Obejrzałem premierę serii Samsung Galaxy S23 i… dawno się tak nie wynudziłem. Poznaj moją wstępną opinię o najnowszych flagowcach marki Samsung, które będą rywalizowały o miano najlepszych telefonów 2023 roku.
Długo wyczekiwane Galaxy Unpacked 2023 już za nami. Jeśli jakimś cudem jeszcze nie wiesz, co dokładnie stało się wczoraj wieczorem, sprawdź wpis Damiana, w którym szczegółowo opisuje modele: Samsung Galaxy S23, Galaxy S23+ oraz Galaxy S23 Ultra przed przeczytaniem tego wpisu.
Tymczasem ja, na świeżo po obejrzeniu eventu, postaram się przedstawić swoje przemyślenia na temat serii Galaxy S23.
Nuda, nuda i jeszcze raz nuda
Tak w skrócie opisałbym moje pierwsze wrażenia. Śledząc na bieżąco wszystkie przecieki, wiedziałem mniej więcej czego się spodziewać. Mimo to, podczas oglądania konferencji, cały czas liczyłem, że pojawi się chociaż drobny element, który mnie zaciekawi, albo wywoła jakiekolwiek emocje. Coś, czym Samsung w tym roku zaskoczy, odróżni serię S23 od reszty bliźniaczo podobnych produktów.
Niestety, nic takiego się nie pojawiło, a ja, po zamknięciu live’a nawet nie szperałem po sieci w poszukiwaniu pierwszych opinii dziennikarzy, co zdarza się u mnie niezwykle rzadko.
Obejrzałem konferencje, rzuciłem jeszcze raz okiem na specyfikację i wiem wszystko. Mamy delikatny lifting obudowy, nowy procesor, ulepszone aparaty i szybsze ładowanie. To tyle.
Towarzyszyło mi przy tym delikatne uczucie zawodu i tęsknoty za czasami, kiedy każda premiera Samsunga wiązała się z przedstawieniem szeregu nowych, albo chociaż unowocześnionych funkcji i często też zupełnie odmienionej stylistyki.
Zresztą, daleko nie szukając, największy konkurent Koreańczyków, czyli Apple, ciągle jest dobry w te klocki – po wrześniowym “Far Out” Apple, spędziłem cały wieczór na analizowaniu materiałów reklamowych i oglądaniu pierwszych wrażeń.
O 1 lutego 2023 roku zapomnę jednak szybko, co jest też dowodem na to, że z marketingowego punktu widzenia warto byłoby jednak czymś zaskoczyć lub zainteresować. Czymkolwiek.
Samsung Galaxy S23 jest świetny – to wiem już teraz
Trzeba jednak odpowiedzieć sobie na kluczowe pytanie: czy fakt, że seria S23 jest do bólu nudna, w jakikolwiek sposób ją deprecjonuje? Dla geeka, który oczekuje emocji i ciekawostek – owszem. Dla konsumenta, który potrzebuje po prostu ładnego, nowoczesnego i świetnie wyposażonego smartfona, a takich jest przecież większość – zupełnie nie.
Co więcej, stosunkowo nieduża ilość nowości jest w tym przypadku nawet zaletą. Dlaczego? Bo nie ma żadnego ryzyka, że jakieś nietypowe rozwiązanie się nie przyjmie albo wpłynie negatywnie na komfort użytkowania czy wydajność.
W każdym modeli z serii S23 otrzymujemy pakiet sprawdzonych i przemyślanych rozwiązań, wspartych najnowszymi i najlepszymi na rynku podzespołami. To wszystko zamknięte jest w bardzo ładnych, solidnych obudowach. To po prostu nie może nie wypalić.
Z takiego założenia wyszedł Samsung i jestem pewien, że mimo bolesnych podwyżek cen, Galaxy S23 będzie sprzedawał się świetnie, a recenzje użytkowników będą co najmniej tak dobre, jak w S22.
Ceny flagowców to szaleństwo. Zamiast Samsung Galaxy S23 Ultra kupisz Land Rover
Ceny w sklepach
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.