Czy Nothing Phone 2 to najlepszy telefon, jaki możesz kupić w Polsce do 3000 złotych? Sprawdziłem to w moim teście i recenzji. To unikalny smartfon, który na dobrą sprawę nie ma żadnej konkurencji. Dlaczego?
Przez niemal dwa tygodnie miałem szansę testować Nothing Phone (2). Następca mojego ulubionego smartfona 2022 roku wprowadza całą masę usprawnień. Czy wystarczą one, żeby usprawiedliwić nieco wyższą cenę w Polsce? Tego dowiesz się z lektury mojej recenzji.
Dla porządku zaznaczę, że Nothing Phone (2) trafił do mnie w pośrednim wariancie 12/256 GB. Ten w Polsce kosztuje 3290 złotych. Jest też tańsza wersja z 8 GB RAM. Dla najbardziej wymagających przeznaczono wersję 12/512 GB. Za taką przyjdzie Ci zapłacić 3790 złotych.
Jakość wykonania to flagowa półka
Na pierwszy rzut oka można powiedzieć, że Nothing Phone 2 to pod wieloma względami kopia poprzednika. Przy każdym kolejnym zauważamy jednak nowe detale. Oczywiste jest, że smartfon jest większy od Nothing Phone (1). Nie jest to jednak tak duża różnica, jak mogłoby wynikać ze specyfikacji. Ekran faktycznie ma 6.74″ (vs 6.55 w poprzedniku), ale zmniejszono ramki. I dzięki temu Nothing wygląda jak flagowiec.
Jest też wykonany jak flagowiec. Aluminiowa ramka w przyjemny sposób przechodzi w szklane tafle po obu stronach obudowy. Szkło chroniące ekran jest płaskie. Tylny panel zaoblono, przez co chwyt jest pewniejszy. W mojej – grafitowej – wersji odciski palców praktycznie nigdy nie są widoczne. Dzieje się tak, ponieważ przezroczysta obudowa idealnie to maskuje. Być może dało się to zrobić jeszcze lepiej, ale ja nie mam pomysłu, jak.
Na tylnym panelu znajdziemy dwa obiektywy aparatów. Wbrew niektórym przeciekom nie dodano tutaj teleobiektywu. Wyobrażam sobie, że akurat to bardzo mocno wpłynęłoby na cenę. Zaznaczę, że obiektywy nie wystają bardzo mocno ponad lico smukłej obudowy. O ich jakości powiemy sobie nieco później. Pod nimi widać cewkę do bezprzewodowego ładowania.
Na koniec tej sekcji powiemy sobie o haptyce. W Nothing Phone (1) była ona bardzo dobra. Tutaj jest na poziomie flagowym. Pisanie, wibracje, powiadomienia przy telefonie w kieszeni – wszystko działa prawie tak dobrze, jak u Apple. Dlaczego prawie? Moim zdaniem i z mojego doświadczenia – chodzi o wagę. Z drugiej strony – Nothing Phone (2) jest lekki i łatwy w obsłudze jedną dłonią.
Nothing Phone 2 warto kupić dla samego ekranu LTPO
Gdy czytałem specyfikację Nothing Phone (2) na kilka dni przed premierą, nie mogłem uwierzyć własnym oczom. W jaki sposób udało im się zaimplementować tu ekran LTPO za taką kasę? O co chodzi? Już wyjaśniam. LTPO to typ ekranu AMOLED, który potrafi adaptacyjnie dostosować częstotliwość odświeżania ekranu. Można ją obniżyć, żeby oszczędzać energię i używać maksymalnych 120 Hz, kiedy płynność tego wymaga. W skrócie – miód dla oczu.
Sama matryca ma rozdzielczość FullHD i przekątną 6.74″. Immersję płynnego obrazu podnoszą jeszcze cieniutkie ramki, o czym wspomniałem już wcześniej. Później jeszcze do tego wrócę, ale na tym etapie chciałem jeszcze pochwalić kalibrację ekranu pod kątem interfejsu. Te szarości i czernie na takim wyświetlaczu wyglądają wspaniale. To po prostu najlepszy ekran w tej cenie.
Jedną z niewielu zmian, na które zdecydowało się w kwestii designu, jest przemieszczenie dziurki na przedni aparat. Moim zdaniem lepiej nadal wyglądałaby w rogu, ale rozumiem, że za taką zmianą stał projekt wnętrza obudowy. To element, którego istnienie i tak przestaniemy zauważać po kilkunastu minutach używania Nothing Phone 2.
Pochwały na tym się nie kończą. Oczywiście w tej cenie nie można oczekiwać niczego innego, niż perfekcyjnego czytnika linii papilarnych. I właśnie taki się tutaj znalazł. Przez cały okres testów nie zdarzyło mi się nawet raz, bym musiał ponownie przyłożyć palec. Wszystkie cechy wyświetlacza to kolejne superlatywy na koncie Nothing.
Wydajność i interfejs Glyph
Za wydajność Nothing Phone (2) odpowiada Snapdragon 8+ Gen 1. Dlaczego nie Snapragon 8 Gen 2? Bo wywindowałoby to cenę. Ten SoC znam od podszewki, bo napędza on mojego prywatnego OnePlusa 10T. I muszę przyznać. że pomimo 16 GB RAM w OnePlusie, to Nothing Phone (2) na co dzień działa żwawiej. Nothing OS 2.o to nakładka, w której odnajdą się zarówno fani Samsunga, co i puryści wydania od Google.
Właśnie – 12 GB RAM. To zawsze powinna być gwarancja płynnej pracy w każdych warunkach. Oraz tego, że aplikacje będą pozostawać w pamięci na długie godziny. I tak jest, a ja byłem zachwycony kulturą pracy Nothing Phone (2). Pozwolę sobie zauważyć, że smartfon testowałem przy ostatniej fali upałów. Mimo tego nie mogę powiedzieć, by chociaż raz zrobił się gorący.
Przy moim prywatnym teście, który potrafi zarżnąć sporo flagowców, Nothing zrobił się co najwyżej ciepły. Obejmuje on aktualizowanie aplikacji w tle przy włączonym punkcie dostępu, podłączeniu do ładowarki, maksymalnej jasności ekranu i Pokemon Go (dla aktywnego GPS). Jak widać na powyższym teście wydajności w czasie, stabilność wypada pozytywnie. Spadek po 10 minutach to wynik powyżej średniej.
Co ze stabilnością aplikacji? Cóż – tutaj również nie mam prawa mieć żadnych zastrzeżeń. Przez cały okres testów nie zdarzyło się nawet raz, by Nothing Phone (2) wyrzucił mnie do ekranu głównego. Chciałbym też nadmienić, że producent przygotował naprawdę piękny widżet pogody. Zwykle nawet nie zwróciłbym na to uwagi, ale ten powala.
Jak długo aktualizowany będzie Nothing Phone (2)? Producent obiecuje 3 duże wersje Androida oraz 4 lata wydawania poprawek bezpieczeństwa. Te mają pojawiać się co dwa miesiące. W świecie Androida tylko Samsung robi to jeszcze lepiej. Moim zdaniem nowy Nothing to zakup na lata bezproblemowego użytkowania.
Na koniec tej sekcji pozostaje nam interfejs Glyph. Jeśli nie kojarzysz – to zestaw diod LED na tylnym panelu. Każdy, kto tęskni za diodą powiadomień, będzie nim zachwycony. Możemy ustawić osobne profile, by na pierwszy rzut oka po rytmie podświetlania zauważyć, z jakiego rodzaju powiadomieniem mamy od czynienia. Tego nie oferuje żaden inny smartfon na rynku.
Czy Nothing Phone 2 ma dobrą baterię?
Skoro urósł ekran, to analogicznie musiało powiększyć się ogniwo. Teraz ma 4700 mAh. Na pewno można było się obawiać, że te 200 mAh zostanie zjedzone przez mocniejszy procesor oraz wyświetlacz. I tu do gry wchodzi wychwalany przeze mnie panel LTPO. W rzeczywistości Nothing Phone (2) oferuje naprawdę dobry czas pracy.
W moich testach rzadko schodziłem poniżej 6 godzin SoT. W większości na LTE, a zasięg w moim mieszkaniu do najlepszych nie należy. Przy WiFi można było do tego dodać dodatkową godzinę. Podczas tego czasu grałem, oglądałem YouTube, znowu grałem, a Nothing się nie poddawał. Nie masz się co obawiać – Phone (2) wytrzyma z Tobą od rana do wieczora.
Co z szybkością ładowania? I tym razem w pudełku nie znajdziesz ładowarki. Producent zadbał jednak o to, by uniwersalny kabel i adapter pozwoliły na ładowanie z mocą zbliżoną do 45 W. W praktyce pełne naładowanie zajmowało mi jakieś 50-55 minut. Jest też ładowanie bezprzewodowe. Ono również jest uniwersalne. Maksymalna moc to 15 W.
Podwójny aparat spełnia oczekiwania
Jak wspomniałem, na tylny panel Nothing Phone (2) trafił dwa obiektywy. Główna matryca to znany z wielu flagowców sensor Sony IMX890. Ten ma rozdzielczość 50 MP. Obiektyw jest stabilizowany optycznie (OIS). Drugie „oczko” to 50 MP sensor Samsung JN1. Ten nie zmienił się w stosunku do poprzednika. Jak taki zestaw sprawdza się w praktyce?
Muszę przyznać, że fotografowanie za pomocą Nothing Phone (2) to przyjemne doświadczenie. Prosta i przejrzysta animacja pozwoli odnaleźć się nawet największemu laikowi. Podwójne zbliżenie jest realizowane za pomocą cropu z głównej matrycy. To całkiem użyteczny tryb, choć do pełnoprawnego teleobiektywu nieco brakuje.
W dzień – jak można było oczekiwać – jest kapitalnie. Kolory cieszą oko, detali jest mnóstwo, nie mogę się przyczepić do ostrości. Podobają mi się również portrety. Warto również wspomnieć o tym, że efekty pracy obu obiektywów są bardzo zbliżone przy dobrym świetle. Dotyczy to również kolorystyki. Za to jak zawsze mały plusik.
A co w nocy? W nocy główna matryca i realizowany za jej pomocą podwójny zoom są bardzo dobre. Szumów nie ma dużo, autofokus sobie radzi, kolory są całkiem naturalne, bez mocnego przesunięcia w stronę żółtej barwy. Niestety, tego samego nie mogę napisać o szerokim kącie. Tutaj niestety autofokus nie nadąża, a brak OIS daje się we znaki.
Generalnie zestaw aparatów w Nothing Phone (2) oceniam pozytywnie. Jest lepiej niż w poprzedniku, choć szeroki kąt niewiele się zmienił. Duży plus za szybkość przetwarzania zdjęć i prostą aplikację. To jeden z najlepszych fotosmartfonów w swojej cenie.
Czy warto kupić Nothing Phone 2?
Tak. W skrócie i w jednym słowie – po prostu tak. Przez cały okres testów Nothing Phone (2) nie udało mi się znaleźć w nim żadnej wady, która mogłaby zniechęcać do zakupu. Za te pieniądze znajdziesz telefony z lepszą baterią, szybszym ładowaniem, może nawet lepszym aparatem. Nie znajdziesz jednak takiego, który byłby tak uniwersalny.
Potrafię sobie wyobrazić, że gdyby Apple postanowiła wydać iPhone’a z Androidem, to byłby on bardzo bliski do Nothing Phone (2). Nawet oni nie wpadliby jednak na interfejs Glyph. Użyteczność każdy oceni sam, ale designersko jest to unikat.
Wybitny ekran LTPO, dobry czas pracy, świetna wydajność, obudowa niemająca problemów z przegrzewaniem – nie mam się tu do czego przyczepić. Dlatego też nagroda Wybór redaKcji jest tu jak najbardziej na miejscu. Takiej elektroniki po prostu potrzeba nam na rynku.
Ceny Nothing Phone 2
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.