W ramach smartfonowego detoksu i zwykłej ciekawości zamieniłem Galaxy S8 na Nokię 8110 4G, następcę słynnego „banana”, która nie jest typowym telefonem dla seniora (ma w końcu podstawowe usługi Google), ale którego funkcjonalność jest mocno… kontrowersyjna. Jak Nokia 8110 sprawdziła się jako zastępstwo smartfona?
Żerowanie na sentymencie?
Początkowo cena Nokii 8110 4G nie nastrajała do niej optymistycznie (pisaliśmy o tym przy okazji premiery w Polsce, kiedy bazowa kwota zakupu wynosiła dokładnie 349 zł), jednak obecnie możemy ją kupić za około 250 zł. Jeśli jesteśmy cierpliwi i zapolujemy na ten model, to może trafić się nam okazja jaka w pierwszej połowie kwietnia miała miejsce w szybkiej promocji x-kom, gdzie kilkadziesiąt egzemplarzy rozeszło się jak świeże bułeczki w cenie 150 zł.
Podejrzewam, że większość z klientów sklepu kupiła nową wersję 8110 kierując się – jeśli nie samym sentymentem do dawnych Nokii – to przynajmniej nadzieją, że za niewielkie pieniądze będą mieć solidnie wykonany telefon, z baterią trzymającą co najmniej kilka dni i świetnym komfortem użytkowania.
Nic z tego.
Niestety, co dawne telefony fińskiego potentata oferowały jako naturalne (a więc komfort, czas pracy, świetne wykonanie), obecny właściciel marki traktuje jako drugorzędne, skupiając się na wyglądzie nowego modelu i wzbudzaniu sentymentów. Łatwo mi o tym mówić z prostego powodu, bo sam złapałem się na lep z mieszanki:
- nostalgii,
- chęci sprawdzenia, na ile klasyczne telefony sprawdzają się dzisiaj,
- przekonania, że w najgorszym wypadku bananowa Nokia zostanie aparatem do połączeń telefonicznych, a funkcje internetowe/fotograficzne/muzyczne zostawię dla dawnego smartfona.
Co z tego wyszło w praktyce?
Stracone złudzenia, czyli dwa dni z Nokią 8110 4G
Otwieramy niewielkich rozmiarów opakowanie z telefonem, które skrywa w zapieczętowanej części dodatki, sam telefon eksponując w przejrzystej gablotce i naszym oczom ujawnia się przede wszystkim klasyczna bateria, którą sami możemy w kilka sekund wymienić. Reszta dobytku to klasyczne papierologia, ładowarka i słuchawki.
Najpierw przedstawię to, co z grubsza określiłbym jako wady tego modelu.
Szybki prawie jak.. Nokia E71
Pierwszą niemiła niespodzianką był fakt, że telefon uruchamia się zwyczajnie długo, przegrywając nawet z leciwą Nokią E71, którą znalazłem w otchłani szuflady z wiekowymi gadżetami. Nie wiem, na ile to zasługa budżetowych parametrów a na ile systemu KaiOS, jednak obstawiałbym system operacyjny.
Warto pamiętać, że KaiOS to unowocześniona wersja Firefox OS, czyli systemu przeznaczonego dla najtańszych smartfonów, który jednak dla osób wyrosłych z Symbiana czy nawet Series 40 jest tak przejrzysty, że poczują się w nim jak w domu. Najważniejsze nowości to integracja z usługami Google (nie wszystkimi!) i możliwość utworzenia swojego konta bezpieczeństwa w samym KaiOsie.
Współpraca z aplikacjami Google – niby jest, ale jakby na siłę
Współpraca z usługami Google wymaga odrębnego akapitu: znajdziemy na pokładzie mapy, You Tube, wyszukiwarkę i Gmaila, ale nie ma mowy o zdjęciach, dysku czy czacie. Jak można się spodziewać, przeglądanie Sieci na mikroskopijnym ekranie, obsługiwanym klawiszami fizycznymi i napędzanym słabymi podzespołami nie należy do przyjemnych i tak jest w rzeczywistości.
Scrollowanie ekraniku to droga przez mękę i przypomina pokaz slajdów, podobnie mapy reagują na przesuwanie z wyraźną zadyszką. Po kilkunastu minutach spędzonych z usługami Google na tym telefonie musiałem przyznać, że zwyczajnie należy traktować je jako ostatnią deskę ratunku, a nie narzędzie do codziennej nawigacji, przeglądania stron internetowych czy czatowania na Hangouts. W razie sytuacji kryzysowej sprawdzimy na Nokii podstawowe informacje z Sieci i skorzystamy z map, ale na komfortowe użytkowanie „banana” podczas tych czynności nie powinniśmy liczyć.
Wyświetlacz: maluch dla nocnych marków
Z rozmiarami samego wyświetlacza każdy, kto zamierza kupić 8110 4G jest już zaznajomiony i wie, czego się spodziewać. Niestety, dane techniczne nie przygotowują na rozczarowanie związane z fatalną widocznością wyświetlanych treści w świetle słonecznym. W pełnym słońcu obraz jest ledwie widzialny i nie pomaga tu rozjaśnienie do 100%. Do tego nawet małe rozmiary wyświetlacza nie chronią nas przed pikselozą.
Bateria – olśniewająca wyłącznie w testach laboratoryjnych?
Spoglądając na ten model Nokii spodziewałem się rozsądnego czasu użytkowania, który zresztą zapowiadany był przez czas czuwania określony przez producenta na 25 dni (!). Oczywiście, kiedy po zaskoczeniu podejrzanie szybko znikającymi procentami naładowania baterii sięgnąłem do danych podanych na stronie Nokii okazało się, że owszem, takiego czasu możemy się spodziewać, ale podczas użytkowania telefonu w „warunkach laboratoryjnych bez aplikacji działających w tle”.
W praktyce sytuacja przedstawiała się następująco: w ramach eksperymentu zostawiłem telefon na niespełna dobę bez karty sim i z wyłączonym Wi-Fi. W takim stanie, kiedy leżał sobie na półce zupełnie nie użytkowany, zniknęło z niego dokładnie 10% energii, co daje prosty przelicznik 10 dni aktywnego telefonu bez połączeń sieciowych, którego używamy wyłącznie jako elementu dekoracyjnego. Nawet nie chcę myśleć, ile takiego czasu czuwania wytrzyma „banan” z aktywną kartą sim, włączonym Wi-Fi i skonfigurowaną pocztą oraz usługami KaiOsu.
W czasie dwóch dni użytkowania telefonu udało mi się wyczerpać baterię w około 75% – większość to połączenia telefoniczne i sms, ponieważ do bardziej zaawansowanych funkcji po prostu brakowało mi cierpliwości. Wygląda na to, że baterię drenuje samo przełączanie się pomiędzy nadajnikami i trybami pracy w sieciach.
Niestety, to właśnie szybko spadający pasek naładowania baterii sprawił, że zacząłem mocno krytycznie przyglądać się temu modelowi. Swoją drogą groteskowo wygląda sprawdzanie procentowego stanu naładowania telefonu, który pokazuje standardowo na pulpicie jedynie ikonkę bez wskaźnika, a liczbową wartość tego stanu sprawdzimy dopiero w menu ustawień. Detal, ale irytujący.
Sklep(ik) z aplikacjami
Nokia „dla oryginalnych” oferuje nie tylko możliwość korzystania z sieci 4G, ale także z dedykowanego dla KaiOs sklepu z aplikacjami, w którym znajdziemy ich… niespełna 10. Zapomnijcie o Whatsapp, Slacku, Allegro czy OLX, za to przypomnicie sobie czasy, kiedy jedną z nielicznych rozrywek na telefonach były m.in. mobilne apki do horoskopów. Nie – nie żartuję.
Jakość wykonania
No dobrze… bateria nie zachwyca, soft i możliwości również, za to może odzyskamy odrobinę sympatii do Nokii ze względu na jakość wykonania? Stare Nokie, choć nie nosiły z chlubą jak dzisiejsze smartfony rozmaitych oznaczeń określających normy odporności na upadki, potrafiły wytrwać użytkowanie jako zestaw do otwierania piwa czy samoobrony.
W przypadku odświeżonego „banana” ponownie odczujemy klątwę demona oszczędności – plastiki są słabej jakości, odsuwana klapka zasłaniająca klawiaturę ma wyczuwalny luz (w NOWYM telefonie, który jako pierwszy wyjąłem z pudełka), zdejmowana pokrywa osłaniająca baterię i sloty kart jest nieprzyzwoicie cienka i trzyma się na cieniutkich zatrzaskach. Do tego samo włożenie baterii jest bezproblemowe, ale spróbujcie ją później wyjąć bez korzystania z czegoś do jej podważenia.
Na plus zaliczyłbym stare i sprawdzone metody wkładania kart sim – jeden slot jest tradycyjnie wsuwany, drugi zabezpieczony jest kojarzącym się właśnie z dawną Nokią metalową blokadą.
Ergonomia
Pierwsza kwestia: odsuwanie klapki nie jest automatyczne, sami musimy przesunąć ją ruchem palców – nie rozumiem, dlaczego nie pokuszono się o zmechanizowanie rozsuwania, które sprawiłoby, że mimo licznych wad przynajmniej jakaś część użytkowników pozostałaby na dłużej przy 8110 4G. Przedsmak takiego rozwiązania możecie usłyszeć choćby na poniższym filmiku, gdzie słychać wyraźne „klik” towarzyszące odblokowaniu i zablokowaniu Nokii:
Drugą kwestią jest zbyt mała klawiatura, przede wszystkim wąski ramki okalające przycisk kierunkowy, którego używamy do podstawowych czynności. Nie wiem, kto pozbawił nas możliwości skorzystania z przycisku kończącego rozmowę jako opcji na błyskawiczny powrót do głównego ekranu – musimy przeklikać kolejne pozycje menu przyciskiem „wstecz”.
Podoba mi się samo podświetlenie klawiszy, które są czytelne w każdych warunkach – oczywiście tu też przebija budżetowość konstrukcji, przejawiające się sporymi prześwitami pomiędzy klawiaturą a obudową.
Tak jak jakości wykonania urządzenia można sporo zarzucić, tak też korzystanie z telefonu wykraczające poza jego podstawowe funkcje, zwłaszcza przeglądanie Internetu, przyprawić nas może o szewską pasję. Niezbyt rozumiem, dlaczego nie postarano się o taką specyfikację, która zapewniłaby względny komfort użytkowania witryn czy map – w końcu implementując te funkcje musiano się liczyć z tym, że ktoś prędzej czy później z nich skorzysta.
Jakość rozmów, wygoda pisania i zasięg
Przechodzimy do punktu, w którym Nokia w końcu może opuścić swój narożnik i przejść do kontrataku: muszę przyznać, ze jakość rozmów w tym modelu jest bardzo dobra, a przy tym telefon jest tak głośny, że musiałem go szybko przyciszyć w obawie o resztki pozostałego słuchu. Rozmówcy potwierdzali, że również słyszą mnie głośno i wyraźnie, nie miałem też problemów z zasięgiem – choć zauważyłem, że w miejscach, gdzie telefon przełącza się często pomiędzy 3G a 4G ma to wyraźny wpływ na szybsze zużycie baterii.
Dlaczego Nokia 8110 4G przegrała?
Kilka dni bez smartfona uświadomiło mi, że czas konstrukcji w rodzaju Nokii, będącej bohaterem wpisu, bezpowrotnie minął – o ile taki tradycyjny telefon nie ma do zaoferowania czegoś ekstra, przepada. Nowy „banan” poza wzbudzaniem refleksji na temat tego, jak daleko oddaliliśmy się od początków telefonii, nie wzbudza w zasadzie żadnych emocji poza tymi, które wywołuje zbyt wolną pracą… A chyba nie o to jego twórcom chodziło.
Zanim dotarł do mnie ten model, myślałem że będzie to powrót do przeszłości, kiedy telefony były wykonane solidnie, zapewniały długi czas pracy i świetną ergonomię, a po pierwszym dniu z 8110 4G miałem ochotę pozbyć się jej jak najszybciej. Irytowało mnie przede wszystkim kilka kwestii:
- luźna klapka, która nie zawsze bezproblemowo odsuwała się do końca (co to za ficzer, który nie działa tak, jak oczekujemy!);
- krótki czas pracy na jednym ładowaniu;
- słaba jakość wykonania (spasowanie i materiały);
- zła ergonomia przycisków;
- wyświetlacz niemal nieczytelny w pełnym słońcu;
- toporność w czasie użytkowania usług Google (skoro już Nokia je oferuje, niech one działają!).
Paradoksalnie uważam, że następca „banana” był możliwy do skutecznego zreanimowania. Wystarczyło jedynie opracować skuteczny i zautomatyzowany sposób rozsuwania klapki, użyć lepiej zoptymalizowanego systemu i takich podzespołów, których nie zamęczy korzystanie z mobilnej strony MPK.
Teraz czekam na odświeżoną Moto V9.
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.