Aktualnie Xiaomi jest czwartą siłą segmentu smartfonów na rynku europejskim. To jednak wkrótce ma się zmienić, o czym otwarcie mówi prezes Xiaomi, Lu Weibing. Firma chce skoncentrować się na Europie i uczynić z niej jeden ze swoich najważniejszych rynków. W jaki sposób? To jasne – uparcie penetrując rynek tanich flagowców.
Najnowszy raport opublikowany przez firmę badawczą Canalys pokazuje, że trzeci kwartał tego roku był dla europejskiego rynku smartfonów bardzo udany – cała branża zyskała aż 8% w stosunku do analogicznego okresu rok temu, choć za tak dobry wynik odpowiadają tak naprawdę tylko dwa podmioty. Pierwszym z nich jest Samsung, który w ujęciu rok do roku zwiększył sprzedaż o blisko 4 miliony urządzeń, poprawiając swój wynik o 26% i umacniając się na pozycji lidera (30,4% udziałów w rynku).
Xiaomi jest czwarte w Europie. A ma być jeszcze lepiej
Jeszcze lepsze statystyki stały się jednak udziałem Xiaomi – chiński producent co prawda zajmuje czwarte miejsce w rankingu, znajdując się za plecami Huawei i Apple, ale zwiększył sprzedaż z 3,5 mln w III kwartale 2018 roku do 5,5 mln smartfonów w ubiegłym kwartale. To oznacza aż 73% wzrost, natomiast w kwestii udziałów w rynku Xiaomi skoczyło w górę aż o 4 punkty procentowe, przekraczając próg 10%. A wszystko wskazuje na to, że to wcale nie koniec ekspansji tego koncernu.
Komentując te statystyki szef Xiaomi, Lu Weibing wyraził przekonanie, że 2020 będzie rokiem Xiaomi na rynku europejskim. Chiński koncern ma zamiar tego dokonać stale poszerzając swoją ekspansję o kolejne istotne rynki oraz zwiększając swoją obecność w tych, na których jest już oficjalnie dostępna. Taktyka rozwoju ma z kolei opierać się o stale poszerzającą się ofertę topowych urządzeń, rzecz jasna oferowanych w jak najniższej cenie w porównaniu do produktów konkurencji.
Jak stwierdził Weibing, wiele wskazuje na to, że największe europejskie gospodarki wciąż nie są wystarczająco nasycone, jeśli chodzi o segment topowych smartfonów i wciąż jest w tym kontekście dużo do zrobienia. Co oznacza tylko jedno – możemy się spodziewać, że żadna istotna premiera zdecydowanie nie ominie Europy, a w tym również Polski. Trudno się z tego powodu nie cieszyć.
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.