Outsourcing to hasło, które ostatnio jest popularne nie tylko w biurowych korporacjach czy przy pracach chałupniczych. Coraz częściej z mocy przerobowych spoza własnego poletka korzystają wielkie koncerny technologiczne, a kolejnym w kolejce jest lider rynku smartfonów – Samsung.
Kilka dni temu informowaliśmy Was, że LG decyduje się na skorzystanie z tzw. podmiotów ODM, czyli firm, które wyprodukują (rzecz jasna taniej) smartfony tego producenta z niskiej i średniej półki cenowej, co pozwoli na zaoszczędzenie środków przy wprowadzaniu nowych urządzeń do sprzedaży, a także umożliwi zaoferowanie ich w niższej cenie. W przypadku tego koreańskiego producenta takie postawienie sprawy wcale nie dziwiło – firma od lat traci na produkcji smartfonów i każdy sposób na zmniejszenie debetu jest mile widziany.
Samsung szuka podwykonawcy. Oszczędności na każdym kroku
Teoretycznie nieco zaskakujące są natomiast informacje, że do podobnego kroku przymierza się Samsung, a więc największy producent urządzeń mobilnych na świecie. Wedle doniesień agencji Reutersa, koreański potentat miałby powierzyć produkcję niektórych modeli z rodziny Galaxy A mało znanemu (przynajmniej w Europie) chińskiemu producentowi o nazwie Wingtech. Cel jest prosty – oszczędności.
Taka współpraca miałaby przynieść rzecz jasna wielorakie korzyści Samsungowi. Pierwszy z nich to oszczędności związane z zakupem podzespołów do produkcji urządzeń mobilnych. Wedle przewidywań agencji Counterpoint Research, Wingtech może uzyskać poszczególne komponenty w cenie o 10-15% niższej, niż mógłby to uczynić Samsung przy założeniu, że firma nadal produkowałaby smartfony własnym sumptem w Państwie Środka. Na to się jednak nie zapowiada, bo Koreańczycy zamknęli swoje fabryki w Chinach i przenieśli produkcję do Wietnamu – to z kolei może oznaczać, że Wingtech zapłaci za elementy składowe nowych smartfonów Samsunga nawet 30% mniej.
Mniejsze koszta produkcji to rzecz jasna szansa na dalsze redukowanie cen najtańszych sprzętów. Jeśli Samsung ma gdzieś problemy, to właśnie na poletku budżetowych urządzeń – w Chinach ten koncern praktycznie nie istnieje, ale Koreańczycy patrzą z ogromnym zainteresowaniem w stronie dynamicznie rosnącego rynku indyjskiego. Włodarze Samsunga zdają sobie sprawę, że jedyną szansą na to, żeby powalczyć z Huawei czy Xiaomi, będzie obniżenie cen i stosowanie agresywnej polityki w tym zakresie.
Walka z Huawei i Xiaomi za wszelką cenę
Nie jest też żadnym zaskoczeniem, że Koreańczycy liczą na dalszy impas w kontekście oferowania usług Google dla smartfonów Huawei – o ile w Chinach działa narodowy patriotyzm i tam raczej nikt nie ogląda się na brak Map czy YouTube’a, tak na pozostałych rynkach tak znaczący ubytek może stanowić szansę dla zawsze groźnej konkurencji.
Warto wspomnieć, że Wingtech współpracuje z Samsungiem na polu produkcji smartfonów i tabletów dla tego koncernu od 2017 roku. Dotychczas chiński producent odpowiadał ledwie za 3% ogólnej produkcji Koreańczyków (i były to modele sprzedawane raczej na rynku lokalnym, czyli w Azji), ale w przeciągu najbliższych miesięcy ta sytuacja może zmienić się diametralnie.
Broń obosieczna?
Mówi się bowiem o tym, że Chińczycy mieliby wypuszczać ze swoich taśm produkcyjnych nawet 60 milionów urządzeń, co stanowiłoby 1/5 całościowej, przewidywanej sprzedaży Samsunga w 2020 roku. To już naprawdę poważny wolumen, który budzi jedną, podstawową wątpliwość – czy przy takiej skali scedowania produkcji na inny podmiot, Koreańczycy będą w stanie zagwarantować odpowiednią jakość wykonania tych smartfonów? Przedstawiciele firmy zapewniają, że w przypadku tych modeli będą stosować te same standardy i rygorystyczne testy, jak w modelach produkowanych poza Chinami, ale rzeczywistość rzecz jasna zweryfikuje też zapowiedzi.
Ciekawostką jest także fakt, że Wingtech produkuje także część smartfonów dla Xiaomi – biorąc pod uwagę, że Samsung chce rywalizować z tym chińskim producentem na poletku ekonomicznym, ścięcie ceny poniżej poziomu reprezentowanego przez tę firmę może być bardzo, bardzo trudne.
źródło
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.