Pora na premierowy test Xiaomi 11T Pro. Smartfon oferuje procesor Snapdragon 888, ekran AMOLED 120 Hz i błyskawiczne ładowanie 120W. Czy warto go kupić w cenie ustalonej przez producenta?
Xiaomi 11T Pro to jedna z kilku nowości Xiaomi, które doczekały się właśnie oficjalnej premiery w Polsce. Mam okazję korzystać z tego telefonu już od jakiegoś czasu, dlatego już dziś przedstawiam nasz test Xiaomi 11T Pro.
Cena Xiaomi 11T Pro w Polsce została ustalona na 2999 złotych w testowanym przeze mnie wariancie. Czy warto go kupić za te pieniądze? Przekonajmy się!
Specyfikacja Xiaomi 11T Pro
Dane podstawowe | |
Wymiary | 77 x 164 x 8.8 mm |
Waga | 204 g |
Obudowa | unibody |
Standard sim | nano-SIM + nano-SIM, Dual SIM |
Data premiery | 2021, wrzesień |
Ekran | |
Typ | AMOLED 6.67'', rozdzielczość 2400x1080, 395 ppi, 120 Hz |
Kluczowe podzespoły | |
SoC | Qualcomm Snapdragon 888 |
Procesor | 8 rdzeni (Kryo 680) |
GPU | Adreno 660 |
RAM | 8 GB |
Bateria | 5000 mAh |
Obsługa kart pamięci | NIE |
Porty | USB (2.0 typu C, obsługuje OTG) |
Pamięć użytkowa | 128 GB |
System operacyjny | |
Wersja | Android, MIUI 12.5 |
Łączność | |
Transmisja danych | 5G n1, n3, n5, n7, n8, n20, n28, n38, n41, n66, n77, n78 |
WIFI | 802.11a/b/g/n/ac/ax (2,4 GHz i 5 GHz), Miracast |
GPS | (Dual) z A-GPS, GLONASS, Beidou, Galileo |
Bluetooth | v5.2, LDAC, aptX, aptX HD |
NFC | Tak |
Aparat fotograficzny | |
Główny | 108 MP, wideo, 60 kl/s, lampa błyskowa, dodatkowe aparaty - 8MP + 5MP |
Dodatkowy | 16 MP, wideo FullHD (1920x1080), 30 kl/s |
Jak wykonany jest Xiaomi 11T Pro?
W budowie testowanego flagowca Xiaomi niektórym może przeszkadzać dość mocno wystająca, podwójna ramka z potrójnym aparatem. Wygląda ona jak dwie nakładające się na siebie warstwy. Akurat mnie ten zabieg przekonuje, lecz nie każdego musi.
Nikt nie powinien się za to czepiać jakości wykonania, gdyż ta jest topowa. Na froncie znajdziemy niemal całkowicie płaskie Gorilla Glass Victus, na tyle także Gorilla Glass, a obie tafle szkła połączono metalową ramką. Wydaje mi się, że jest na niej sporo lakieru. Jeszcze dziwniejsze jest to, że górę spłaszczono, ale dół już nie. Wygląda to dość niesymetrycznie.
Szkło na pleckach jest delikatnie błyszczące, ale ma pod sobą matową warstwę przypominającą szczotkowane aluminium (aż mi się LG G3 przypomniał). Mowa rzecz jasna o grafitowej wersji kolorystycznej, którą dostałem na testy. To wszystko oznacza, że tył nie brudzi się wybitnie łatwo, ale jednak to robi. Na szczęście ślady da się usunąć dziecinnie łatwo.
W teorii jestem przyzwyczajony do dużych smartfonów, ale w praktyce nawet ja miałem problem z tym, by korzystać z 11T Pro przez dłuższy czas przy pomocy jednej dłoni. Przy wymiarach 164,1 × 76,9 × 8,8 mm i wadze 202 gramów nie powinna być to niespodzianka.
Jeśli chodzi o rozmieszczenie poszczególnych elementów, to przycisku zasilania i belki regulacji głośności należy szukać na lewym boku. Ich położenie, klik i wygoda obsługi są poprawne. Po drugiej stronie nie znajdziemy nic. Szczyt skrywa głośnik multimedialny (ten do rozmów jest w górnej części ekranu) i port podczerwieni. Na spodzie znajdziemy USB typu C, kolejny głośnik i szufladkę na karty SIM.
Całościowo mogę powiedzieć, że Xiaomi 11T Pro jest smartfonem świetnie wykonanym, choć dość dużym; wyglądającym fajnie, ale mało finezyjnie. Fajnie, że jest odporność na zachlapania (IP53), ale szkoda braku pełnej wodoszczelności.
Ekran 11T Pro nie zawodzi
Ekran Xiaomi 11T Pro ma 6,67 cala i naprawdę rozsądną dla tej przekątnej rozdzielczość Full HD+ (2340×1080). Obraz jest więc ostry, ale nie jak brzytwa. Mimo to trudno mu coś konkretnego pod tym względem zarzucić. Mało który ManiaK zauważy jakieś poszarpane krawędzie czy pojedyncze piksele.
Świetną zaletą wyświetlacza 11T Pro jest maksymalny poziom jasności. Już przy ustawieniach ręcznych jest ona w stanie delikatnie przekroczyć 500 cd/m2 (a dokładnie jest to w moim egzemplarzu 504 cd/m2), a przy czujnika światła wartość ta drastycznie rośnie. To pozwala na świetną widoczność nawet w jasnym słońcu. Od siebie radzę pomyśleć o zdjęciu folii ochronnej, która dość łatwo się brudzi, a przez to pogarsza widoczność.
Do wyboru mamy kilka opcji wyświetlania kolorów: Standardowy, Żywe, Nasycone i Ustawienia zaawansowane. W tym ostatnim dochodzą Oryginalny, P3 i sRGB oraz kilka dodatkowych, zaawansowanych narzędzi. Mamy też tryb adaptacyjnego odwzorowania kolorów, będący odpowiednikiem True Tone od Apple.
Fani wiernego odwzorowania barw powinny postawić na ustawienie standardowe lub sRGB, które zostały skalibrowane znakomicie. Balans bieli da się dostosować po swojemu. Mamy też wsparcie dla HDR10+. Pod względem ekranu Xiaomi 11T Pro wypada naprawdę wybornie.
Xiaomi pokusiło się także o wiele ciekawych dodatków. Silnik obrazu AI zawiera kilka fajnych narzędzi do poprawy wideo, w tym MEMC, uzupełniający klatki w celu poprawienia płynności. Mamy też ograniczenie migotania, tyle że współpracujące tylko z odświeżaniem 60 Hz.
Kluczową zaletą zastosowanej matrycy jest właśnie odświeżanie w 120 Hz wszystkich kompatybilnych treści. Inne pokazywane są w 60 Hz i podobno także w 50 i 90 Hz, ale wbudowany w system wskaźnik nigdy takich wartości nie pokazał.
Pracuje całkiem długo, a ładuje się w mgnieniu oka!
W Xiaomi 11T Pro zagościł akumulator o pojemności 5000 mAh. W klasie klasycznych flagowców jest to wartość naprawdę dobra. A jak wygląda czas pracy na jednym ładowaniu?
Powiedziałbym, że jest dobrze. Czas pracy na ekranie błąkał się w okolicach 6 godzin w cyklu mieszanym. Oczywiście wiele zależało od tego, co konkretnie robiłem. Granie na wysokiej jasności, duża ilość fotografowania w słoneczny dzień przy LTE i inne tego typu zabiegi potrafią rozładować urządzenie znacznie, znacznie szybciej. Analogicznie, telefon działa dłużej, gdy damy mu fory.
To, co wręcz zachwyca w Xiaomi 11T Pro, to szybkość ładowania. Smartfon obsługuje bowiem zasilacze o mocy aż 120W (nazwane HyperCharge) i co najważniejsze, taki znajdziemy w zestawie sprzedażowym. W idealnym scenariuszu, zakładającym zostawienie 1% i ładowanie przy wygaszonym ekranie, osiągnięcie 100% zajmuje mniej niż 20 minut.
By taka moc nie szkodziła aż tak bardzo ogniwu, Xiaomi podzieliło go na dwie części, więc każda pobiera połowę mocy. Do tego szereg czujników pilnuje temperatury. Rzeczywiście, 11T Pro robi się wyraźnie cieplejszy, ale nie parzy.
W tym wszystkim producent zapomniał o ładowaniu bezprzewodowym. Powiem szczerze, że nie bardzo mi to przeszkadza, skoro na kablu odzyskanie brakującej energii jest tak błyskawicznie szybkie.
Wydajność. Czy Snapdragon 888 dał się poskromić?
W najmocniejszym urządzeniu Xiaomi nie mogło zabraknąć niezwykle mocnego procesora. W tym roku jest nim Qualcomm Snapdragon 888. W testowanym egzemplarzu mam do dyspozycji także 8 GB RAM LPDDR5 i 256 GB pamięci UFS 3.1.
Zarządzanie pamięcią operacyjną zasadniczo jest w porządku, o ile pamięta się o wyłączeniu wszelkiej optymalizacji i trybów oszczędzania energii, włączeniu autostartu i założeniu kłódek. Zdaje sobie sprawę z tego, że nie każdemu musi to pasować.
Przejdźmy do rzeczy ważniejszej: czy Xiaomi poskromiło gorącego Snapdragona 888? To zależy. Widać, że producent mocno podziałał z algorytmami tak, by wydajność była wysoka i względnie stała, ale nie zawsze maksymalna. Mocno balansowana jest zwłaszcza moc GPU.
Zabiegi te okazały się całkiem skuteczne. Xiaomi 11T Pro nie ma aż tak mocnych problemów z przegrzewaniem jak Sony Xperia 1 III, zwłaszcza przy wykonywaniu pozornie banalnych czynności. Jasne, przy obciążeniach obudowa robi się wyraźnie cieplejsza, zwłaszcza w okolicach aparatu. Cudów nie ma. Na szczęście nie robi się tak od samego patrzenia.
W codziennych zadaniach Xiaomi 11T Pro spisuje się bardzo dobrze — w końcu moc jest w nim silna. Przez znakomitą większość czasu wszystko działa szybko i płynnie. Zauważyłem tylko, że Xiaomi postawiło na bardzo ładne, lecz dość długie animacje. Przez to może się wydawać, że 11T Pro jest trochę wolniejszy od niektórych konkurentów. To jednak złudzenie.
Co ciekawe, Xiaomi 11T Pro ani razu nie zbliżył się temperaturą obudowy do wspomnianej konkurentki z Japonii, a mimo to benchmarki wyrzucały info o przegrzaniu się urządzenia. Podejrzewam, że to zwykła sztuczka oprogramowania, chroniąca ogniwo przed szybszym rozładowaniem.
Smartfon bez większych trudności radzi sobie z grami. To właśnie one wyciskają z niego najmocniejsze soki, nagrzewając obudowę trochę ponad standard. Mimo to wszystkie tytuły są niesamowicie grywalne, a komfort rozgrywki topowy. Pomagają w tym piękny ekran i fajne głośniki stereo.
Podsumowując. Mimo pewnych niedoskonałości Xiaomi 11T Pro oferuje wysoką wydajność, pozwalającą na szybką pracę aplikacji i świetną obsługę gier. Stabilność osiągów jest akceptowalna, a niepokojące przegrzewanie zdarza się sporadycznie.
System to MIUI 12.5
Co do oprogramowania, to MIUI 12.5 oparte na systemie Android 11 (w tym przypadku z poprawkami z sierpnia) chyba wszyscy znamy już doskonale. To ciągle ten sam mocno rozbudowany interfejs z ogromnymi możliwościami personalizacji.
Ustawić pod siebie można niemal wszystko: motyw, animacje przejścia, układ i kształt ikon, styl wyświetlania powiadomień i samego paska powiadomień itd. Da się też wyłączyć lub włączyć szufladę aplikacji.
Nawigować po systemie możemy poprzez intuicyjne gesty lub też klasyczne klawisze w dolnej części ekranu. Są też dodatkowe gesty, pozwalające na uruchamianie asystenta Google, robienie zrzutów ekranu trzema palcami, włączanie aparatu czy latarki.
Xiaomi umieściło w swoim systemie kilka autorskich aplikacji. Poza podstawami w postaci kalkulatora, zegara, dyktafonu i podobnych mamy Mi Pilot do sterowania urządzeniami, bo 11T Pro ma port podczerwieni. ShareMe pozwala zaś udostępniać pliki między urządzeniami w bardzo wygodny sposób. Nie zabrakło też programów partnerskich, z tymi od Google na czele.
W moim egzemplarzu tak zwane propozycje były domyślnie wyłączone lub się nie wyświetlały. Jeśli u Ciebie będzie inaczej, to zajrzyj do naszego poradnika poświęconego wyłączaniu reklam w smartfonach Xiaomi:
Jak wyłączyć reklamy w smartfonach Xiaomi (i innych z Androidem)? Kilka prostych kroków i gotowe!
Aparat. Jest dobrze, powinno być lepiej
Xiaomi i aparaty — na ten temat można pisać poematy. Raz wypadają one lepiej, a raz gorzej. Jak to wygląda w przypadku Xiaomi 11T Pro? Oto jego zaplecze fotograficzne:
- jednostka główna 108 MP, Samsung ISOCELL HM2, 1/1.52″, f/1.75, 26 mm, 0.7µm, PDAF,
- szeroki kąt 8 MP, Sony IMX355, pole widzenia 120 stopnie, f/2.2, 1/4″, 1.12µm,
- telemakro 5 MP, dwukrotne przybliżenie optyczne,
- kamerka selfie 16 MP.
Na pierwszy rzut oka wrażenie może robić potężny sensor główny, lecz wbrew wcześniejszym informacjom nie ma on OIS. Telemakro to bez wątpienia najlepsze rozwiązanie tego typu na rynku, ale za to obiektyw ultraszerokokątny bardziej wygląda na średniopółkowy. Niezły miszmasz.
Przejdźmy do rzeczy. W świetle dziennym zdjęcia wykonane przez Xiaomi 11T Pro mogą się podobać — są całkiem szczegółowe, kolory wyglądają w porządku, kontrast jest znakomity, a rozpiętość tonalna jest imponująca. Nie trudno jednak zauważyć, że z wyostrzaniem i przetwarzaniem Xiaomi poszło trochę za daleko. Nie wszyscy jednak to zauważą.
>>>Zobacz zdjęcia w pełnej rozdzielczości
Na pokładzie mamy prosty i zaawansowany tryb nocny. Ten pierwszy włączamy w ustawieniach i to smartfon decyduje, kiedy go użyć. On naświetla zdjęcia trochę które, więc są one poprawione, ale nie tak jasne w ciemniejszych partiach. Do tego służy drugi tryb i rzeczywiście, ten potrafi poradzić sobie nawet z głębokim mrokiem. Chyba nie muszę jednak dodawać, że przetwarzanie kolejny raz daje czadu.
Ze względu na brak optycznej stabilizacji obrazu, raz na jakiś czas zdarzy nam się poruszone zdjęcie. Nie to, że kompletnie nieostre, bo autofocus radzi sobie naprawdę nieźle, wręcz ponadprzeciętnie. Po prostu trudno utrzymać telefon w 100% stabilności przez te kilka chwil.
Zasadniczo polecam jednak korzystać z trybu nocnego za każdym razem, gdyż podstawowe zdjęcia po zmroku niejednokrotnie są zdecydowanie zbyt średnie – choćby przy scenerii, gdzie w części kadru jest dużo światła i dużo ciemności jednocześnie. Można sobie darować, gdy fotografujemy choćby sensownie oświetlone zabytki – wtedy jest okej nawet w automacie.
Stosowanie tego wspomagania to wręcz konieczność przy szerokim kącie, gdyż tylko wtedy rezultat jego pracy po zmroku da się jakoś sensownie wykorzystać. W dzień jest wyraźnie lepiej.
Po raz kolejny jestem zachwycony telemakro. Żaden inny sensor makro nie daje tyle frajdy. Jest to zasługa solidnej rozdzielczości, autofocusa i podwójnego przybliżenia optycznego. Oczka 2 MP z konkurencji mogą się chować.
Na wyposażeniu zabrakło teleobiektywu, więc zoom realizowany jest cyfrowo. W aplikacji aparatu widać przycisk włączający podwójne przybliżenie. Wysoka rozdzielczość matrycy sprawia, że to całkowicie wystarczy. Dopiero wyższe wartości stają się coraz mniej używalne.
Aspekt wideo w 11T Pro rozpoczyna się od informacji ciekawej, mianowicie o wsparciu dla filmów 8K. Tu trzeba jednak zostać przy 30 kl./s. Wartość tę można podnieść do 60 kl./s w 4K i Full HD. Zwykła stabilizacja działa w większości rozdzielczości, a wzmocniona tylko w Full HD (30 kl./s). Jest też nagrywanie w HDR10+.
8K radzę potraktować jako marketingowy dodatek. Niższe rozdzielczości w zupełności wystarczą, by nakręcić bardzo dobry jakościowo materiał z dużą ilością zarejestrowanych szczegółów, dobrą płynnością i czystym dźwiękiem.
Kamerka selfie robi dokładnie to, co ma robić. Nie wyobrażam sobie, by ktoś mógł narzekać na jej osiagi.
Całościowo mogę powiedzieć, że Xiaomi 11T Pro potrafi zrobić ładnie wyglądające zdjęcia i bardzo solidne filmy w każdych warunkach. Spora część użytkowników będzie z nich zadowolona. Muszę jednak podkreślić, że lepszych telefonów fotograficznych w podobnym budżecie nie brakuje.
Wyposażenie. Sporo plusów, niewiele minusów
Zgodnie z tradycją, slotu kart pamięci w Xiaomi nie znajdziemy. Pocieszające jest to, że w mocniejszym wariancie miejsca na dane jest mnóstwo, bo realnie aż 224 GB z haczykiem. Jest za to pełny Dual SIM.
Funkcje telefoniczne sprawują się bez zarzutu. Zarówno głośność słuchawki, jak i jakość mikrofonów są zadowalające. Telefon nie ma problemów z gubieniem zasięgu czy też dostępu do sieci w żadnej technologii. 5G śmiga bez zarzutu, wsparcie dla VoLTE i VoWiFi zależy od operatora (tym razem sprawdzałem na Heyah, działa).
Wi-Fi ax (2,4 i 5 GHz), czyli Wi-Fi 6, świetnie spełnia swoje zadanie, zapewniając szybki i stabilny dostęp do sieci bezprzewodowej. W zasadzie nie mogę przyczepić się do działania żadnego standardu łączności – wszystko działa dokładnie tak, jak powinno, z podwójny GPS i NFC na czele. Fajnym bonusem jest port podczerwieni, zapomniany przez większość producentów.
Z pełnym przekonaniem mogę pochwalić zastosowane głośniki stereo, dostrojone przez Harman/Kardon. Grają one rewelacyjnie dzięki wsparciu dla Dolby Atmos. Dobra jest też jakość dźwięku na słuchawkach, zwłaszcza bezprzewodowych z takiej trochę wyższej półki. To zasługa wsparcia dla najlepszych kodeków.
Do szczęścia może komuś brakować dwóch rzeczy. Po pierwsze, złącza jack 3,5 mm. Po drugie, niby jest USB typu C, ale tylko w starszym i wolniejszym standardzie 2.0. Konkurencja, często od lat, stosuje nowocześniejsze rozwiązanie.
W tym modelu czytnik linii papilarnych został zintegrowany z przyciskiem zasilania. Jest on piekielnie szybki i bardzo sprawny. Czasami nawet zbyt sprawny, bo przypadkowe dotknięcie jest traktowane jako próba odblokowania. Niewiele trzeba, by smartfon poprosił nas o wpisanie kodu, bo podjęto zbyt wiele nieudanych prób. Alternatywą jest odblokowanie twarzą – równie szybkie, ale mniej bezpieczne.
Podsumowanie testu Xiaomi 11T Pro
Zalety i wady Xiaomi 11T Pro
Jedną z najmocniejszych stron Xiaomi 11T Pro jest ekran. Świetnie skalibrowany AMOLED o wysokiej jasności i podręconym odświeżaniu zasługuje na bardzo wysoką ocenę.
Pod względem wydajności 11T Pro też nie zawodzi, tylko należy pamiętać o wspomnianych wcześniej zastrzeżeniach. Solidna jest też bateria, a szybkość ładowania wręcz wgniata w fotel.
Na plus oceniam jakość wykonania, sprawne działanie wszystkich zastosowanych standardów łączności i naprawdę pozytywne zaplecze audio, przymykając oko na brak złącza jack 3,5 mm.
Jeśli chodzi o aparat, to on wypada dobrze, lecz nie rewelacyjnie. Główną gwiazdą jest znakomity sensor do zdjęć makro, jednostka główna zapewnia dobre osiagi przy rozsądnym oświetleniu, a wideo zasługuje na pochwałę. Widzę za to pole do poprawy w zdjęciach nocnych.
Szkoda tylko pewnych braków. Część z nich jest dość powszechna nawet w klasie flagowców (złącze jack 3,5 mm czy slot na karty pamięci), a nieobecność ładowania bezprzewodowego akurat tutaj łatwo wybaczyć. Szkoda tylko tego USB 2.0, które już raczej nie przystoi telefonom z tej klasy cenowej.
Czy warto kupić Xiaomi 11T Pro?
Xiaomi 11T Pro to smartfon, który trudno mi jednoznacznie ocenić, zwłaszcza biorąc pod uwagę jego cenę. Pod wieloma względami jest to model znakomity. Szkoda, że niektóre jego cechy stawiają go jednak bliżej superśredniaków niż flagowców.
Zasadniczo mogę powiedzieć, że Xiaomi 11T Pro to telefon godny polecenia. Jeśli jego zalety przekonują Cię tu i teraz, a cenę uznajesz za akceptowalną, to kup go. Jeśli wolisz poczekać na spadek ceny, to ja tylko mogę temu przyklasnąć – każda stówka mniej tylko podniesie atrakcyjnośc 11T Pro.
- Aparat7,5
- Bateria8,3
- Ekran9,7
- Jakość9,2
- Wydajność w grach9,0
ZALETY
|
WADY
|
Ceny Xiaomi 11T Pro
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.