Jak wszyscy doskonale widzimy, Nokia powoli przestaje istnieć na rynku komórkowym. Jej słuchawki sprzedają się coraz gorzej, a sama firma podejmuje się coraz bardziej desperackich kroków, by nie przejść do historii. Podumajmy nieco jak mogłaby wyglądać dziś jej sytuacja, gdyby nie fura nieprzemyślanych decyzji podejmowanych przez najbardziej wpływowe postaci tej fińskiej firmy.
Gdyby Finowie działali rozmyślnie, mogliby mało już dziś popularnego Symbiana (a właściwie Nokia Belle) „wcisnąć” do słuchawek z linii Asha. Nie posiadają one przecież słabego hardware, a taki zabieg znacznie rozszerzyłby ich funkcjonalność. Nokia mogłaby wtedy nawiązać bardzo ciekawą walkę z konkurencją w segmencie low-endów (oczywiście pod warunkiem dalszego rozwijania wspomnianego systemu). Seria Lumia? Okej, niech zostanie i działa w oparciu o nadchodzącego Windows Phone 8. Powinna być jednak odpowiednikiem dawnej, genialnej serii E. Miałaby wtedy duże szanse na zawojowanie segmentu urządzeń biznesowych (parę solidnych modeli wyposażonych w sprzętowe QWERTY na pewno przyciągnęłoby wielu klientów). Powstać mogłaby jeszcze trzecia linia produktów z Finlandii – typowo multimedialnych, mogących nawiązać rywalizację z Samsungiem i Apple (następcy serii N). Jaki warunek powodzenia tego przedsięwzięcia? Doskonałe wykonanie, funkcjonalność i… MeeGo na pokładzie. Rezygnacja z tego systemu była dla Nokii niczym stare, mafijne przewiercenie kolan. Jak można było zaprzepaścić taką szansę na zawojowanie rynku? Przecież ten OS jest genialny…
Cóż… Jak pokazuje nam historia – nasza legendarna marka sama jest sobie winna porażek, które na nią ostatnio spadają. Jeśli WP8 nie stanie się impulsem wyciągającym z „bagna” w jakim się znalazła, to raczej pożegnamy ją już w przyszłym roku. Nie wydaje mi się bowiem, by w przypadku tej porażki cokolwiek mogło uratować ją przed upadkiem. A szkoda. Bo Nokia to kawał pięknej historii telefonów komórkowych…
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.