ASUS Zenfone 4 czy Google Pixel 4 XL? Porównałem flagowce z czystym Androidem i wyszło mi, że moje potrzeby zdecydowanie lepiej zaspokoi smartfon ASUS. Jakie są jego przewagi na smartfonem Google, a gdzie wygrywa Pixel?
Jak co roku przed Czarnym Piątkiem świerzbi mnie, żeby wydać pieniądze na kolejnego smartfona. Z jakiegoś – nie do końca zrozumiałego również dla mnie powodu – wyjątkowo spodobał mi się Google Pixel 4, konkretnie w większym wariancie XL. Bardzo za to nie podoba mi się jego cena, bo 4 lub 5 tysięcy złotych – w zależności od sklepu – to trochę sporo. Zwłaszcza jak na smartfona z taką ilością wad. Serce by chciało, ale rozum tym razem stara się oponować. Oto co mi podpowiedział.
Google Pixel 4 XL przegrywa z ASUSem Zenfone 6 na wielu polach
Z Pixelem 4 XL kontakt miałem przelotni, ASUS Zenfone 6 był u mnie na testach przez dłuższy czas. Nie znalazłem w nim wielu wad, ale spróbujmy porównać oba smartfony i znaleźć pola, na których ASUS wygrywa. Dla równowagi poniżej znajdziesz te, na których przegrywa z kretesem, a zaraz po tym spróbujemy wyłonić zwycięzcę.
No więc od początku. ASUS wygląda lepiej i to zarówno na froncie, jak i na tylnym panelu. Zdecydowanie preferuję cieniutkie belki dookoła wyświetlacza, co jest o tyle imponujące, że to matryca LCD, a mimo tego udało się zredukować je do tak minimalnych wymiarów. Tylny panel ładnie zagięto, przez co wymuszona potężnym ogniwem grubość jest nieco mniej odczuwalna. Pixel wygrywa tylko ramką boczną, którą zmatowiono i w dłoni sprawia to bardzo przyjemne uczucie pewnego chywtu.
No właśnie, bateria. 5000 mAh kontra 3700 mAh to miażdżąca przewaga na korzyść tajwańskiego producenta i pokazują to nie tylko wyniki testów syntetycznych. Muszę przyznać, że nie pamiętam, żebym kiedyś musiał ratować się doładowaniem w ciągu dnia.
Na koniec jeszcze jeden argument za ASUSem. Doceni go każdy, komu zależy na wielozadaniowości. Pixele znane są z dość agresywnego zarządzania pamięcią operacyjną, a nawet 6 GB w Pixelu 4 XL może tego nie zmienić. Nieco inaczej jest w przypadku ASUSa, który obchodzi się z nimi zdecydowanie delikatniej (oszczędzanie baterii przy takiej pojemności nie jest priorytetem).
Do tego możemy kupić go w wariancie z 8 GB RAM, który dodatkowo będzie niemal dwa razy tańszy od Pixela 4 XL – o modelu z 6 GB nawet nie wspomnę, bo jego cena kształtuje się na poziomie chińskich flagowców. Oba smartfony pracują na Snapdragonie 855, więc przy czystym Androidzie na samą szybkość nikt nie będzie narzekał.
Co przemawia za Pixelem 4?
Aparat i ekran. Teoretycznie nie da się z tym dyskutować – a może jednak? Żaden z powyższych nie jest naprawdę kiepski w ASUSie. Zacznijmy od frontu, czyli od panelu. Pixel 4 XL ma matrycę OLED (IPS w przypadku Zenfone’a 6) o znacznie wyższej rozdzielczości (2K kontra FullHD). Prawdziwą przewagą jest naturalnie 90-hercowa częstotliwość odświeżania, która przenosi wrażenia z użytkowania na zupełnie inny poziom. Jest tylko jeden problem – Google nie pozwala wymusić jej w każdych warunkach i bywa wyłączana poniżej pewnego poziomu jasności.
Na koniec aparat. W teorii Pixel bije ASUSa na głowę pod względem jakości zdjęć, w praktyce również. Widoczne to będzie zwłaszcza w nocy, gdzie smartfon Google króluje, a ASUS radzi sobie tylko dobrze. W dzień różnice dostrzegą głównie puryści, ale owoc tajwańskiej myśli technicznej wygrywa obecnością szerokiego kąta i absolutnie nieporównywalnie lepszym aparatem do selfie – z oczywistych przyczyn.
Podsumowując wszystkie za i przeciw, wydaje mi się, że szukając flagowca z czystym Androidem, nadal wygrywa… ASUS. Pixel ma zalety, niektórym do gustu może przypaść rozpoznawanie twarzy (które dla mnie akurat nadal jest nieprzekonujące), ale dla mnie lepszym wyborem byłby smartfon rodem z Tajwanu. Dla Was – wcale niekoniecznie, ale ja na pewno będę uważnie śledził promocję w najgorętszy zakupowo piątek roku.
TEST | ASUS ZenFone 6. Nigdy nie miałem lepszej baterii we flagowcu
Ceny Google Pixel 4
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.