Jakiś czas temu testowaliśmy Suunto 7, który okazał się kapitalnym smartwatchem z jedną – sami wiecie jaką – wadą. Panaceum na baterię miała okazać się świeża aktualizacja Wear OS, którą 7ka otrzymała jako pierwsza. No właśnie… Panaceum czy placebo?
Suunto 7 to jeden z najlepszych smartwatchy, jakie miałem okazję testować i chyba jedyny, który świetnie łączy kilka światów:
- rewelacyjne programy treningowe, wysoka jakość monitorowania tętna, multum trybów sportowych i mapy z funkcjami, o jakich może pomarzyć konkurencja – to dla sportowców,
- wszystkie zalety Wear OS, czyli możliwość opowiadania na powiadomienia (w tym bardzo dobre odkodowanie głosu do dyktowania wiadomości), podgląd maili/zdjęć, płatności, wolność instalowania aplikacji – dla fanów uniwersalności zastosowań,
- oryginalny wygląd, autorskie tarcze i dodatki w postaci bardzo rozbudowanej apki, świetna jakość wykonania i najwygodniejszy pasek, z jakim miałem do czynienia – dla każdego fana wyróżniających się z tłumu gadżetów.
Dodajmy do tego spadek cen (pół roku temu zegarek kosztował 2k, dziś przy odrobinie cierpliwości kupimy go za około 1600 zł, a to już zmienia postać rzeczy) i ostatnią, dużą aktualizację Wear OS, która miała wprowadzić sporo poprawek związanych z użytkowaniem smartwatcha, a okaże się, że 7ka to ciągle solidny zawodnik.
Oczywiście nie ma sensu zaklinanie rzeczywistości i udawanie, że Suunto 7 nie czuje na plecach oddechu nowszej generacji urządzeń, opartych na Snapie 4100 – jeśli więc szukasz maksymalnej wydajności i zarządzania energią, możesz spokojnie przestać czytać w tym momencie.
Powiem od razu: choć aktualizacja daje 7ce realnie odczuwalną poprawę czasu pracy na jednym ładowaniu, to już skok wydajności jest niewielki (ale smartwatch działa baaardzo responsywnie i nie uświadczymy tu ścinek/klatkowania).
Suunto 7 – co daje aktualizacja z września 2020?
W uproszczeniu możemy powiedzieć, że aktualizacja objęła:
- sam Wear OS, który teraz – wg Google – ma być szybszy, sprawniejszy i bardziej energooszczędny,
- dodatki od Suunto.
Fiński producent dodał od siebie:
- nawigację trasy offline (synchronizowaną z aplikacją Suunto) dostępną podczas śledzenia aktywności sportowej na świeżym powietrzu. Funkcja ta wzbogaca mapę w zegarku – który zawiera już mapy popularności (tzw. heatmaps) specyficzne dla wybranego sportu – dzięki czemu można jeszcze łatwiej dotrzeć do określonego celu i z powrotem.
- tryb oszczędzania baterii GPS z wykorzystaniem algorytmu FusedTrack opatentowanego przez markę Suunto. Oznacza to, że Suunto 7 będzie działał dłużej, zużywając jeszcze mniej energii podczas dłuższych treningów.
- nowy, „zawsze włączony” sportowy wyświetlacz o niskim poborze mocy. Podczas uprawiania sportu wyświetlacz będzie zawsze włączony, pokazując najważniejsze dane, zużywając przy tym minimalną ilość baterii.
Zaktualizowano także aplikację Suunto, która umożliwia użytkownikom łatwe planowanie tras, przesyłanie aktywności z różnych urządzeń i łączenie się z aplikacjami partnerów takimi jak Strava i Training Peaks.
Aktualizacja zawiera też kilka nowych funkcji w rodzaju nowego ekranu głównego z łatwiejszym dostępem do kalendarza, podsumowań aktywności i map.
Aktualizacja Google wprowadza:
- do 20 proc. szybsze uruchamianie aplikacji oraz rozruch,
- ułatwienie zarządzanie trybami zegarka/treningami,
- błyskawiczne parowanie i szybka konfiguracja,
- lepszą żywotność baterii.
To właśnie ostatnia cecha zaintrygowała mnie najbardziej, zwłaszcza, że Google było bardzo powściągliwe w jej szczegółowym omówieniu.
Bez zbędnego przedłużania: po tygodniu spędzonym z Suunto 7 po aktualizacji mogę powiedzieć, że rzeczywiście poprawiono czas pracy, ale nie jest to rewolucja, a ewolucja – możemy liczyć na kilka dodatkowych godzin i sensowne wsparcie awaryjne w postaci energooszczędnego trybu z dedykowaną tarczą (spadek energii w tym trybie to 4% na 7 godzin użytkowania).
Udało mi się sprawdzić dwa warianty użytkowania, w których uzyskałem odpowiednio:
- po 36 godzinach od naładowania, z 40-minutowym treningiem siłowym i trwającym pół godziny spacerze, zostało 20% baterii,
- przy intensywnym korzystaniu z zegarka bez treningów, ale z mnóstwem powiadomień, zabawą w instalowanie aplikacji ze Sklepu Play itp. z 84% o 8:00 rano zszedłem do 46% o 21:00.
Porównując te wartości z czasem pracy, jaki uzyskiwałem podczas poprzednich testów (sprawdź test Suunto 7) zegarek zyskuje przynajmniej 6 godzin pracy!
Ale – zauważyłem, że nocne zarządzanie energią, choć jest poprawione, ciągle mogłoby być bardziej skuteczne, bo zegarek potrafi w czasie 7 godzin snu stracić nawet 20% poziomu naładowania.
Czyżby – poza ostatnim zastrzeżeniem – zmiany mogły być w końcu na lepsze?
Ceny w sklepach
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.