Google Pixel 4a 5G zadebiutuje za mniej więcej dwa miesiące, ale już dzisiaj wiemy o nim całkiem sporo. Smartfon poddaje w wątpliwość sens zakupu Pixela 4a, bo za niewiele więcej może oferować ciekawsze wyposażenie.
Google Pixel 4a zadebiutował po kilku irytujących opóźnieniach, ale to wariant 5G zdecydowanie skradł jego chwałę. Choć smartfon cieszy się potężnym zainteresowaniem, to może warto wstrzymać się z zakupem niedrogiego średniaka. Google Pixel 4a 5G może być znacznie lepszym wyborem.
Zacznijmy od dwóch najważniejszych informacji – ceny i daty premiery. Google Pixel 4a 5G będzie kosztował 499 dolarów (obawiam się, że w Polsce może to przełożyć się na nieco więcej, niż 2000 złotych – nawet przy korzystnym obecnie kursie dolara).
Powinniśmy się tego dowiedzieć po oficjalnej premierze, czyli po 8 października 2020. Zainteresowanym przyjdzie jednak nieco poczekać, bo Pixel 4a nadal nie pojawił się w polskich sklepach.
Jeśli chodzi o wydajność, to smartfony będą oferowały bardzo zbliżone moce obliczeniowe. Snapdragon 730 i Snapdragon 690 5G nie różnią się specjalnie i w codziennej pracy ciężko będzie zauważyć różnicę. Miłym dodatkiem byłoby więcej RAM, ale to raczej coś zarezerwowanego dla droższych modeli Google Pixel 5.
Zastanawiająca jest różnica w cenie. 150 dolarów to za dużo, żeby jedyną zmianą był średniopółkowy procesor z obsługą 5G. Według przecieków Pixel 4a 5G będzie nieco większym urządzeniem – chyba można o nim myśleć, jako o Pixelu 4a XL. Na pewno przydałaby się wtedy większa bateria – choć niedrogi Pixel całkiem dobrze sprawuje się z dala od gniazdka, to zawsze może być lepiej.
Jedynym sensownym wyjaśnieniem wydaje się aparat. Google Pixel 4a 5G mógłby zostać wyposażony w drugi obiektyw aparatu, co znacznie rozszerzyłoby (i tak już bardzo dobre) możliwości fotograficzne średniaka. Szeroki kąt byłby miłym dodatkiem, ale pewnie skończy się na teleobiektywie, jak w Google Pixel 4.
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.