OnePlus i Oppo w jednym stoją teraz domu. Chińscy giganci zacieśnili współpracę i zintegrowali część działu mobilnego. Co to oznacza dla przeciętnego fana technologii i czy jest się o co martwić?
OnePlus oficjalnie poinformował wczoraj o zacieśnieniu współpracy z Oppo. Mimo zapewnień o niezależności i rozwoju marki jako całkiem osobnego bytu, trochę ciężko mi uwierzyć, że Oppo nie będzie miało dużego wpływu na smartfony OnePlus. Pozostaje pytanie – czy to źle?
Można w zasadzie powiedzieć, że oficjalna informacja niewiele zmienia, bo część telefonów OnePlus już bazuje na smartfonach Oppo. Taki Nord CE 5G to wariacja na temat Oppo Reno5 K 5G. OnePlus Nord N100 również był oparty o budżetowego Oppo. Sęk w tym, że dzięki OxygenOS oba były lepsze od oryginałów i to mimo tego, że ich specyfikacja była nieco okrojona.
Najważniejsza wiadomość dla fanów OnePlus jest taka, że ich ukochane smartfony poza Chinami (gdzie działają na ColorOS) nadal będą wyposażone w system OxygenOS. Pete Lau (wiceprezydent OPLUS) obiecuje, że dzięki temu OnePlus będzie w stanie zapewniać szybsze aktualizacje, a firma zyska dostęp do nowych technologii.
I to ma sens. Wystarczy zestawić ze sobą flagowce obu producentów i od kilku lat szala przechyla się zdecydowanie w stronę Oppo. Widać to zwłaszcza w aparacie – współpraca z Hasselblad nie sprawiła magicznie, że OnePlus 9 Pro stał się najlepszym fotosmartfonem na rynku. Ba, nadal jest oceniany nieco gorzej, niż Oppo Find X3 Pro.
O najlepszym przykładzie mocnej współpracy dwóch gigantów i jej efektach przeczytasz poniżej. Nasz test OnePlus Nord CE 5G da Ci wgląd w to, co OnePlus jest w stanie wycisnąć ze średniaka Oppo, jeśli wykorzysta jego podzespoły.
OnePlus Nord CE 5G: test i recenzja. Powiem szczerze – to największe zaskoczenie tego roku
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.