Awei TA1: test niedrogich słuchawek True Wireless z ANC, które zmuszą do zastanowienia się nad ceną kompromisów. Silny bas, przeciętne ANC z dobrym Passthrough, świetna wygoda i kontrowersyjne, ale dla wielu oczekiwane brzmienie! Warto?
Awei to jedna z marek, które potrafią pozytywnie zaskoczyć: dość przywołać kapitalny w swojej klasie cenowej model T19 (nasz test Awei T19), stanowiący mieszankę iście piorunującą. To słuchawki kosztujące około 30$ i w tej cenie oferujące etui z potężną baterią (2500 mAh!), AAC, niskie opóźnienia, rozrywkowe brzmienie i sterowanie, które zawstydza droższych konkurentów.
Z drugiej strony mieliśmy okazję recenzować T10C (test Awei T10C) i trudno było ukryć rozczarowanie, że to w zasadzie przeciętniak w rodzaju tego, co zwykle w podobnej kwocie zapewnia QCY.
Wygląda na to, że Awei szuka swojego przepisu na tanie słuchawki TWS dla każdego i o ile T19 wszedł na arenę cały na biało, to już T10C przemknął po niej ukradkiem i trudno mi sobie wyobrazić, żeby przykuł czyjąś uwagę. Właśnie ta ambiwalencja sprawiła, że dość nieufnie podszedłem do ostatniego modelu, jaki trafił do ManiaKalnej redakcji, czyli TA1.
Tym razem na pierwszy rzut oka widzimy, że chiński producent wybrał metodę podobną do tej ze słynnego poprzednika – mamy tu miks niskiej ceny (około 165 zł), rozbudowane sterowanie i mogący się podobać design, wzbogacony o ANC, którego nie uświadczymy u poprzedników.
W kwietniu 2021 na portalach z chińską elektroniką, choćby w oficjalnym sklepie na AliExpress, słuchawki kupimy za 43,99 dolarów/ok.165 złotych z kodem AWEITA18888.
Sprawdźmy, jak Awei TA1 radzi sobie w codziennym użytkowaniu!
Awei TA1 – specyfikacja i budowa
- Bluetooth: 5.0
- Rozmiar przetwornika: 10 mm
- Czułość: 102 dB
- Pasmo przenoszenia: 20-20 kHz
- Kodek: SBC, AAC
- Redukcja hałasów otoczenia ANC
- Tryb gamingowy
- Podwójne mikrofony
- Sterowanie: dotykowe (1 tapnięcie/podwójne/potrójne/długie naciśnięcie)
- Czas pracy słuchawek: 4 godziny
- Czas pracy z etui: 17 godzin
- Odległość działania:> 10 m
- Powiadomienia słuchawek: komunikaty głosowe w języku angielskim przy ANC
- Etui z ładowaniem USB-C
Choć producent nie podaje w specyfikacji zaimplementowanych kodeków, to w opcjach programisty po połączeniu ze smartfonem sprawdzimy bez trudu, że najwyższa jakość to AAC. W tej klasie cenowej to dobre rozwiązanie i w połączeniu z 10 mm przetwornikiem może pozytywnie zaskoczyć.
Na pewno TA1 wyróżniają się dzięki ANC, które według producenta potrafi zmniejszyć hałas o 25 dB. Aktywne wyciszanie uzupełnia rodzaj trybu uważności, w którym sygnały z otoczenia są wzmacniane i pozwalają nam słyszeć to, co dzieje się wokół nas.
W zestawie znajdziemy standardową zawartość: etui ze słuchawkami, instrukcję, dwie pary silikonowych nakładek w różnych rozmiarach, przewód ładujący USB ->USB-C.
Trzeba powiedzieć, że Awei solidnie przyłożyło się do projektu tego modelu, zwłaszcza do designu „pąków”: są niewielkie, lekkie, rewelacyjnie wyprofilowane, wygodne w obsłudze i świetnie wyważone, dzięki czemu idealnie leżą w uchu.
Wrażenie wywiera też jakość wykonania i dbałość o detal:
- „chromowana” obwódka u podstawy pałąka,
- metalowa siateczka zabezpieczająca wnętrze słuchawki,
- owalne kopułki, dobrze wypełniające ucho.
Pod względem konstrukcyjnym to kawał dobrej roboty, którą nieco psuje widok lekko archaicznego etui. Jeśli przymkniemy oko na jego rozmiar, to docenimy solidne spasowanie, magnetyczne wieczko i łatwość, z jaką przyjdzie nam wyjąć i odłożyć słuchawki.
Awei TA1 – komfort użytkowania
Uwaga, tu uśmiałem się nieźle – słuchawki obiecują bardzo rozbudowane sterowanie, obejmujące:
- pojedyncze tapnięcie dowolnej słuchawki w czasie połączenia – odebranie,
- podwójne – odrzucenie połączenia,
- pojedyncze tapnięcie podczas odtwarzania muzyki – play/pauza,
- przytrzymanie przez 2 sekundy – przełączanie pomiędzy ANC, Trybem świadomości i wyłączeniem systemów,
- podwójne tapnięcie lewej słuchawki – poprzedni utwór,
- potrójne tapnięcie lewej słuchawki – wywołanie asystenta głosowego,
- podwójne tapnięcie prawej słuchawki – następny utwór,
- potrójne tapnięcie prawej słuchawki – tryb gamingowy.
W powyższym spisie pominąłem jedną z funkcji, która według instrukcji jest tu również wdrożona, natomiast w praktyce po prostu nie działa 🙂
Mowa o obsłudze regulacji głośności, która istnieje jedynie w instrukcji do tego modelu.
Poza wpadką z nadmiarem funkcji TA1 obsługujemy zaskakująco sprawnie – brak tu miejsca na problemy z odczytaniem komend, a reakcja jest szybka.
Pod względem czasu pracy nie mamy niestety do czynienia z duchowym następcą T19, a szkoda… TA1 zapewnią uczciwe 3,5 godziny odsłuchu na jednym ładowaniu, które dzięki etui można przedłużyć do około 17 godzin łącznie. To rezultaty przeciętne, które nie pozwolą ani pochwalić, ani zganić urządzenia za moc baterii.
Podobnie jakość rozmów to typowy średniak, choć nie do końca podobało mi się specyficzne przytłumienie głosu rozmówcy i efekt oddalenia, znany z tańszych modeli.
Dodam jednak, że mimo to bez trudu można prowadzić długie rozmowy, a pomaga w tym kapitalne wyprofilowanie słuchawek – to jeden z najwygodniejszych modeli z niższej półki cenowej, z jakiego dane mi było korzystać.
„Pąki” są lekkie, przyjemne w dotyku, świetnie reagują na sterowanie, a ich charakterystyczna budowa kopuły kojarzy się z kształtem Huawei FreeBuds Pro – na szczęście nie skopiowano nieszczęsnej, zbyt krótkiej „nóżki”, utrudniającej chwyt i ułożenie słuchawek.
Podoba mi się również etui: mimo sporych rozmiarów bez trudu przechowamy je w kieszeni jeansów, a zaokrąglone krawędzie pozwalają przymknąć oko na grubość całości. To jedno z tych pudełeczek, które pozwalają wyjąć z nich słuchawki bez niepotrzebnej gimnastyki.
Ciekawostka: tryb gamingowy, mający cechować się niskimi opóźnieniami, nie wprowadza po uruchomieniu jakiejś odczuwalnej rewolucji. Odpowiedź na pytanie dlaczego jest oczywista – opóźnienia wynoszą około 200 ms, co w zestawieniu z gamingowymi słuchawkami True Wireless (choć brzmi to dziwnie, to taka kategoria jest już wyodrębniana) w rodzaju Razera (zobacz test Razer Hammerhead True Wireless) jest około 3 krotnie wyższą wartością.
Awei TA1 – ANC na miarę ceny?
W tym modelu znajdziemy rozwiązanie, jakie od pewnego czasu jest obecne na pokładzie niemal wszystkich słuchawek z redukcją hałasów otoczenia – poza samym ANC nie zapomniano o Passthrough, czyli trybie transparentnym, pozwalającym słyszeć głosy obok nas bez konieczności wyjmowania słuchawek z uszu.
Niestety, Awei włożyło wyraźnie więcej wysiłku w Passthrough, niż ANC i usłyszymy to już po kilku sekundach testowania TA1. O ile ANC jest po prostu przeciętne i potrafi przepuszczać nawet słowa, jakie wypowiada lekko podniesionym głosem stojąca obok nas osoba, to tryb transparentny jest zaskakująco klarowny i nie znajdziemy w nim tak charakterystycznych dla budżetowych konstrukcji zniekształceń.
Zaznaczę, że ANC jest odczuwalne i nie polega na podkręceniu poziomu głośności i basów odtwarzanej muzyki, ale potrafi nie radzić sobie z wytłumianiem głośniejszej mowy, co nie świadczy zbyt dobrze o jego możliwościach.
Warto podkreślić, że Awei ustrzegło się degradacji brzmienia w zależności od trybu pracy ANC, ale korzystanie z przełączania pomiędzy trybami nie jest zbyt dobrze przemyślane i zwyczajnie trwa zbyt długo: po pierwsze aktywujemy je przytrzymaniem dotykowego panelu przez 2 s, po drugie towarzyszy mu później damski głos, który przy wyciszeniu muzyki oznajmia nam, jaki tryb właśnie uruchomiliśmy (tracimy kolejne 2 s).
Jeśli to redukcja hałasów jest dla Was priorytetem, TA1 nie będą optymalnym wyborem. Podobnie, jeśli mieliście kontakt ze słuchawkami z ANC lepszej klasy, Awei również Was rozczaruje.
Kiedy zatem można spróbować? Otóż jeśli ta funkcjonalność ma być tylko dodatkiem, uprzyjemniającym odsłuch w umiarkowanie głośnych miejscach.
Jak brzmi Awei TA1?
Awei potrafiło zaskoczyć dobrym zestrojeniem przy okazji T19 i w przypadku TA1 spodziewałem się również solidnego dźwięku, jednak słuchawki szybko wyprowadziły mnie z błędu. Nie znaczy to, że recenzowany model brzmi kiepsko. Wygląda raczej, że producent postanowił podkręcić niskie tony i pójść w stronę loudnessowego stroju, który nie poradzi sobie w szerokim wachlarzu gatunkowym.
W praktyce TA1 przegrywają z muzyką rockową/metalową, bo nadmiar basów przytłumi średnicę, która jest tu wyraźnie ściśnięta i cierpi na brak przestrzeni. Kawałki w rodzaju „Lighting Bolt” Pearl Jam, „Overkill” Motorhead, „Sweet Child O’Mine” Gunsów gubią tu sporo ze swojej rockowej drapieżności i możemy mieć wrażenie zbytniego nacisku basu przy zawężeniu sceny – w efekcie brakuje energii, mocy, czystości brzmienia.
Tak, jak Awei nie będą dobrym wyborem dla fanów gitarowej muzyki, tak sympatycy elektroniki mogą podskoczyć z radości, bo te niepozorne słuchawki potrafią wykrzesać z siebie niesamowite pokłady jędrnego, solidnego i wzbudzającego drżenie basu! Little Big, Die Antwoord, Chemical Brothers – to wszystko nabiera mocy i tłustego pomruku, zmuszającego do ruszenia tyłka sprzed komputera do zdalnej pracy/nauki.
To zestawienie gatunków optymalnych i niezbyt wskazanych dla TA1 wskazuje nam, kto będzie zadowolony z brzmienia zestawu: preferujesz rock, klasykę czy jazz? Szukaj dalej. Twoim żywiołem jest mocna, elektroniczna muzyka nastawiona na energetyczne brzmienie? Warto spróbować!
Jeszcze jedno: mam wrażenie, że nie do końca przemyślano regulację głośności, bo słuchawki nabierają mocy dopiero po przekroczeniu mniej więcej 60% skali. W efekcie cichy odsłuch staje się mało przyjemny, bo niskie tony wybijają się na pierwszy plan i przykrywają resztę pasma, zmuszając nas do podkręcenia potencjometru.
Czy warto kupić AWEI TA1?
Zasiadając do recki Awei TA1 byłem bardziej radykalny i spodziewałem się, że finałowa ocena będzie ledwo poprawna.
O dziwo słuchawki potrafią zgrabnie wkraść się w łaski właściciela i jak z początku raziło mnie zbyt ocieplone brzmienie, tak po odkryciu, że to nie jest model do mocnego, gitarowego łojenia, a bardziej popu czy rave’u, zaczęły towarzyszyć mi coraz częściej. Nie bez znaczenia był tu wysoki komfort użytkowania – to jedne z najwygodniejszych słuchawek, jakie można kupić w okolicy 200 zł.
Czy znajdziemy tu wady, które zdyskwalifikują TA1? W kwocie oscylującej wokół 160 zł – nie, o ile zaakceptujemy wybitnie rozrywkowe brzmienie, które w niektórych gatunkach muzyki po prostu się nie sprawdzi.
Do wyrzeczeń trzeba doliczyć też przeciętną baterię, jakość rozmów, przeszarżowane sterowanie, brak aplikacji i na końcu ANC, które w porównaniu z topowymi modelami (Jabra, Panasonic, Sony) pozostawia niedosyt.
Na osłodę dostajemy zestrojenie z dobrej jakości basem, ukierunkowane na mocną elektronikę; prostotę i wygodę obsługi; tryb transparentny i … cenę.
ZALETY
|
WADY
|
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.