Honor X20 SE został oficjalnie zaprezentowany i poznaliśmy jego wszystkie możliwości. Na pokładzie nie ma jeszcze usług Google, a cena odpowiada sensownej specyfikacji, jednak czegoś tu brakuje.
Honor wrócił do częstego prezentowania smartfonów, co dla nas jest wręcz fantastyczną wiadomością – tylko czekać, aż smartfony Honor wyposażone w procesory Snapdragon i usługi Google (tak, to oficjalnie potwierdzone) pojawią się na półkach w polskich sklepach. Wówczas chętnie wybiorę się, by osobiście je obejrzeć.
Honor X20 jest piękny, ale mógł być lepszy
W moim mniemaniu Honor jest nawet lepszą alternatywą dla Xiaomi niż realme, chociaż cała trójka producentów potrafi pokazać pazur. Honor ma rozsądne oprogramowanie w aparatach, dopracowaną nakładkę na Androida i dostęp do najświeższych procesorów – szkoda tylko, że nowy Honor X20 SE nie spełnia oczekiwań.
W zapowiedziach smartfon jawił się jako wyśmienity średniak, a dopisek SE sugerował nam niską cenę. Kwoty rzeczywiście są niezłe, bo za wariant 6/128 GB trzeba zapłacić 1799 yuanów (ok. 1060 zł netto), a za 8/128 GB 1999 yuanów (ok. 1180 zł netto), jednak rzekłbym, że specyfikacja „nie dowozi”.
Honor X20 SE nie ma usług Google, ale jest wydany tylko na chińskim rynku, gdzie wcale ich nie potrzebuje. Szkoda tylko, że oprócz nich nie otrzymał też ekranu OLED (na froncie wita nas 6,6-calowy panel LCD), oczka szerokokątnego (aparaty to jednostka główna 64 MP i dwie po 2 MP) oraz większej baterii – ogniwo 4000 mAh wystarczy tylko na jeden dzień pracy.
Xiaomi robi bardziej wypasione średniaki, choć w znacznej większości wyglądają one gorzej od X20 SE – średniak Honor to wizualny majstersztyk z bardzo cienkimi, jak na ekran LCD, ramkami i przepięknym aparatem fotograficznym. Żałuję tylko, że to piękno nie przeniknęło do specyfikacji.
Pozostałe komponenty Honor X20 SE to procesor MediaTek Dimensity 700, 6 lub 8 GB RAM i zasilacz 22,5 W.
Apple Watch znowu jest królem smartwatchy. Ma wszystko, to kosi wszystkich
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.