- « Poprzedni
- 1/2
- Następny »
Apple Watch jest na moim nadgarstku już od pięciu lat. Właśnie minęła taka rocznica jego sprzedaży i z tej okazji dowiedzieliśmy się również kilku nietuzinkowych ciekawostek na jego temat. Sprawdźcie, bo jego przyszłość rysuje się niezwykle interesująco.
Apple Watch – pięć lat na rynku to pięć lat dominacji Apple
Apple Watch pojawił się oficjalnie w sprzedaży 24 kwietnia 2015 roku. Plotki na jego temat krążyły już wcześniej, ale to właśnie wprowadzenie tego urządzenia na szeroki rynek konsumencki zmieniło świat. Jest to prawdopodobnie najważniejszy „wynalazek” po iPhonie. Jeden z najważniejszych ostatniej dekady i najważniejszy z punktu widzenia strategicznego produkt dla Apple po – oczywiście iPhonie.
Inteligentny zegarek Apple nawet wyśmiewano. W ciągu kilku lat od jego wprowadzenia wielcy dziennikarze technologiczni wieszczyli koniec smartwatchy. Gdyby mogli to pewnie wykrzyczeliby każdemu kto sądzi inaczej, że jest w błędzie i Apple Watch to porażka. Problem w tym, że ich myślenie było od początku krótkowzroczne.
Faktycznie, pierwsza generacja Apple Watcha, nazywana przez większość Series 0 (serie pojawiły się dopiero później i pierwsze wydanie było bez cyferki, więc nazwano je pierwszą generacją, ale Series 0 jest dużo bardziej jasne) miała wiele wad. I wiecie co? Każdy normalny człowiek zdawał sobie z tego sprawę, bo była to pierwsza iteracja takiego produktu.
Prawda jest taka, że Apple Watch od początku zgarnął rynek i dzisiaj jest niekwestionowanym liderem smartwatchy. Dzisiaj – spore grono osób, które się z niego śmiało albo padło na kolana i przeprosiło się z tym zegarkiem albo zaczęło nosić jego podróbki. Jak można bowiem inaczej nazwać smartwatche prezentowane przez Fitbit czy Xiaomi, które już nawet nie inspirują się produktem Apple, ale definitywnie je kopiują? Apple to nie przeszkadza, bo dominacja Apple Watcha nie wzięła się tylko z uwagi na jego wygląd.
Test | Apple Watch Series 3. Czy to najlepszy smartwatch na rynku?
Apple Watch dojrzał do popularności
Apple Watch Series 0, jak każdy produkt wypuszczony na rynek po raz pierwszy miał wiele niedociągnięć. Brakowało mu funkcji, czasu działania na baterii czy szybkości działania itd. Pierwszy iPhone bez wsparcia MMS czy z domyślnym czarnym tłem pod ikonami na SpringBoardzie? No cóż, tak było. W takim czasie ważniejsze były inne rzeczy niż wodotryski. Oczywiście o sile MMS-ów Apple przekonało się po później i taką funkcjonalność wdrożyło. Z zegarkiem jest podobnie.
Pamiętam pierwsze recenzje, w których właściwie każdy tester narzekał na powiadomienia. Apple Watcha komentowali tacy ludzie wprost – „jest ok, ale potrzeba dużo poprawek. Zegarek niczego nie wnosi, bo właściwie non-stop pokazuje powiadomienia i zmusza do reakcji”. Było mi żal tych ekspertów.
Wiecie dlaczego? Bo wszystko można było sobie dostosować w ustawieniach na zegarku lub w iPhonie. To nie był pierwszy smartfon Apple, gdzie brakowało podstawowych możliwości konfiguracji. Dzisiaj dla wielu może być to jakaś wręcz absurdalna i mityczna historia ;).
Dzisiaj wszyscy go chwalą, a recenzje o Series 5 mówią jedno – najlepszy na rynku.
W praktyce to wszystko oznacza, że Apple Watch po prostu dojrzał do swojej popularności. Póki co zegarek wciąż jest na uwięzi z iPhone’m. Dla wielu nie jest to żaden problem, bo po prostu korzystają oni ze smartfona Apple. Niemniej jednak sam mam kilku znajomych z Samsungami, którzy rzuciliby się na Apple Watcha, gdyby tylko zaczął on współpracować z Androidem. Jeśli tylko Apple odpuści smycz wobec Apple Watcha to właściwie będzie pozamiatane. Nie ma się czemu dziwić. Do tego jednak jeszcze spora droga.
Przez 5 lat można jednak zauważyć, jak z roku na rok firma stara się uniezależnić zegarek od iPhone’a. Najpierw moduł GSM i streaming bez smartfona, teraz pobieranie aplikacji z App Store’a i opłaty bezpośrednio na zegarku. A już wkrótce całkowite pozbycie się aplikacji działających pół na pół, które muszą instalować się na iPhonie, by ich mniejsza wersja działała na zegarku, mimo że docelowa wersja jest jedna i nie jest nią aplikacja na telefon.
Mój pierwszy kontakt z Apple Watchem mogę przyrównać tylko do pierwszego kontaktu z iPhonem. To było coś magicznego. Kiedy otwierałem pudełko z Series 0 czułem się, jakbym dostał prezent na gwiazdkę. Pierwszy i ostatni raz miałem taką satysfakcję i ekscytację, przy otwieraniu pudełka z iPhone’m 3G.
Apple Watch z Touch ID w koronie. Kolejny patent Apple zaskakuje
Zegarek był w 2015 roku drogi i to się nie zmieniło – 2 tysiące piechotą nie chodzi. Prawda jest jednak taka, że przynajmniej nigdy nie poczułem, że były to pieniądze wyrzucone w błoto. I pewnie pomyślicie, że taki ze mnie fanboy; że miałem każdą wersję tego smartwatcha. Niestety nie, bo nie zależy mi na podniecaniu się każdym kolejnym sprzętem Apple. Potrafię jednak docenić dobre urządzenie. Gdyby Microsoft robił tak dobre smartwatche i smartfony, jak Apple to w tym momencie pisałbym o Microsofcie.
Najpierw pojawił się Apple Watch Series 0, a dopiero potem Series 3. W tym roku planuję wymienić swoją wysłużoną „trójkę” tak, jak pierwszą generację trzy lata temu. Zwłaszcza, że teraz wyjdzie Series 6 – zegarek w końcu zyska dużo lepszy procesor i sporo nowości. Aktualna seria właściwie nie wniosła nic nowego w porównaniu do 4.
Poza tym, pierwszą generację chciałem mieć od razu – jak się pojawiła, bo było to coś niebywałego. Pierwszy iPhone zachwycał dotykowym (od razu obsługa 10 punktów!) wyświetlaczem. Apple Watch zrobił to samo – taki mały komputer, ale „zawsze pod ręką”, a właściwie „na ręce”. Rozmawiając przez zegarek można było poczuć się, jak główny bohater w serialu „Nieustraszony” z KITT-em 🙂
- « Poprzedni
- 1/2
- Następny »
Ceny Apple Watch Series 5
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.