Czytnik w ekranie czy FaceID? Ten spór toczy się od prawie 5 lat. I zawsze stałem po stronie odcisku palca. Dlaczego FaceID nie sprawdzało się w okularach? Co się zmieniło?
Od kilku miesięcy korzystam na co dzień z iPhone 13 Pro Max. Jednocześnie przez moje ręce przechodzi wiele telefonów z Androidem. To daje mi porównanie pomiędzy FaceID oraz czytnikiem w ekranie. Takich tekstów widziałeś pewnie sporo. Niewiele z nich pisane było przez kogoś, kto nosi mocne okulary. Wyjaśniam, dlaczego dopiero teraz FaceID nie doprowadza mnie do szału.
FaceID ma swoje zalety, ale widzę to dopiero w 2022 roku
Jeśli chodzi o telefony Apple, to dłużej korzystałem z iPhone X, iPhone 11 Pro Max, a teraz z iPhone 13 Pro Max. I powiem wprost – FaceID w dwóch pierwszych było beznadziejne. I to nawet nie jest wina tych smartfonów. To raczej „zasługa” Apple, które przez 4 lata gdzieś miało użytkowników w okularach. Oraz Azjatów w maseczkach. Pandemia przysłużyła się nam jak nikt inny.
Dlaczego? Bo wreszcie zmusiła Apple do brania tych czynników pod uwagę. W Japonii czy Korei maseczki to norma od dziesięcioleci. Zwłaszcza w okresie zimowym. Miliony użytkowników mogło sobie na to narzekać, ale dopiero głos wściekłych Amerykanów mógł coś zmienić. Producent doszedł do wniosku, że skoro już coś zmieniają, to może warto też wziąć pod uwagę okulary.
W czym problem? Mam spore okulary i dość grube szkła. To oznacza zniekształcenia poza obrysem twarzy. Dla FaceID było to coś nie do przeskoczenia. Jeśli konfigurowałem je bez okularów, to w nich twarz nie była rozpoznawana. I vice versa. Rozpoznanie zaspanej twarzy w nocy? Nawet o tym nie myśl.
Dopiero aktualizacja wypuszczona w styczniu 2022 roku pozwoliła na konfigurację w okularach. Bez okularów. W okularach przeciwsłonecznych. W maseczce. I przyznam szczerze, że to był jeden z powodów, dla których na poważnie zacząłem myśleć o przesiadce z Androida. Poprzednio trafiał mnie szlag. Haczyk? To działa tylko dla iPhone 12 i nowszych.
Dobry czytnik w ekranie czy FaceID?
Czy zatem FaceID w 3D i wydaniu Apple jest lepsze od czytnika linii papilarnych? Cóż – nie będę ściemniał. Jest lepsze od większości. Z moich testowych doświadczeń wynika, że jest lepsze od tych fizycznych na boku obudowy. Te naprawdę łatwo je zabrudzić. Mocno dawało mi się to we znaki przy testach Sony Xperia 1 IV i fali upałów.
Niekoniecznie jednak będę twierdził, że FaceID jest lepsze od dobrego czytnika w ekranie. Te z nowych realme, Xiaomi i (flagowych) Samsungów są po prostu bezbłędne. Czasami łatwiej też się z nich korzysta.
Przykład? Zatłoczona komunikacja miejska. FaceID w iPhone wymaga przynajmniej 30 cm odległości od twarzy, by poprawnie ją rozpoznać. Czytnik w ekranie pozwala zrobić to już w trakcie podnoszenia smartfona z kieszeni. Bardzo ułatwia to zakupy biletów, czy szybki rzut oka na powiadomienia.
Moim zdaniem potrzebujemy… obu. Zarówno Apple, jak i producenci z Androidem powinni dać nam wybór. Jasne, że większość smartfonów z zielonym robocikiem oferuje taką opcję. Sęk w tym, że nie da się nią autoryzować płatności. Apple też ma swoje za uszami. Mogliby niewielkim kosztem dodać taką funkcjonalność. Plotka głosi, że stanie się to w 2024-2025 roku.
Więcej moich przemyśleń na temat iPhone 13 Pro Max w 2022 roku znajdziesz poniżej. To punkt widzenia użytkownika, który przez kilkanaście lat poza Androidem nie widział świata.
Mój iPhone 13 Pro Max po 2 miesiącach. Gdyby miał Androida, byłby ideałem
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.