Zamienniki aplikacji YouTube są w Polsce niezwykle popularne, jednak mało kto zdaje sobie sprawę z tego, że jest to nie tylko nie do końca moralne rozwiązane, ale może dodatkowo wplątać użytkownika w kłopoty. Dodam — poważne kłopoty.
Nie tak dawno gigant z Mountain View postanowił udostępnić polskim użytkownikom usługę YouTube Premium, w ramach której za stałą miesięczną opłatą możemy korzystać z zasobów serwisu swobodnie. Próżno szukać tutaj reklam, ale najważniejszą cecha okazuje się możliwość odtwarzania filmów oraz muzyki w tle. Takowa funkcja nie występowała w podstawowej wersji aplikacji, dlatego też gros użytkowników sięgało po zamienniki. Co gorsze, spora liczba userów w dalszym ciągu trwa przy dawnych nawykach.
Regulamin YouTube przeciwny zamiennikom
Nie mam zamiaru oceniać czyjegoś postępowania. To, czy ktoś zamierza korzystać z usług lub programów wbrew przyjętym warunkom licencji, jest jego prywatną sprawą. Nie jest to do końca fair wobec usługodawcy, a także wobec innych użytkowników, jednak w tym materiale nie jest to istotne.
Chciałbym odsunąć na bok kwestie czysto moralne i skupić się na tym, jakie konsekwencje może mieć wybór alternatywnego odtwarzacza, w ramach którego można uzyskać dostęp do YouTube’a. Dostęp zawierający cechy opcji Premium, takie jak brak reklam (lub ich ograniczenie) oraz możliwość odtwarzania filmów na wygaszonym ekranie, w tle.
Aby złapać kontekst, warto sięgnąć do źródła, czyli do samego regulaminu serwisu YouTube. Szczególnie zainteresował mnie podpunkt C do punktu 5. Ogólne ograniczenia w korzystaniu.
…użytkownik zobowiązuje się nie uzyskiwać dostępu do Treści przy pomocy technologii lub środków innych niż strony umożliwiające odtwarzanie nagrań wideo na Witrynie Internetowej, Odtwarzacz YouTube lub inne środki przeznaczone w sposób wyraźny do tego celu przez YouTube
Z powyższego wynika jasno, iż Google nie zezwala na korzystanie z zamienników aplikacji YouTube ani z podobnych im narzędzi webowych. Czy to czyni alternatywy nielegalnymi? Nie do końca. Sprawa jest dość zawiła i wymagałaby komentarza prawników specjalizujących się tematyką praw autorskich. Nas interesuje sama licencja, a konkretnie rzecz ujmując — skutki łamania jej postanowień.
Decydując się na ryzykowne zachowanie, czyli korzystanie z zamienników oficjalnego klienta YouTube’a, zwyczajnie prosimy się o kłopoty. Włodarze serwisu z uwagi na łamanie postanowień regulaminu mogą nałożyć na użytkownika karę w postaci blokady dostępu do YT, choć z pewnością istnieją także mniej dotkliwe „nauczki”. Czasowy ban jest jednak niczym przy zawieszeniu całego konta Google danego użytkownika.
Pomyślcie tylko, że nagle tracicie dostęp do kontaktów, maili, nawigacji, zdjęć, a nawet dokumentów. Wizja ta może być kłopotliwa szczególnie dla osób, które w pewnym stopniu są uzależnione od rzeczonych usług. Sam wykorzystuję rzeczone narzędzia do pracy i zdaję sobie sprawę z tego, jakim utrudnieniem byłoby czasowe rozstanie z nimi. Właśnie dlatego powinniście dwa razy zastanowić się, zanim sięgniecie po zamiennik YouTube’a.
Przemyślcie to, warto.
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.