Przedstawiciel jednego z europejskich oddziałów Huawei zdradził, że jego firma nie chce wracać do certyfikacji, usług i aplikacji Google, nawet jeśli dostanie taką możliwość. Chińczycy całkowicie stawiają na Huawei Mobile Services. Czy to objaw odwagi i pewności siebie, czy też robienie dobrej miny do złej gry?
Aktualizacja: serwis Android Authority jako pierwszy otrzymał oficjalną odpowiedź Huawei.
Chińczycy twierdzą, że Android i jego ekosystem jest ich pierwszym wyborem, ale gdyby nie mogli z tego korzystać na dłuższą metę, to mają możliwość przygotowania własnej alternatywy i z tego skorzystają.
W maju zeszłego roku Huawei otrzymał największy cios w swojej historii – ze względu na wpisanie Chińczyków na czarną listę handlową, Google zdecydowało się na odcięcie ich od swoich usług, aplikacji i certyfikacji. Przez to wszystkie nowe smartfony Huawei (nie licząc takich cudaków, jak Huawei P30 Lite New Edition) nie mają popularnych rozwiązań Google na pokładzie.
Władze Huawei zapewne liczą na odwołanie blokady, ale jednocześnie nie chcą marnować czasu, dlatego angażują wiele sił i środków w rozwój Huawei Mobile Services, czyli alternatyw dla usług i aplikacji Google.
Mijają kolejne miesiące i Amerykanie chyba nie mają zamiaru odpuścić Huawei, a przynajmniej nic na to nie wskazuje. Najwidoczniej Chińczycy stracili już cierpliwość, gdyż zdecydowali się na bardzo odważne deklaracje.
Huawei nie chce wracać do usług Google
Fred Wangfei, szef austriackiego oddziału Huawei miał powiedzieć lokalnym dziennikarzom, że Huawei nie wróci do usług i aplikacji Google, nawet jeśli dostanie taką możliwość.
Chińczycy doszli do wniosku, że nawet jeśli Stany Zjednoczone skreślą firmę z czarnej listy, to i tak nikt nie da gwarancji Huawei, że taka sytuacja nie powtórzy się w przyszłości.
W związku z tym plan Huawei zakłada stworzenie własnej alternatywy dla Androida i iOS. System ciągle ma być oparty na zielonym robocie (AOSP) i nakładce EMUI, ale usługi Google zastąpią Huawei Mobile Services.
Usługi Huawei są obecnie intensywnie rozwijane – zadanie to realizuje obecnie ok. 4000 programistów. Chińczycy nie szczędzą na to środków, gdyż przeznaczyli na ten cel trzy miliardy dolarów, a dodatkowy miliard na promowanie Huawei Mobile Services poza Chinami. Np. w Polsce są one określane jako zaleta Huawei Mate 30 Pro.
Oczywiście Huawei rozwija też własny sklep z aplikacjami. AppGallery liczy obecnie 1,2 mln programów, choć spora część z nich stworzona jest z myślą o chińskim rynku, gdzie to Google ma bana. Mimo to oferta sklepu ciągle się rozwija, a na dodatek Huawei ma pomysł na to, jak nakłonić do współpracy m.in. Facebooka.
O co chodzi? W Europie utworzono spółkę pośredniczącą, z którą amerykańscy dostawcy mogą zawierać umowy dotyczące korzystania z usług, obchodząc w ten sposób zakaz administracji USA. Jeszcze nie wiadomo, czy Facebook skorzysta z tej furtki, ale szansa jest, czego nie można było powiedzieć kilka miesięcy temu.
Odwaga czy głupota?
Spektakularna klęska Huawei Mate 30 Pro w Polsce sugeruje, że Huawei nie wie co robi, dzieląc się z nami tak odważnymi deklaracjami. Z drugiej strony, jakie jest inne wyjście?
Huawei przetrwał 2019 tylko dlatego, że zdążył zaplanować sobie wystarczająco dużo premier jeszcze przez banem, a potem wprowadzał nowe warianty zaprezentowanych wcześniej smartfonów. Teraz nie będzie już to takie łatwe.
Chińczycy chcą teraz wszystko postawić na jedną kartę. Czy im się uda? To pokaże przyszłość.
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.