Aż chciałoby się napisać: rewolucja! Nic z tego. Nasz test Hykker ES-3092 prezentuje wszystkie blaski i cienie słuchawek, które wyceniono na poziomie … 119 zł.
Przyznam od razu: o sprzęcie audio rodem z Biedronki mam niezbyt pozytywne wyobrażenie, choć ostatnie słuchawki z tego dyskontu miałem w rękach gdzieś w okolicy 2018 roku.
Nie pamiętam, jaki to był model, ale został wyceniony na kilkadziesiąt złotych i po sprawdzeniu, jak gra oraz z jakim poważaniem został wykonany, uznałem, że to o kilkadziesiąt za dużo.
Kiedy jednak dotarła do mnie wiadomość o tym, że Biedronka wypuszcza nowe słuchawki z ANC, które mają kosztować … 119 zł, od razu wiedziałem, że muszę je mieć.
Hykker ES-3092 – bo tak brzmi kodowa nazwa tego cudeńka budżetowej technologii – to nauszne (nie wokółuszne, bo muszla jest na to za mała) słuchawki bezprzewodowe z aktywną redukcją hałasów otoczenia.
Wycena modelu sprawia, że z automatu wskakują na pierwsze miejsce pod względem ceny w tej dziedzinie – dotąd za podobne rozwiązania „po taniości” trzeba było zapłacić kilkadziesiąt złotych więcej i podkreślę, że trafiały się całkiem sensowne propozycje choćby od obecnie mniej popularnego Bluedio, które – jak na swoją cenę – pozytywnie zaskakiwały.
Biedronka bezbłędnie wyczuła koniunkturę – dziś sporo z recenzowanych na naszych łamach słuchawek skreślacie w komentarzach nie za jakość dźwięku, wygodę czy obsługę, ale własnie za brak aktywnej redukcji hałasów! Nie widzieć kiedy ANC stało się jednym z wyznaczników sprzętu, jaki warto kupić – bez tej funkcjonalności słuchawki wielu osobom wydają się wybrakowane.
Choć sam do obecności ANC podchodzę z dystansem – zresztą na rynku znajdziecie sporo modeli, które oferują świetne pasywne tłumienie, jak choćby Elite Active 75t (sprawdź test Jabra Elite Active 75t) – to wieść o Hykkerze sprawiła, że już wiedziałem, jakie słuchawki wpadną w moje ręce.
Sprawdzamy, czy Hykker ma szansę (lub przynajmniej ostry cień szansy) na podium w kategorii najlepsze z najtańszych słuchawek z ANC?
Hykker ES-3092 – specyfikacja
- Bluetooth 5.0,
- składana konstrukcja z metalowym pałąkiem,
- 3 tryby działania: odtwarzanie samej muzyki, odtwarzanie muzyki z ANC, samo ANC,
- regulacja wielkości słuchawek za pomocą metalowego pałąka,
- przyciski umożliwiające sterowanie,
- czas pracy muzyka + ANC do 12 godzin (bateria 500 mAh),
- impedancja 32 Ω
- wielkość przetwornika 40 mm,
- wejście minijack,
- czas ładowania ok. 4,5 h
- zawartość zestawu: słuchawki, utwardzane etui, przewód zasilający USB-Micro USB, przewód minijack, instrukcja).
Nie dopatrzycie się w specyfikacji śladów na temat użytych kodeków, stąd spodziewałbym się w porywach SBC (choć i to niekoniecznie). Czas pracy jest satysfakcjonujący jak na rozmiar i wagę urządzenia, pozytywnie zaskakuje też dodatek w postaci utwardzonego etui.
Kto to Panu tak zbudował?!
Jakiś czas temu, kiedy recenzowałem Philips TAPH805 (rzuć okiem na test Philips TAPH805), spotkałem się gdzieś z informacją, że słuchawki śmierdzą tanim, chińskim plastikiem. Co prawda po otworzeniu opakowania jakiś zapach tworzywa w sosie chińskim mnie doleciał, ale żeby był tak odczuwalny, na pewno bym się nie zgodził.
Dzięki Hykkerowi wiem jednak, że taka woń może być intensywna i rzutuje na ocenę urządzenia, tym bardziej, że to co zapowiadał nos, po przyjrzeniu się z bliska okazało się trafną przepowiednią.
Dawno nie miałem od czynienia ze słuchawkami, których projekt wyglądałby jak praca na konkurs najmniej charakterystycznych urządzeń. Poza dumnie umieszczonymi logotypami marki na obu zewnętrznych stronach nausznic literalnie nic by mnie naprowadziło na trop, kto może być producentem tego modelu, wyglądającego jak kalka no namme’owych marketówek.
Największym problemem Hykkera jest system składania: plastikowe, toporne zawiasy tak głośno strzelają podczas rozszerzania, że za pierwszym razem byłem pewny, że złamałem pałąk nawet bez pierwszego odsłuchu. Głośne „trach” jest identyczne po obu stronach i nie ustąpiło nawet po kilkudziesięciu użyciach.
Podobnie mój optymizm związany z metalowym pałąkiem szybko się rozwiał – choć ten system dopasowywania słuchawek do głowy powinien sporo przetrwać, to już jego precyzja regulacji pozostawia wiele do życzenia. Początkowa faza wysuwania stawia zbyt mały opór, końcowa – zbyt duży.
Producent wykończył wewnętrzną część nausznic i pałąka skóropodobnym tworzywem: o ile poduszeczka w pałąku jest odpowiednio sprężysta i wygodna, to już nausznice są po prostu za miękkie i nie dają odpowiedniego komfortu. Podobnie siła ścisku słuchawek jest dyskusyjna i w moim wypadku po dłuższym użytkowaniu czułem niewygodę.
Uśmiałem się na widok diody, informującej nas o stanie urządzenia – jest tak niewielka i słabo świecąca, że gdyby nie jej świetna widoczność poprzez krzywo spasowany port USB, miałbym problem z rozpoznaniem, czy słuchawki już wyłączyłem, czy jeszcze nie.
Dioda jest o tyle istotna, że poza połączeniem Bluetooth informuje nas zielonym kolorem o uruchomionym ANC (utracone połączenie to kolor niebieski i czerwony na przemian).
No właśnie – sprawdźmy, jak działa ten system w słuchawkach za 119 zł.
ANC w słuchawkach z Biedronki – fake czy rzeczywistość?
Po słynnym teście Klawiatura niezbyt miałem ochotę na sprawdzanie, jak działa ANC w słuchawkach z Biedry. No bo jak to, skoro powiedział że zamiast wyciszania włączają loudness, to musi tak być.
Jest tak owszem, ale nie do końca – albo inaczej: włączają podbicie basów i zwiększają głośność, ale jeśli uruchomisz ANC bez puszczania muzyki, okaże się, że ono jednak działa!
Nie jest to może sukces na poziomie słuchawek za kilkaset złotych czy nawet już wspomnianych Philipsów, ale poradził sobie z pracującą kilkadziesiąt metrów ode mnie kosiarką do trawy czy stojącym obok wentylatorem.
A jak z wytłumianiem muzyki? Tu wyniki były dość zabawne: po odpaleniu na kolumnach kilku kawałków okazało się, że zostały one wyciszone całkiem nieźle, ale tylko na niskim poziomie głośności (takim, który nie przeszkadzał w rozmowie) – w choćby odrobinę głośniejszym słuchawki nie radziły sobie z wytłumianiem sekcji rytmicznej i wysokich rejestrów.
Niestety, o ile samo wyciszanie jest na akceptowanym poziomie, to już losowe problemy z elektroniką odpowiedzialną za ANC mogą doprowadzić do szału. Co jakiś czas w prawej słuchawce odczuwałem drgania, które wzmacniały się bądź osłabiały w zależności od tego, jak ustawiłem się w stosunku do źródła dźwięku.
Wygląda na to, że układ ANC ewidentnie „łapie zwiechy” i nie radzi sobie z interpretowaniem wyłapywanego sygnału. Jest to na tyle uciążliwe, że nie byłbym w stanie dłużej używać tych słuchawek na przykład podczas wymagającej skupienia pracy.
Reasumując: ANC jest obecne i potrafi pozytywnie zaskoczyć, jednak nie rekomendowałbym Hykkera do dłuższej pracy, bo randomowe problemy z drgającą membraną psują efekt wyciszenia.
A szkoda – bo gdyby nie to (pytanie, czy inne egzemplarze mają podobny problem!) uznałbym, że to całkiem rozsądna oferta w kwocie nieco ponad 100 zł.
Hykker ES-3092 – sterowanie
Wbrew pozorom producent udostępnił nam całkiem sensowne opcje sterowania:
- podczas połączenia przycisk zasilania odbiera rozmowę,
- krótkie naciśnięcie przycisku zasilania w czasie rozmowy kończy ją,
- dłuższe naciśnięcie przycisku zasilania odrzuca rozmowę,
- wciśnięcie i przytrzymanie przycisków + i – zwiększa/zmniejsza głośność,
- krótkie naciśnięcie przycisków + i – pozwala na przełączenie następny/poprzedni utwór,
- dłuższe przyciśnięcie przycisku zasilania włącza/wyłącza słuchawki.
Sterowanie odbywa się bezproblemowo i nie napotkałem na żadną trudność w czasie ponad tygodniowych testów.
Jak grają słuchawki z Biedronki z ANC?
To nie będzie długi akapit – brzmią dokładnie tak, jak spodziewacie się, że zagrają słuchawki w tej cenie. Jednak zdecydowanie poleciłbym je zamiast słabszych modeli True Wireless z prostej przyczyny: bardzo często niedrogie TWSy po kilku tygodniach/miesiącach grania odmawiają posłuszeństwa i zaczyna w nich pracować tylko jedna słuchawka, a jakość muzyki potrafi być na podobnym poziomie co w Hykkerze.
Z moich TWSów spotkało to zarówno Xiaomi Mi True Wireless za około 250 zł, jak i taniutkie Dotsy, a tradycyjne słuchawki (BT, ale z kablem) w postaci QCY L2 (sprawdź test QCY L2) grają do dziś.
Hykker ES-3092 to słuchawki, które mają dwa oblicza:
- bez ANC grają dość skrzekliwie, ze słabym basem i podbitą górą, ale da się traktować je jako grajki na trening czy do mpk,
- z ANC grają dołem z brakami w reszcie pasma i po dłuższym odsłuchu mogą skutkować bólem głowy, ewentualnie oczopląsem.
Właśnie w przypadku uruchomienia ANC podczas słuchania muzyki mamy do czynienia z tym, o czym mówił w swojej recce Klawiatur.
Czy warto kupić Hykker ES-3092?
Biedronkowe słuchawki z ANC raczej nie zdobędą rynku: ich wygląd i jakość wykonania zwiastuje krótki termin przydatności do „spożycia”, a jakość muzyki raczej nikogo nie uwiedzie.
Redukcja hałasów również nie należy do zbyt skutecznych, ale jest obecna na pokładzie i radzi sobie dobrze z jednostajnym, mechanicznym hałasem bądź niezbyt głośnymi odgłosami o większym zróżnicowaniu. Niestety, większa głośność muzyki czy rozmowy obok i już Hykker przestaje wychodzić z tego starcia zwycięsko.
Choć nie są to słuchawki marzeń, to na pewno stanowią krok w dobrym kierunku – jeśli powszechnie dostępne, tanie marki włączą się do gry o fanów muzyki, być może średniaki nieco stanieją.
Na razie, o ile nie potrzebujesz taniego modelu, który będzie Ci towarzyszył podczas treningu czy w komunikacji miejskiej, warto zaczekać na ruch reszty branży.
ZALETY
|
WADY
|
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.