Piątkowe popołudnie to chyba najgorszy czas na kryzys w mediach społecznościowych. Niemniej, to właśnie wtedy Facebook zaliczył wpadkę z powodu błędu umożliwiającego użytkownikom serwisu podejrzenie osób administrujących przeróżnymi fanpage’ami. Sprawa dotknęła wszystkich — polityków, celebrytów, a nawet hejterów.
Możliwość zapoznania się z godziną edycji posta na facebookowym fanpage’u nie jest niczym nowym. Niemniej, dotychczas w panelu nie widniały nazwy użytkowników modyfikujących wpisy. To zmieniło się z powodu błędu, który w piątkowe popołudnie „zaserwował” swoim użytkownikom niebieski serwis społecznościowy. Choć bug został już naprawiony, krótka chwila z luką pozwoliła dowiedzieć się, kto stoi za wieloma znanymi stronami fanowskimi.
Fanpge Grety Thunberg prowadzą jej rodzice, ale już Ewa Chodakowska radzi sobie sama
Administratorzy publikujący na fanpage’ach w stosunku do swoich działań czują pewnego rodzaju anonimowość. Nikt nie widzi przecież nazwiska, które stoi za postem. Czy daje nam to mandat upoważniający do pisania rzeczy obraźliwych, nieetycznych lub zwyczajnie kompromitujących? Nie mnie oceniać, jednak chciałbym zaznaczyć jedną rzecz. Zawsze, bez wyjątku, trzeba mieć świadomość tego, że nie jesteśmy w pełni anonimowi.
Nawet gdy serwis teoretycznie kryje naszą tożsamość przed innymi użytkownikami, może spotkać nas pech. Pech w postaci błędu, przez który wszyscy odkryją, że administrujemy daną stronę. Taki scenariusz ziścił się wczoraj po południu, kiedy to facebookowicze otrzymali możliwość podejrzenia tego, kto stoi za edycją postów na fanpage’ach.
Dzięki wspomnianemu błędowi dowiedzieliśmy się, iż Greta Thunberg pozwoliła prowadzić swój fanpage rodzicom, Sierżant Bagieta to Paweł Ples, a za stroną Ewy Chodakowskiej oraz Magdy Gesler stoją one same. Oczywiście mogliśmy poznać również kilka interesujących nazwisk ze świata polityki, ale ten temat celowo pominę. Choćby z szacunku do różnych wyborów opcji politycznych naszych czytelników.
Błąd został naprawiony, a przynajmniej „ukryty”. Niemniej jednak, cała sprawa pokazała po raz kolejny, że anonimowość w sieci nie istnieje. Każdy z nas powinien dziesięć razy zastanowić się nad tym, jak publiczna manifestacja danych poglądów może wpłynąć na postrzeganie przez internautów oraz znajomych.
Messenger tylko z kontem na Facebooku. Cofamy się do 2015 roku
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.