Apple w Europie znaczy coraz mniej. Choć koncern z Cupertino ciągle ma spore grono wyznawców, to z miesiąca na miesiąc religia, w której obiektem kultu jest iPhone, staje się po prostu słabsza. A na problemy Apple i Huawei ze spokojem spogląda Samsung.
Europa to obecnie jeden z najtrudniejszych rynków, jeśli chodzi o dystrybucję i sprzedaż smartfonów. Nikt tutaj nie liczy na odwrócenie trendu spadkowego, jeśli chodzi o sprzedaż smartfonów w całościowym ujęciu, a klienci nauczyli się już tego, że każda nowa generacja popularnych smartfonów nie zawsze musi oznaczać wymianę na nową. 3% sprzedanych smartfonów mniej niż w pierwszym kwartale 2018 roku teoretycznie może nie przerażać, ale finalnie jest to 1,5 miliona sprzętów mniej. To da się odczuć, zwłaszcza gdy jesteś szefem Apple.
Apple traci 1/4 sprzedaży. To już nie są „problemy” – to jest potężny kryzys
Wygląda bowiem na to, że Tim Cook nie ma żadnego pomysłu na to, jak sprawić, by świadomy użytkownik ze Starego Kontynentu sięgał po nowego iPhone’a co rok. Liczby są bezlitosne – według raportu IDC koncern z Cupertino sprzedał w pierwszym kwartale 2019 roku 7,8 miliona smartfonów, czyli blisko 23% mniej niż rok temu. To zjazd totalny, który przełożył się także na stratę blisko 4% udziałów w całym rynku. Co więcej – to najgorsze trzy miesiące od pięciu lat, jeśli chodzi o sprzedaż iPhone’ów. Jakkolwiek nie próbowalibyśmy robić dobrej miny do złej gry, to kultowe „jabłuszko” jest niemiłosiernie obgryzane. Do finalnego efektu w postaci chudziutkiego ogryzka jeszcze daleko, ale już widać pestki.
Apple spadło na trzecią pozycję, zaś drugą lokatę okupuje Huawei. Huawei. które jeszcze niedawno miało zakusy na pierwszą pozycję i choć w tabelkach sytuacja chińskiego koncernu wygląda świetnie (wzrost sprzedaży o 66% rdr), to w centrali tego koncernu wszyscy doskonale wiedzą, że mocarstwowe plany trzeba odłożyć na dalszy plan. Osobiście uważam, że Samsung odbiłby szturm bez żadnej pomocy, no, ale że akurat Amerykanie postanowili wyciągnąć pomocną rękę i utemperować Chińczyków… Cóż, DJ Koh i spółka na pewno się nie obrażą.
Samsung królem. Szykuje się długie panowanie
Można zatem spodziewać się, że 4% dzielące Samsunga i Huawei, jeśli chodzi o udziały w całej branży, to dystans, który będzie się tylko i wyłącznie zwiększał, bo wobec ofensywy Samsunga ze smartfonami z rodziny Galaxy A i defensywy Chińczyków szukających wyjścia z kłopotliwej sytuacji trudno oczekiwać czegokolwiek innego.
Warto zwrócić uwagę jeszcze na jeden fakt – średnią kondycję HMD, czyli operatora marki Nokia. Zjazd o blisko 33% (czyli 3,3 na 2,2 mln sprzedanych smartfonów) to naprawdę nie są przelewki. Można cenić Finów za aktualizacje wszystkich smartfonów czy uczciwe podejście do klienta, ale w raportach sprzedaży raczej niewiele się zgadza. HMD raczej nie miało mocarstwowych aspiracji, ale zaraz może się okazać, że firma wyleci z pierwszej piątki tak szybko, jak do niej wskoczyła.
A na samym szczycie całą tą zawieruchę niewzruszenie obserwuje Samsung i chyba nie ma takiego kataklizmu, który zrzuciłby Koreańczyków z tronu w ciągu najbliższych lat.
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.