Wojny patentowe między poszczególnymi graczami na rynku mobilnym trwają w najlepsze. Czym mogą one zaoowocować i jakie mają znaczenie dla nas, użytkowników? Przeanalizujmy nieco tą sytuację.
Jeszcze kilka lat temu każdy producent miał swój własny styl, inny rozkład menu i funkcji. Kupowaliśmy Nokię – wiedzieliśmy że będzie prosta a za razem funkcjonalna. Sony Ericsson? Dużo ciekawych „bajerów” i dobry jak na tamte czasy aparat (słynny CyberShot). A dziś? Producenci prześcigają się w tworzeniu multimedialnych „bestii”. Kłócą się o patenty. Zatracają swój indywidualizm. Kilka lat temu kupiłem Nokię E72. Pokochałem ją za intuicyjny interfejs. Symbian S60 choć był „mułem”, dla mnie był najlepszym OS-em z jakiego przyszło mi korzystać.
A później? Pojawił się iPhone. Szybko stał się hitem, a pozostali producenci chcąc mu dorównać zaczęli upodabniać interfejsy do Apple’owskiego, który był bardzo innowacyjny. No i zaczęły się nam wojny patentowe, które trwają do dziś. Gigant z Cupertino zaczyna ostatnio odnosić w nich spektakularne zwycięstwa. Czy są one potrzebne? Myślę, że tak. Może w końcu producenci pokuszą się o kreatywność i pójdą własną drogą nie „zrzynając” rozwiązań od innych. Przykład? Nokia. Zauważmy jak bardzo Belle upodabnia się zewnętrznie do Androida.
Moim zdaniem o wiele lepszym rozwiązaniem byłoby w tym przypadku wygaszanie tego przestarzałego systemu na rzecz MeeGo. Symbian jest ok, ale najlepsze lata ma już za sobą i wystarczająco zapisał się w historii urządzeń mobilnych. Ale widocznie Finowie mają inną koncepcję. O ile lepsza byłaby taka 808 PureView łącząc w sobie doskonały aparat i najlepsze cechy N9? Ale cóż, świata nie zmienimy. Osobiście kibicuję Apple w tych sporach. Niech jego zwycięstwa zmuszą konkurencję do pracy i wniesienia nieco kolorytu do mobilnego świata.
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.