Smartfony już od jakiegoś czasu są raczej nudne, a jedynym powiewem świeżości były składane urządzenia. Czy rzeczywiście dotarliśmy do czasów, w których to AGD kręci ludzi, a odkurzacz, pralka czy gotujący garnek są ciekawsze niż telefon za kilka tysięcy?
Pisząc ten tekst, jestem jeszcze interesującym się technologiami 34-latkiem. Z racji, że niedługo mam urodziny, może zmienię swoje podejście do tego świata. Możliwe, że wraz z rozpoczęciem 35 roku życia stanę się technologicznym amiszem, który będzie prosić młodszych kolegów o skonfigurowanie aplikacji czy ustawienie czegoś w telefonie.
Na szczęście tak się jeszcze nie stało, choć muszę przyznać, że czasem czuję się nieco podobnie. Jestem blogerem technologicznym już ponad 10 lat, więc przez ten czas sprawdziłem dziesiątki różnych produktów. Patrząc po moich kolegach po fachu, wielu z nich jest gadżeciarzami, którzy jarają się nowymi smartfonami, a ja tak nie mam.
Dla mnie smartfony stały się nudne
Wiem, że może to brzmieć dziwne, ale już tłumaczę. Interesuje się rynkiem, czytam o nowościach, część z nich sam testuję, ogólnie to jestem całkiem na bieżąco (chociaż wszystkich aktualnie dostępnych modeli Xiaomi nie wymienię). Jednak nie jaram się tym tak jak kiedyś.
Ostatnio nawet zmieniałem smartfona i chociaż edge 30 fusion to świetny sprzęt, to nie towarzyszyły tej przesiadce takie emocje jak kiedyś. Pamiętam, gdy w moje ręce trafił SE W995 czy Xperia X10, nie mówiąc już o SE K800, którego kupiłem za pierwsze zarobione pieniądze. Wtedy to była ostra jazda bez trzymanki, teraz było fajnie… i rozsądnie.
Tak, rozsądek, to chyba będzie motyw przewodni tego felietonu. Motorole wybrałem z rozsądku, ponieważ oferowała to, czego w większości potrzebowałem, za adekwatne pieniądze. Gdy w końcu trafiła w moje ręce była pewnego rodzaju ekscytacja, ale mówiąc na niemal 35-latka: kiedyś to było!
Nowe premiery również mnie tak nie kręcą, po prostu wychodzi nowy smartfon, niemal taki sam jak poprzedni, ale minimalnie lepszy. Oczywiście zdolny marketingowiec napisałby o tych szczegółach esej na 5 stron, ale często można by je zmieścić w dość zgrabnym akapicie lub dwóch. Chyba nikt specjalnie nie będzie się sprzeczać, że smartfony stały się nudne.
Dobra, przyznaje, pewnym powiewem świeżości na rynku są składane sprzęty. Gdy pierwsze generacje zostały zaprezentowane, chciałem dostać je w swoje ręce, chociaż na chwilę, żeby zobaczyć, czy mają sens. Poza nimi nuda i to naprawdę spora.
Mogę się mylić, ale mam wrażenie, że powodem jest fakt, iż nowe smartfony nic nie zmieniają w naszym życiu. Trzymanie większej liczby aplikacji otwartych w tle czy zrobienie nieco lepszego zdjęcia zdecydowanie nie jest czymś takim.
Korzystając z dobrego, dwuletniego telefonu nadal nie zostaje się w tyle. Jedyna radość może być wtedy, gdy ktoś dostanie swój pierwszy smartfon. Wtedy to małe urządzenie rzeczywiście zmienia nasze życie.
Sprzęty AGD zmieniają nasze życie!
Od niemal dwóch lat mieszkam na swoim, więc siłą rzeczy, zacząłem inwestować nieco bardziej w jakość swojego życia. Staram się je sobie ułatwiać, jeśli to jest tylko możliwe i nie kosztuje to małego majątku.
Wprowadzając się do siebie, jarałem się jak dziecko, szukając odpowiedniej lodówki. Co prawda moja kuchnia nie pomieściłaby dwudrzwiowego potwora ze wszystkimi bajerami, ale i tak przyłożyłem się do tego zakupu. Poczytałem nieco w sieci, przeszedłem się kilka razy do sklepu i w końcu zamówiłem.
Kilka dni późnej sprzęt był już na miejscu, a we mnie obudził się we mnie gadżeciarz. Tak, jarałem się lodówką.
Podobnie było ze zmywarką. Dzięki niej kilkanaście lat udręki z myciem naczyń zamieniło się w całkiem przyjemny obowiązek domowy. Mój model jeszcze wyświetla na podłodze czas do skończenia zmywania. Drobnostka, ale nawet nie wiecie, jak to cieszy, szczególnie na początku.
Idźmy dalej, zebrało się trochę voucherów prezentowych do pewnej sieci z elektroniką, więc kupiłem odkurzacz ręczny i szczoteczkę soniczną. Proste, podstawowe sprzęty, ale ja byłem przeszczęśliwy, ponieważ kupiłem coś, co rzeczywiście wpłynęło na jakość mojego życia.
Na tych zakupach do mojego koszyka trafił również irygator do czyszczenia jamy ustnej. Powiem uczciwie najtańszy, jaki był dostępny, ponieważ nie wierzyłem czy to rzeczywiście coś dobrego. Wyszło jednak na to, że sprzęt za nieco ponad 100 złotych, przyniósł mi więcej frajdy niż niejeden smartfon za 3000 złotych.
Na koniec tego akapitu, zostawiłem najnowszy z moich zakupów, czyli odkurzacz automatyczny. Jeśli ktoś również ma dwa koty oraz psa, zapewne zdaje sobie sprawę, jak wygląda podłoga po kilku godzinach od odkurzania. Czasem jest to niemal drugi dywan.
Gdy kupiłem i skonfigurowałem robota sprzątającego, mój problem przestał nim być. Tutaj również długo się przekonywałem, czy warto wydać niemal 2000 złotych na taki gadżet, a ostatecznie nie żałuję tego zakupu. Co więcej, jestem z niego niesamowicie zadowolony.
Na tym oczywiście nie koniec!
To oczywiście nie wszystko, tylko, zamiast myśleć o nowym telefonie, ja zastanawiam się, co jeszcze mogłoby poprawić jakość mojego życia. Może pralko-suszarka, parownica do ubrań, oczyszczasz powietrza lub grill? A nie, tego ostatniego też niedawno kupiłem.
W takim tekście jak ten nie mógłbym też zapomnieć o Świętym Grillu, czyli Thermomixie. O tym sprzęcie powstał nawet cały tekst i w sumie mocno się z nim zgadzam. Spotykając się ze znajomymi, czasem wychodzą takie tematy gadżetów domowych i znam kilku zwolenników Thermomixa. Może nie prowadzą krucjaty go wychwalającej, ale czasem bywa blisko.
Co łączy te wszystkie produkty? One realnie wypływają na jakość mojego życia, a przez to dużo bardziej cieszy ich zakup. Fajnie mieć nowego smartfona z jeszcze lepszym aparatem i milionem RAM-u, ale w większości sytuacji mogę nawet nie zauważyć jego zalet.
W przypadku takiego AGD często od razu dostrzegę zalety dużo lepszej zmywarki, pralko-suszarki, robota sprzątającego czy wspomnianego wcześniej Thermomixa, zamiast zwykłego robota kuchennego. To są produkty, które w moim przypadku budzą dużo większe emocje, niż kolejny telefon.
Sprzęty AGD są ciekawsze niż smartfony!
Wszystkie sprzęty AGD, które wymieniłem łączy jedna wspólne cecha – wzbudzają u mnie dużo większe emocje niż telefony. Możecie się ze mną nie zgadzać, ale patrząc po znajomych (nie tylko w podobnym wieku), chyba nie jestem wyjątkiem.
Dla wielu osób smartfon stał się czymś, co ma całkiem fajnie działać, robić przyzwoite zdjęcia i najlepiej nie paść przed końcem dnia. Z drugiej strony, domowe gadżety mają nas odciążyć od codziennej pracy i uprzyjemnić nam codzienne obowiązki. To bywa dużo ważniejsze, dlatego często jest to bardziej przemyślany wybór.
I pewnie nie jest tak, że przeciętny Kowalski skacze ze szczęścia, gdy może wydać jeszcze więcej pieniędzy na nowy odkurzacz z funkcją mopowania, ale wieczorem, gdy dom jest posprzątany, siedzi dużo szczęśliwszy w swoim fotelu. Przynajmniej tak to wygląda u mnie.
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.