Burza, jaka rozpętała się w Polsce w związku z aplikacją FaceApp, jest pozbawiona jakiegokolwiek sensu. Przyglądamy się genezie afery i potencjalnym zagrożeniom związanym z użytkowaniem „rosyjskiej” usługi.
Po tym, jak użyłem aplikacji FaceApp i wstawiłem uzyskany za pomocą aplikacji rezultat na moje profile społecznościowe, znajomi zaczęli pytać, czy nie boję się szpiegowania ze strony Rosjan. Wszak, to rosyjska aplikacja i tamtejsi hakerzy mogą uzyskać dostęp do moich danych.
Pierwszym trzem osobom udzieliłem, wydaje mi się, rzeczowej i klarownej odpowiedzi, ale pytaniom nie było końca. Postanowiłem więc wyjaśnić sprawę tutaj, na łamach miejsca, które idealnie pasuje do tego celu.
FaceApp nie jest nowością opracowaną przez rosyjskich hakerów!
Jeśli ktoś z was, w co wątpię, nie słyszał jeszcze o aplikacji FaceApp, odsyłam do artykułu Michała, który wyjaśnia, czym jest usługa. W skrócie — to zabawne narzędzie do stylizowania naszych twarzy na wizerunki starszych osób.
Mimo że w świecie nowych technologii czuję się jak ryba w wodze, nie potrafię nazywać siebie ekspertem w dziedzinie bezpieczeństwa w sieci. Właśnie dlatego poprę się w moich twierdzeniach opinią branżowych kolegów z serwisu Niebezpiecznik. Stanowisko tamtejszej redakcji niemal odzwierciedla moje zdanie.
Zacznijmy od tego, że FaceApp faktycznie stworzył Rosjanin. Nie jest on jednak żadnym hakerem ani złoczyńcą działającym na zlecenie Kremla, a zwykłym deweloperem. Mało tego, polityka prywatności aplikacji, którą znajdziecie tutaj niespecjalnie odbiega od podobnych dokumentów pozostałych aplikacji mobilnych, którym udzielamy dostęp do galerii zdjęć.
Oznacza to, że nie odzieramy się z prywatności w sposób przewyższający odzieranie się z prywatności na Facebooku, Messengerze, Instagramie, czy w mniej popularnych aplikacjach. Dane, które trafiają do sieci, nigdy nie są w stu procentach bezpieczne, jednak wpadanie w paranoję jest tutaj pozbawione podstaw.
Kolejna sprawa. Nie jest to nowa aplikacja, a program który stworzono jeszcze w 2017 roku. Jak podaje Niebezpiecznik, jej popularyzacja w polskiej sieci, którą obserwujemy w ostatnich dniach, jest spowodowana akcją #AgeChallenge zorganizowaną przez twórców FaceApp.
Czy kamera termowizyjna w CAT S61 pozwoliła mi widzieć w ciemności?
Reasumując — aplikacja nie jest nowa i nie stworzył jej rosyjski haker. Co więcej, codziennie korzystamy z uśmiechem z podobnych rozwiązań i niespecjalnie zastanawiamy się nad potencjalnymi zagrożeniami. Czy przesyłając na Messengerze czy innym komunikatorze zdjęcia z wczorajszej imprezy, obawiacie się, że wpadną one w niepowołane ręce? Wątpię.
Korzystaliście już z FaceApp?
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.