Opłata reprograficzna to hasło, które niegdyś zmroziło rynek mobilny w Polsce – pod przykrywką „dotacji dla kultury”, ZAiKS chciał wprowadzić podatek od każdego zakupionego w Polsce smartfona, tabletu czy telewizora. Gdy wydawało się, że sprawa ucichła, przedstawiciele instytucji przypomnieli o niej i to w jeszcze ciekawszym stylu.
Ostatni raz o opłacie reprograficznej pisaliśmy naprawdę bardzo dawno temu, bo w roku 2014 – na szczęście wówczas ten „podatek od smartfonów” nie został wprowadzony, a projekt na długie lata trafił do legislacyjnej zamrażarki. Niestety, zupełnie niespodziewanie o tym pomyśle przypomniał w audycji radiowej w stacji TOK FM szef ZAiKS, Miłosz Bembinow.
Opłata reprograficzna kiedyś i dziś. Dwukrotnie większa
Okazało się, że stowarzyszenie absolutnie nie rezygnuje z planów wprowadzenia opłaty reprograficznej. Na czym ona polega? W skrócie – byłaby to danina pobierana od każdego smartfona, tabletu czy telewizora z systemem Smart TV, bowiem tego typu sprzęty są traktowane jako nowoczesne nośniki multimedialne, na których oglądamy filmy, seriale czy muzykę.
Te środki miałyby zostać przekazane na ZAiKS oraz inne organizacje wspierające artystów, ale prawdopodobnie także – o czym wspomina Bembinow – w części jako podatek trafiałyby do Skarbu Państwa.
6% od każdego smartfona. Podwyżki będą nieuniknione
Co więcej, szef ZAiKS podbija stawkę, bowiem dotychczas mówiło się o tym, iż opłata reprograficzna będzie wynosić 3% – teraz jednak padła propozycja, by ta danina była pobierana w wysokości aż 6% od każdego urządzenia. Co to oznacza dla kupujących sprzęty elektroniczne? Tego chyba nie muszę tłumaczyć.
Szef ZAiKS-u nie omieszkał podzielić się informacjami na temat planowanych zysków dla organizacji zrzeszających. Według szacunków sprzedaż smartfonów w naszym kraju miałaby przynieść nawet 93 miliony złotych, a całościowe rozszerzenie opłaty reprograficznej może wiązać się z kwotą nawet ponad 300 milionów złotych. Oczywiście podwyższenie kwoty nawet do 6% to dodatkowe miliony dla – w założeniach – polskiej kultury.
Co ważne – projekt nie musi przechodzić całej ścieżki legislacyjnej. Wystarczy jedynie podpis ministra kultury, by dodatkowa opłata zaczęła obowiązywać w dowolnym, ustalonym w rozporządzeniu terminie. Czyli nawet za miesiąc, jeśli taka będzie wola.
Komu miliony, komu?
Wszystko to dzieje się zaś w sytuacji, w której w Polsce istnieje kilka organizacji zrzeszających artystów i pobierających tantiemy, których kompetencje bardzo często się pokrywają, a osoby korzystające z dzieł muzycznych, filmowych czy nośników danych nierzadko muszą opłacać składki dla wszystkich czterech organizacji – nie tylko ZAiKS, ale także STOART, SAWP i ZPAV.
Tym samym – pod przykrywką „koniecznej pomocy artystom w dobie koronawirusa” – wprowadzany jest kolejny podatek uderzający w polskich obywateli. To następny projekt – po 1,5% podatku od serwisów VOD – który pojawia się zupełnie niespodziewanie i natłoku informacji jest niestety pomijany. A niesłusznie, bo sprawa idzie o naprawdę grube miliony złotych.
Polecamy:
Narzekasz na wysokie ceny flagowych smartfonów? Teraz zaczniesz płakać
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.