Popularny manager haseł LastPass padł ofiarą ataku hakerskiego, który zagraża bezpieczeństwu danych użytkowników. Oszuści mogą mieć dostęp do wielu wrażliwych danych, w tym również naszych haseł. Jak się chronić?
LastPass to cieszący się popularnością i często wybierany – również przez Polaków – manager haseł. To rozwiązanie, które ma gwarantować nam większe bezpieczeństwo w sieci, dzięki dostępowi do osobistej, zabezpieczonej internetowej bazy haseł czy tożsamości internetowych.
I w teorii wszystko działa świetnie. Problem pojawia się jednak w momencie, w którym dostępem do managera haseł zaczynają interesować się oszuści. I tak niestety było tym razem.
LastPass zaatakowany kolejny raz w tym roku
LastPass poinformował bowiem właśnie o tym, że w systemach firmy doszło do poważnego incydentu bezpieczeństwa, w ramach którego nieupoważniona osoba trzecia otrzymała dostęp do usługi przechowywania haseł.
Okazuje się, że hakerzy, korzystając z informacji zdobytych podczas sierpniowego włamania na serwery LastPass, zaatakowali konto pracownika firmy, w celu uzyskania poświadczeń i kluczy. Te posłużyły do uzyskania dostępu i odszyfrowania danych w ramach usługi przechowywania w chmurze.
Wśród informacji, które trafiły do hakerów poza hasłami klientów, znalazły się m.in. adresy rozliczeniowe, adresy e-mail, numery telefonów czy adresy IP. Oszuści zyskali więc szeroki dostęp do danych części klientów.
Warto jednak zaznaczyć, że spora część baz haseł, do których hakerzy zyskali dostęp, jest dodatkowo szyfrowanych. Hakerzy muszą się więc teraz postarać, by odszyfrować wielkie zbiory danych.
Co więcej, oszuści mogą też próbować wyłudzać dane do logowania od zaatakowanych użytkowników. Warto więc zwracać uwagę na wszelkie ataki phishingowe, których obecnie w Polsce nie brakuje.
Na koniec warto też przypomnieć o korzystaniu z mocnego hasła, składającego się z długiego ciągu cyfr, znaków specjalnych oraz dużych i małych liter (minimum 12 znaków) – takie skuteczniej pozwoli nam obronić się przed włamaniem.
Przeczytaj również
Samsung idzie w ślady Apple. Tego smartfona już nigdy nie kupisz
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.