Z Xiaomi 14T Pro miałem okazję spędzić tydzień przed premierą, a to moje pierwsze wrażenia. Czy jest równie wart tych 3999 złotych, co jego poprzednik?
Spędziłem ostatni tydzień na testowaniu możliwości Xiaomi 14T Pro i sądzę, że to wystarczający czas do wyrażenia opinii w moich pierwszych wrażeniach. Sprawdziłem możliwości aparatu, baterii, zachwyciłem się ekranem, ale i znalazłem kilka rozczarowań.
Xiaomi 14T i Xiaomi 14T Pro trafiły już do sprzedaży w Polsce. Wszystkiego na ten temat dowiesz się z osobnego materiału, który tutaj podlinkowałem.
Xiaomi 14T Pro designem nawiązuje do średniaków
Nie będę ukrywać, że design tylnego panelu w tańszych flagowcach Xiaomi zdecydowanie bardziej podobał mi się rok temu. Tutaj – zwłaszcza w mojej, czarnej wersji – łatwo pomylić go z średniakiem. Jest nudno, a sytuację tylko częściowo ratuje wyspa aparatów. Ta z kolei była dużo ładniejsza w podstawowych Xiaomi 14.
Sama wyspa aparatów wystaje ponad obudowę. Do tego obiektywy oraz dioda LED wystają ponad wyspę. Da się to zgubić przy pomocy dołączonego do zestawu sprzedażowego etui. Tu Xiaomi dostaje plusa, bo sam case jest świetnej jakości. To miękki polimer, który wygodnie leży w dłoni i nie utrudnia schowania telefonu do kieszeni.
Warto również wspomnieć o wodoszczelności. W Xiaomi 14T Pro gwarantuje ją norma IP68. Wyróżniłbym też dobre i głośne głośniki stereo. Xiaomi 14T Pro dostaje też ode mnie potężnego plusa za haptykę. Zestawiony z iPhone’m 16 Plus nie ma się czego wstydzić. Pod tym względem to ekstraklasa Androida.
Na koniec słowo o czytniku linii papilarnych. To jeden z najszybszych skanerów, jakie miałem okazję testować. Xiaomi od lat jest w tym dobre, ale w 14T Pro przeszli samych siebie. Przez cały tydzień nie było nawet jednego przypadku, w którym telefon ponownie poprosiłby mnie o przyłożenie palca.
Ekran to ekstraklasa, wydajnościowo jest potężnie
Chwalić będę dalej. Ekran Xiaomi 14T Pro gra w lidze z najlepszymi, a z niektórymi nawet wygrywa. Częściowo odpowiada za to rozdzielczość 2712 na 1220 pikseli. Ostrość wyświetlanego obrazu jest kapitalna. Dobór czcionek w HyperOS tylko to podkreśla. 144 Hz odświeżanie w grach to po prostu bajka. Wyświetlacz daje masę radości przy każdym odblokowaniu.
O wydajność Xiaomi 14T Pro dba MediaTek Dimensity 9300+. To obecnie najmocniejszy SoC tego producenta. Wraz z 12 GB RAM mamy tutaj idealnie płynną pracę w każdym scenariuszu. Nie mogę jednak powiedzieć, żeby był to idealnie chłodny procesor. Pod mocnym obciążeniem smartfon potrafi się nagrzać. Nie parzy, ale do temperatur Snapdragona 8 Gen 3 sporo tu brakuje.
Zaplecze fotograficzne czaruje, bateria nieco mniej
Na zaplecze fotograficzne Xiaomi 14T Pro składa się 50 MP matryca z Xiaomi 14, 50 MP teleobiektyw (ekwiwalent 60 mm) oraz 12 MP szeroki kąt. Zdjęcia nocne wychodzą na plus, a portrety w słabym świetle są kapitalne. Ponieważ jednak producent ma udostępnić jeszcze jedną pokaźną aktualizację zaraz po premierze, z ostateczną oceną aparatu wstrzymam się do pełnej recenzji.
W tych pierwszych wrażeniach sporo chwaliłem, niewiele ganiłem. Moim zdaniem po tygodniu testów sporym rozczarowaniem jest bateria. HyperOS nadal jest energożerny, a Dimensity 9300+ też nie ma renomy długodystansowca. Te 5000 mAh wystarczało mi na góra 5 godzin SoT, co wypada poniżej moich oczekiwań.
Warto również dodać, że smartfon obsługuje 120 W ładowanie. Odpowiedniej ładowarki nie znajdziemy jednak w zestawie sprzedażowym.
To tyle w temacie pierwszych wrażeń z użytkowania Xiaomi 14T Pro. Smartfon będę intensywnie testować przez kolejne tygodnie.
Ceny Xiaomi 14T Pro
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.