Nothing Phone 2a przez ostatnie tygodnie testów dał mi się poznać jako średniak uniwersalnie idealny. Nie ma żadnej poważnej wady, bateria wymiata, a designem wygrywa z każdym. Dla takich telefonów nadal interesuję się elektroniką.
Przez ostatnie tygodnie testowałem Nothing Phone 2a. Używałem go jako prywatnego smartfona, zabrałem na kilka wyjazdów, grałem na nim przez kilkadziesiąt godzin i katowałem benchmarkami.
Ostatecznie telefon pokazał mi środkowy palec i całkowicie mnie pokonał. Przy jego cenie naprawdę nie potrafię wskazać w nim żadnej poważnej wady czy nawet niedociągnięcia.
Testowałem Nothing Phone 2a w wersji 12/256 GB. Taki model kosztuje w Polsce 1699 złotych. Jest jeszcze tańszy wariant z 8 GB RAM i 128 GB. Ten kosztuje 1499 złotych.
Specyfikacja Nothing Phone 2a:
- Ekran: 6.7″ AMOLED 120 Hz, rozdzielczość 1084 na 2412 pikseli, proporcje 20:9, maksymalna jasność to 1300 nitów.
- Procesor: MediaTek Dimensity 7200 Pro (4 nm).
- Pamięć: 8 lub 12 GB RAM; 128 lub 256 GB pamięci.
- Aparat: 50 MP główny, PDAF, OIS. Szeroki kąt 50 MP, pole widzenia 114 stopni.
- Bateria i ładowanie: 5000 mAh, ładowanie do 45 W, brak ładowarki w pudełku.
- Łączność: 5G, DualSIM, Wi-Fi 6e, Bluetooth 5.3, NFC, USB-C, czytnik w ekranie.
- Wymiary i waga: 161.7 na 76.3 na 8.55 mm, waga 190 g.
Nothing Phone 2a to piękny średniak
Przez ostatnie dwa lata Nothing dało nam się poznać jako marka przywiązująca wielką wagę do designu. W tej półce cenowej producenci zwykle oszczędzają na grubości ramek czy detalach. Widać to w tanich Xiaomi, realme i Motorolach. Grube podbródki, nieidealne przejścia pomiędzy elementami obudowy i ogromne wyspy aparatów. Do Nothing Phone 2a żadne z tych określeń nie pasuje ani trochę.
Smartfon jest wykonany z dwóch tafli szkła Gorilla Glass 5. Pomiędzy nimi jest ramka z tworzywa sztucznego. Wcześniejsze modele korzystały z aluminium. Czy mam z tym problem? Niespecjalnie, bo dawno nie widziałem tak dobrze spasowanego średniaka. Do tego czytnik linii papilarnych zintegrowano w ekranem. Jest wybitnie szybki i celny. Napiszę to z pełną odpowiedzialnością – jest najszybszy w tej cenie.
Przechodząc na tył, mamy kolejne zaskoczenie. Zamiast stawiać na wielkie połacie wystającego plastiku wokół aparatów, tutaj mamy do czynienia z subtelnym zaobleniem wokół obiektywów.
Aparaty są dwa i żaden z nich nie jest bezużytecznym makro. Interfejs Glyph nieco tutaj zredukowano. Cieszy też brak bezprzewodowego ładowania. Ma to zbawienne skutki dla kultury pracy, ale o tym nieco później.
Przy okazji omawiania budowy Nothing Phone 2a chciałbym na koniec pochylić się nad wibracjami. Cieszy fakt, że szukając oszczędności w średniaku, Nothing nie osłabiło haptyki. Tak jest nieco słabsza ze względu na plastikową ramkę. Nadal mówimy tu jednak o soczystych wibracjach i mocnej odpowiedzi na tapnięcia. Tak powinno to wyglądać.
Nothing Phone 2a ma głośniki stereo. I są to dobrze głośniki stereo. Trudno tu mówić o basie z iPhone’a 15 Pro Max czy gamingowych ASUSów, ale jest pozytywnie. Zaznaczę bowiem, że całkiem sporo średniaków w ogóle rezygnuje z drugiego głośnika z tanich telefonach. Tutaj na szczęście jest na plus.
Ekran jest dobry, a bateria – wybitna
Front Nothing Phone 2a wypełnia ekran AMOLED o przekątnej 6.7 cala. Producent obiecuje 1300 nitów maksymalnej jasności. Ramki są symetryczne i zredukowane do minimum. Znam dwukrotnie droższe smartfony, które wyglądają gorzej i mają słabsze panele. Granie i oglądanie na takim wyświetlaczu to czysta przyjemność.
Płynność wyświetlanego obrazu może zmieniać się od 30 do 120 Hz. Standardowo sprawdziłem kilka standardowych gier. Żadna nie miała problemu z działaniem w natywnej dla siebie częstotliwości odświeżania.
Jasność pozwala na komfortowe czytanie w pełnym słońcu. Reakcji na dotyk również nie można niczego zarzucić. Nasyceniem kolorów można sterować, ale to fabryczne było dla mnie najlepsze.
Bateria jest wręcz szokująco dobra. Nothing Phone 2a ma mniejsze ogniwo i większy ekran od Motoroli Moto G54 Power. Jest też dużo smuklejszy i wcale nie sprawia wrażenia, jakby miał pracować bez gniazdka przez długie godziny. A pracuje. 8 godzin SoT to dla niego pestka. Raz widziałem 10 godzin na ekranie. Czapki z głów Nothing, zrobiliście to perfekcyjnie.
Co z czasem ładowania? Nothing obiecuje, że Phone 2a do 50% ładuje się w 20 minut. Skorzystałem ze standardowej w moich testach ładowarki Baseus o mocy 65 W. Smartfon obsługuje maksymalnie 45 W. Pełne naładowanie zajmuje mniej niż godzinę (59 minut według producenta). Jest więc dobrze, a Nothing Phone 2a warto kupić dla samej baterii. Choć powodów jest znacznie więcej.
Wydajność Nothing Phone 2a jest świetna, a smartfon działa jak flagowiec
O wydajność Nothing Phone 2a dba MediaTek Dimensity 7200 w dedykowanej wersji Pro. To 4 nm SoC, z którym wiązałem bardzo duże nadzieje. Energooszczędność omówiłem w poprzedniej sekcji. A co z płynnością działania oraz kulturą pracy? Cóż – powiem wprost. To kolejne bardzo mocne powody, żeby go kupić.
Płynność działania jest dokładnie taka sama, co w poprzednich smartfonach Nothing. Przez cały okres testów nie miałem problemu z działaniem żadnej aplikacji. Nie zdarzyło mi się też, żeby któraś z nich „wykrzaczyła się” do ekranu głównego. W mojej wersji z 12 GB RAM 3 ogrywane przeze mnie godzinami gry bardzo rzadko były ponownie wczytywane. Klasa. Dopóki nie porównasz go z flagowcem leżącym obok, nie odczujesz różnicy w działaniu.
Otóż nie. Odczujesz. Opis Nothing Phone 2a zawierał informację o zaawansowanym układzie chłodzenia. Tutaj uśmiechnąłem się szyderczo, bo takie zapewnienia czytam przy okazji każdej premiery. I to właśnie tutaj Phone 2a pokazał mi środkowy palec. Zrobiłem kilka testów benchmarkowych, w tym mój ulubiony – throttling. Niech poniższy zrzut ekranu mówi sam za siebie.
Czy telefon zrobił się po tym gorący? Nie. Czy zrobił się ciepły? Nie. Czy temperatura obudowy zmieniła się jakkolwiek? Tak, w jednym miejscu poczułem wzrost temperatury tak minimalny, że musiałem puścić test jeszcze raz. Kultura pracy Nothing Phone 2a to coś, na co nie byłem przygotowany. Tak dobrze schłodzonego średniaka jeszcze nie testowałem.
Na koniec zostaje działanie w grach. O zmiennej częstotliwości odświeżania już pisałem. Nie ma tu mowy o żadnych spadkach płynności czy klatkowaniu. Pograłem w standardowe dla moich testów Diablo Immortal. Działało bez zarzutu, a obudowa nadal pozostawała chłodna. Całkiem przypadkowo Nothing zrobiło bardzo dobry telefon do gier.
Aparat ma OIS i daje radę w każdych warunkach
Zaplecze fotograficzne Nothing Phone 2a zawiera w sobie „tylko” dwa obiektywy. Wyspa aparatów nie wystaje ponad obudowę zbyt mocno. Czy to oznacza, że aparat potraktowano tu po macoszemu? Nie, ale nie ma tu też żadnych specjalnych usprawnień względem pierwszego telefonu Nothing. W tej cenie i tak jest dobrze, a OIS ratuje sytuację w gorszym świetle.
50 MP matryca główna ma zarówno OIS jak i EIS. Drugie oczko to z kolei 50 MP szeroki kąt. Pole widzenia wynosi tutaj 114 stopni. Nie ma dedykowanego teleobiektywu, ale aplikacja daje możliwość skorzystania z dwukrotnego zbliżenia. To realizowane jest jako crop z głównego obiektywu. Jak to wszystko działa w praktyce?
Kiedy światła jest dużo, nie ma się do czego przyczepić. W dobrych warunkach aparat Nothing Phone 2a śmiało można pomylić z dwa razy droższym telefonem. Szeroki kąt też daje radę. Portrety wręcz mogą się podobać, a linia odcięcia od tła jest ostra.
Co wtedy, gdy światła jest mniej? Zaczyna być widać, że to nie jest flagowiec. Trudno tu jednak mówić o tragedii. Pozytywnie zaskoczyły mnie zdjęcia przy podwójnym zbliżeniu. Najsłabiej wypada standardowo teleobiektyw. W tej półce cenowej da się kupić lepszy telefon do zdjęć. Mam tu na myśli głównie eks-flagowce, ale jednak jest to możliwe.
Czy warto kupić Nothing Phone 2a?
Tak. Tak po prostu, warto. Za 1499 złotych dostajemy smartfon, który działa jak flagowiec, oferuje idealną kulturę pracy i temperatury, a czasem pracy zgniata konkurencję. Przez cały okres testów po prostu nie udało mi się znaleźć w nim żadnej solidnej wady. Xiaomi, realme, a nawet Tecno i Infinix mogą się uczyć. Tani telefon nie musi mieć kiepskiego softu i powtarzalnego designu.
Nothing Phone 2a po kolei zalicza wszystkie wymagania, które stawiam średniakowi. Ma dobry ekran AMOLED. Nie grzeje się. Bateria działa długo i ładuje się w rozsądnym tempie (zwłaszcza do 50%). Design stawia na symetryczne ramki i nie promuje wielkich wysp aparatów. Sam aparat sprawdza się w dzień i w nocy.
Na koniec zostaje pytanie – czy warto dopłacić do wersji 12/256 względem podstawowej 8/128 GB? Ja zrobiłbym to bez wahania, właśnie dla wygody pracy na kilku aplikacjach jednocześnie. Dla mnie jest to warte dodatkowych 200 złotych. Jestem jednak przekonany, że tańszy wariant w zupełności wystarczy większości.
Patrzymy tutaj na ideał sztuki kompromisu. I dlatego przyznaję mu nagrodę Wybór Redakcji. Moim zdaniem w tej cenie nie ma i szybko nie będzie tak dobrego telefonu.
- Aparat7,0
- Bateria9,5
- Ekran9,0
- Jakość9,0
- Wydajność w grach8,0
ZALETY
|
WADY
|
Ceny Nothing Phone 2a
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.