Ubiegłoroczny, ale wciąż aktualny flagowiec od HTC został poddany testowi wytrzymałości, podobnie jak LG G8 ThinQ. Co prawda przeprowadziły go inne osoby, ale liczy się końcowy efekt. Jesteście ciekawi, jak smartfony zniosły tortury?
HTC U12+ w rękach Kuby Klawitera
Wszystkie osoby, które dłużej interesują się branżą technologiczną nie raz natknęli się na kanał YouTube Kuby Klawitera lub spotkali się z nim w telewizji w programie Nowy Gadżet. Niedawno na kanale pojawił się nowy format o nazwie Tech Show, w którym to między innymi smartfony są poddawane testowi wytrzymałości podczas upadków z różnych wysokości.
W ostatnim odcinku do testów trafił ubiegłoroczny flagowiec HTC U12+, który nie miał łatwego życia na rynku. Niestety, sprzedaż po raz kolejny nie osiągnęła takich poziomów, jakich Tajwańczycy od dawna oczekują. Telefon świetnie sprawdził się w naszej ManiaKowej recenzji Pawła, a hasłem przewodnim recenzji był fakt, że smartfon naprawdę nie posiadał wielu wad i był godny polecenia, ale niestety wciąż słaby marketing producenta nie zmienił sytuacji firmy, która nadal pozostaje fatalna.
TEST | HTC U12+ skradł moje serce. Twoje też skradnie, tylko daj mu szansę
Dla osób, które aktualnie poszukują smartfona w kwocie do około 2000 złotych, gdyż właśnie taka jest jego, aktualna rynkowa cena – nadal pozostaje on świetnym wyborem, zwłaszcza gdy zależy nam na aparacie, oraz świetnej jakości dźwięku na słuchawkach.
Procedura testowa polega na zrzuceniu telefonu z trzech różnych wysokości. Zaczynamy od wysokości 1 metra. Nie zmienia to faktu, że HTC U12+ stał się pierwszym smartfonem w tym teście, który po upadku z wysokości jednego metra, (czyli możemy przyjąć, że jest to wysokość kieszeni naszych spodni) rozbił się. Wcześniej testowane modele, takie jak m.in. Xiaomi Mi 9, Samsung Galaxy S10 Plus, nie miały jakichkolwiek uszkodzeń lub były one minimalne.
Kolejna próba to zrzut z wysokości 2 metrów. Po takiej próbie z tylnej klapki zaczęły odlatywać kawałki szkła i użytkowanie takiego smartfona, grozi poważnym przecięciem skóry. Warto zauważyć, że smartfony konkurencji nadal nie posiadały poważniejszych uszkodzeń.
Ostatni test, to upadek z 4 metrów. Tym razem oznaczało to już śmierć smartfona. Telefon od Tajwańczyków, był już pęknięty z każdej możliwej strony, a dotknięcie ekranu skutkowało jego bezpowrotnym uszkodzeniem.
Oczywiście jak zawsze znajdą się osoby, które stwierdzą, że na co dzień nikt w taki sposób nie traktuje smartfona i w normalnym użytkowaniu nie będzie czuć różnicy. Tak, to prawda! Nie mniej jednak, jeżeli zdarzyłoby nam się go przypadkowo upuścić, warto byłoby zaopatrzyć się w odpowiednim bumper lub etui, które pozwolą na minimalizację strat.
LG G8 ThinQ – Zack jak zawsze sprawdza wytrzymałość
Kanał JerryRigEverything przedstawiałem Wam już w kilku wpisach. Tym razem na stół trafił najnowszy flagowiec od LG G8 ThinQ, który oferuje innowacyjne rozwiązania, jeżeli chodzi o sterowanie systemem za pomocą gestów, bez fizycznego kontaktu z ekranem. Więcej na ten temat przeczytacie w poprzednich wpisach.
Cena LG G8 ThinQ wygląda atrakcyjnie, ale ja jakoś nie wierzę w jego sukces
Smartfon na froncie posiada 6,1 calowy ekran OLED o rozdzielczości QHD+, który wedle producenta został pokryty Gorilla Glass 5 generacji. Test przeprowadzony przez YouTuber’a potwierdza te dane, ale tutaj nie ma jakiegokolwiek zaskoczenia, wszystkie urządzenia są w tym względzie do siebie bliźniacze.
Warto zauważyć, że tylny panel także został pokryty takim samym szkłem, a co ważne kamery zostały schowane pod jedną, wielką, tylną szybką, a przez to minimalizuje to ryzyko ich uszkodzenia, podczas ewentualnego upadku, a także gwarantuje brak bujania smartfona, podczas korzystania z niego na płaskich powierzchniach. Czytnik linii papilarnych znalazł się na tylnym panelu, ale warto docenić fakt, że także został schowany pod płytką szklaną, zabezpieczoną przed ewentualnymi zarysowaniami. Co prawda ten aspekt ciężko odnieść do konkurencji, gdyż większość producentów, w swoich flagowcach ukryła go już pod ekran, no ale można próbować uznać to za zaletę.
Dalsze testy potwierdzają, że konstrukcja została oparta o aluminiową ramkę. Jedyny element, który nadal pozostał w plastiku, to dioda LED. Prawdę mówiąc jest to trochę dziwne, zważając na fakt, że skoro obiektywy aparatu zostały umieszczone pod jedną taflą szkła, to jaki jest cel wyodrębniania diody, która śmiało także mogłaby zostać tam ukryta…
Ekran wytrzymał płomień z zapalniczki, przez 18 sekund zanim zaczął bezpowrotnie zmieniać kolory, co pozostaje standardem w tej klasie i w przypadku ekranów OLED.
Wcześniej wspominana aluminiowa ramka, powoduje że całość świetnie znosi próby jakiegokolwiek wyginania. Nic nie pęka, klej nie puszcza, więc możemy mówić, o świetnej jakości wykonania i spasowania. Niewykluczone, że wkrótce i on trafi w ręce Kuby Klawitera, a wtedy przekonamy się, czy przejdzie test pomyślnie, czy też podzieli los HTC U12+.
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.