Samsung przeszedł długą drogę na rynku smartfonów i tak jak flagowce zawsze mniej lub bardziej, ale dawały radę, tak z tańszymi urządzenia bywało różnie. Moim zdaniem Koreańczycy przez długi czas nie umieli zrobić dobrego średniaka.
Możecie się nie zgadzać, ale obecne średniaki Samsunga to w większości bardzo udane urządzenia. Oczywiście z ich wyceną nadal bywa różnie i czasem Samsung nieco przestrzeli na starcie, ale ogólnie nie jest źle. Często też są oferowane w różnych promocjach, więc warto się nimi interesować.
Sam kilku znajomym w ostatnich miesiącach mocno polecałem Samsungi, głównie z serii M, ale i sprzęty z linii Galaxy A, również były często świetnym wyborem. Oczywiście nie mógłbym pominąć smartfonów z dopiskiem FE, które dla wielu osób oferują idealny stosunek ceny do możliwości.
Tak, galaktyczne smartfony ze średniej półki są ciekawym wyborem na rynku i mogą rywalizować z innymi. Chciałoby się powiedzieć w końcu, ponieważ moim zdaniem nie zawsze tak było.
W tym tekście nie będę nawet poruszać tematu serii S czy Note, ponieważ one raczej zawsze trzymały poziom. Tak, zdarzało się, że miały problemy, ale nie były słabe. Oprócz wybuchowej serii Note 7 raczej wszystkie modele śmiało mogły rywalizować z najlepszymi.
Narzekasz na jakość chińskich sprzętów? Samsung to kiedyś robił gnioty
Koreańska firma miała w swoim portfolio masę różnych wynalazków z serii Core, Grand, Young, Star czy chociażby Ace. W mojej pamięci na trwale zapisał się też S III mini, który miał nawiązywać do flagowca, a był strasznym gniotem. W ostatnich latach Samsung stworzył sporo złych telefonów.
Teraz można śmiać się w Xiaomi, że wypuszcza jakieś 30 telefonów miesięcznie, które różnią się szczegółami, ale aktualny lider rynku robił dokładnie to samo. Samsung tworzył tyle serii, że nawet najwięksi fani nie byliby w stanie wymienić wszystkich modeli zaprezentowanych w danym roku. To po prostu było niemożliwe.
Często różniły się one detalami, czy były wypuszczane na różne rynki, ale łączyło je jedno – budżetowce nie działały dobrze. Trzeba jednak przyznać, że Koreańczycy do perfekcji opanowali masową produkcję słabych sprzętów, które dzięki logo sprzedawały się przyzwoicie.
W pewnym momencie stwierdzono jednak, że trzeba trochę ogarnąć portfolio i stworzyć serie, które będą zrozumiałe dla przeciętnego zjadacza chleba. Głównie linie urządzeń to były wtedy S, Note, A oraz J. Istniały również mniej znane lub regionalne serie, a od czasu do czasu pojawiały się jeszcze inne modele, ale możemy założyć, że były to wyjątki.
Galaxy A – słabe, Galaxy J – słabsze!
Zacznijmy od słabszej serii, czyli Galaxy J. Pamiętam, że do testów dostałem Galaxy J1, który był budżetowcem kosztującym ok. 400 złotych. Smartfon ten był wręcz nieużywalny i ciężko znaleźć mi jakiekolwiek zalety.
Jeśli chcielibyście kogoś zniechęcić do Samsunga, wystarczyło mu kupić ten model, a jestem przekonany, że już nigdy z własnej woli nie wybrałby tej marki.
Nieco lepszym modelem był Galaxy J5, którego również miałem przyjemność sprawdzić. Delikatnie mówiąc, on również nie był wymarzonym sprzętem, nawet biorąc pod uwagę jego cenę wynoszącą mniej niż 1000 złotych. Co jednak z droższymi seriami?
Galaxy A były przeciętne, choć już nie takie złe, ale zawsze miały jedną dużą wadę – cenę. Koreańczycy zawsze wyceniali zbyt drogo swoje smartfony i bywały one atrakcyjne, jedynie w przypadku dużych promocji. Przedstawiciele serii Galaxy A z 2014 roku były wycenione odpowiednio 1199 złotych za A3 i 1599 złotych za A5.
Teraz takie ceny za średniaki nie szokują, ale te kilka lat temu nie tylko wartość pieniądza była inna, ale i konkurencja potrafiła pokazać coś zbliżonego, za mniejsze pieniądze.
To oczywiście nie tylko chodzi o tę serię. Kolejne smartfony z linii A – sam prywatnie miałem Galaxy A5 2017 – były z generacji na generację coraz ciekawsze, ale nadal na tle konkurencji było raczej mało atrakcyjnie.
Przez ostatnie lata nie tylko ja tak twierdziłem, ale słyszałem regularnie, że w przypadku Samsunga albo Galaxy S, albo nic. Średniaki były po prostu nieopłacalne, a kupowali je głównie ludzie kierujący się prestiżem marki. Pracowałem przez kilka lat w sklepie z elektroniką, więc mogłem to obserwować na żywo.
Dodam jeszcze, że powiedziałem o najbardziej znanych seriach Galaxy, ale poza J i A, były również inne linie, jak: On, C, Z, Prime, V, E, Grand, Mega, Alpha, Star, Ace i pewnie jeszcze jakieś. Wiele z nich było tak słabych lub źle wycenionych, że nawet najwięksi fani Samsunga dziwili się, czemu one powstały.
I nagle Samsung zaczął czuć oddech konkurencji na karku!
Powiedziałbym, że wraz z zaprezentowaniem serii A50/70 zaczęło się coś zmieniać, ale tak naprawdę pierwsze ciekawe średniaki to moim zdaniem A51/71 (choć ceny nadal były nieco za wysokie na starcie). Następnie pojawiły się chyba jeszcze bardziej interesujące modele z Serii M, jak M31 czy M51, który miał baterię o pojemności 7000 mAh.
Samsung może i nadal nie był najlepszym producentem pod względem wyceniania swoich sprzętów – szczególnie średniaków – ale od 2019 te smartfony w końcu miały coś ciekawego do zaoferowania.
Przyzwoita wydajność, świetne ekrany, całkiem dobre aparaty oraz w wielu przypadkach potężne baterie — to zaczynało kojarzyć się z koreańskimi produktami.
Patrzę na to z perspektywy użytkownika, ponieważ przez dwa lata korzystałem z Galaxy A71, a – jak już wspomniałem wcześniej – wcześniej miałem Galaxy A5 2017.
Rynek w tamtym czasie szturmem zdobywało Xiaomi, które wypuszczało wiele bardzo opłacalnych smartfonów. Oppo również zaczynało pokazywać pazury, a coraz mocniej wychylała się Motorola, która coraz lepiej radziła sobie na średniej półce.
Samsung poczuł mocny oddech konkurencji i średniaki w końcu musiały być atrakcyjne, inaczej Koreańczycy niemal całkowicie straciliby udziały na tej półce cenowej.
Co prawda, niektóre nawyki zostały i taki M51 był zbyt dobry, więc trzeba było go trochę osłabić. Bateria o pojemności 7000 mAh znacząco się skurczyła w następcach i miała już tylko 5000 mah.
Koreańczycy potrafią rozwalić na każdej półce cenowej, ale…
Samsung wziął sobie do serca sytuację na rynku i od jakiegoś czasu koreańskie smartfony na średniej półce w końcu są ciekawe.
Świetnym przykładem jest również Galaxy S20 FE, który został zaprezentowany w 2020 roku, ale nadal jest bardzo atrakcyjnym wyborem. Co prawda następca — Galaxy S21 FE — również jest interesującym smartfonem, ale sukcesu poprzednika już chyba nie powtórzy.
Seria A również mocno zyskała i A52/A53 to sprzęty, które chętnie polecam znajomym. Podobnie jest z eMkami — modele M52 i M53 – które może i nie mają już 7000 mAh baterii, ale i tak okazują się świetnymi sprzętami na średniej półce.
Nie pamiętam dokładnie, który to był model, ale chyba chodziło o M51. Dzięki świetnemu stosunkowi ceny do jakości sprzedał się tak szybko, że potem przez kilka miesięcy ludzie próbowali go kupić, ale nie był już dostępny.
Wielu z was może napisać, że Samsungi są słabe, ponieważ za podobne pieniądze dostanie się Xiaomi, które w benchmarkach ma dużo lepsze wyniki. Racja, ale testy syntetyczne to nie wszystko, a dla większości użytkowników liczy się całokształt, czyli wygląd urządzenia, możliwości aparatu czy nakładka systemowa.
Ten ostatni element szczególnie potrafi kuleć u chińskich konkurentów. Dobrym przykładem opłacalności średniaków koreańskiej firmy jest fakt, że najtańszym ciekawym smartfonem z IP67/68 jest obecnie Galaxy A53 5G.
Zapewne jeszcze przez jakiś czas będę pierwszym wyborem wśród znajomych, jeśli ktoś będzie szukał nowego smartfona. Kiedyś nie chciałem polecać średniaków Samsunga, chyba że ktoś całkowicie nie patrzył na budżet. Teraz chętnie mówię, żeby obserwowali sobie dane modele, gdyż są to kompletne i po prostu fajne urządzenia.
I moim zdaniem śmiało mogą rywalizować z konkurencją.
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.