Ten nudny, powtarzalny i przewidywalny iPhone 13 sprzedaje się tak dobrze, że Apple musi ograniczyć produkcję procesorów do starszych modeli. Skala sukcesu przerasta nawet takiego giganta, jak Apple.
Jeszcze przed premierą docierały do nas przecieki, w których mówiło się o bardzo ambitnych zamówieniach Apple na podzespoły do iPhone 13. Niektórzy mogli kręcić nosem na brak nowości, ale w Cupertino dobrze wiedzą, co robią. Zainteresowanie iPhone 13 jest imponujące nawet, jak na najbardziej popularne telefony świata. I cały czas rośnie.
Apple zrobiło wszystko, by przed premierą przygotować możliwie największą ilość dostępnych egzemplarzy. Jak widać po problemach z dostawami (na modele z nowej rodziny trzeba czekać od 2 do nawet 5 tygodni) zainteresowanie przerosło możliwości produkcyjne. Teraz producent z Cupertino jeszcze bardziej zwiększa zamówienia na procesory Apple A15, robiąc to kosztem starszych modeli.
Nie jest tajemnicą, że Apple ma zupełnie inną politykę dotyczących starszych modeli, niż Samsung czy Xiaomi. O ile flagowce tej dwójki znikają z produkcji po mniej więcej roku od premiery, tak iPhone 11, iPhone 12 i iPhone SE 2020 nadal są produkowane. Podczas każdego debiutu kolejnej iteracji Apple do tego obniża ceny, napędzając sprzedaż.
W osiągnięciu celów marketingowych na pewno nie pomaga ciągnący się od miesięcy kryzys na rynku podzespołów. W oficjalnym sklepie Apple opóźnienia w dostawach iPhone 12 i 12 Mini sięgają co najmniej tygodnia, a na dwuletnią „jedenastka” na niektórych rynkach czeka się nawet do 5 tygodni. Wygląda na to, że decyzja o przeniesieniu wydolności produkcji na nowe modele raczej nie poprawi sytuacji.
Czy ten szał jest uzasadniony? O tym możesz przekonać się na własne oczy, czytając nasz test iPhone 13 Pro. Poznasz opinię wieloletniego użytkownika ekosystemu Apple i powody, dla których uznał go za godnego zakupu.
TEST Apple iPhone 13 Pro. Zaskakuje tam, gdzie się tego nie spodziewasz
Ceny iPhone 13
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.