Mnie tak naprawdę w oprogramowaniu Redmi Note 7 boli jedna rzecz – obsługa notcha. Po pierwsze, nie da się go zamaskować czarnym tłem. Po drugie, smartfon wyświetla powiadomienia na pasku obok wcięcia tylko na chwilkę, gdy dostajemy komunikat. Podobno ta ostatnia sprawa ma zostać załatwiona aktualizacją, jednak Xiaomi powinno pomyśleć o tym już na samym początku sprzedażowej drogi Redmi Note 7.
Seria Redmi Note zawsze chwaliła się akumulatorami o ponadprzeciętnej pojemności i Redmi Note 7 wpisuje się w tę zasadę – w smartfonie zamontowano ogniwo 4000 mAh. Zapowiada to solidny czas pracy na jednym ładowaniu – a jak jest naprawdę?
Testy syntetyczne mówią same za siebie. Jeśli ktoś z Was będzie musiał ładować Xiaomi Redmi Note 7 codziennie, to naprawdę będę pod wrażeniem. Mi się taki wyczyn nie udał i sam korzystałem z ładowarki mniej więcej raz na półtora/dwa dni i większość maniaKów będzie to robiła z podobną regularnością, a czasami nawet i rzadziej. Czas pracy na włączonym ekranie (SoT) wynosił co najmniej 6h, średnio 7,5h, a maksymalnie nawet 9h.
Jak już opowiadałem w sekcji o wydajności, Chińczycy dają nam narzędzia służące kontrolowaniu wpływu konkretnych aplikacji na baterię. Jest też tzw. bateria adaptacyjna, opracowana przez Google, analizująca częstotliwość korzystania przez nas z danych programów. System rozpoznaje, jakich apek używamy rzadko, by ograniczyć ich uprawnienia w tle. Da się to oczywiście wyłączyć.
Teoretycznie Redmi Note 7 wspiera szybkie ładowanie Quick Charge 4, jednak w zestawie dostajemy ładowarkę 10W (5V/2A). Pozwala ona na uzupełnienie energii w niemal 2,5 godziny. Przy wykorzystaniu zasilacza 18W czas ten spada o kilkanaście minut, więc zdecydowanie warto po taki sięgnąć.
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.
Nie tylko OPPO Find X8 Pro był gwiazdą dzisiejszej premiery. Wraz z nim debiutował OPPO…
Być może zbyt surowo oceniłem flagowce pracujące na procesorze Snapdragon 8 Elite. Są gorące, ale…
Epic Games Store znów rozdaje nową grę za darmo. Tym razem jest mrocznie i tajemniczo.…
Do globalnej premiery zmierza POCO F7 oraz POCO F7 Ultra. Certyfikacja smartfonów Xiaomi to świetna…
HONOR 300 na zdjęciach prezentuje się zjawiskowo. To będzie wyjątkowo cienka brzytwa, która nie przekroczy…
Oto oficjalny wygląd nowego Xiaomi, którego będziemy często polecać. Nazywa się Redmi K80, choć do…