Samsung Galaxy S25 Ultra to flagowiec z topową wydajnością i AI. Mój test powie Ci, czy warto kupić najlepszy telefon Samsung w Polsce. Czy to król 2025 roku?
Spis treści
Samsung od lat przyzwyczaił nas do tego, że jego flagowe smartfony wyznaczają standardy na rynku urządzeń z Androidem. Samsung Galaxy S25 Ultra to kolejna odsłona tej serii – większa moc, jeszcze lepszy aparat i nowe funkcje oparte na sztucznej inteligencji. Ale czy faktycznie mamy do czynienia z rewolucją, czy raczej z dopracowaną wersją zeszłorocznego modelu? To pytanie, które wielu użytkowników zadaje sobie przed wymianą swojego obecnego smartfona.
W tym roku Samsung postawił na subtelne, ale istotne zmiany. Mamy nowy ultraszerokokątny aparat, który w teorii ma oferować więcej detali, oraz poprawiony tryb nocny. Do tego dochodzą mocno rozbudowane funkcje AI, które mają nie tylko poprawić zdjęcia, ale i ułatwić codzienne korzystanie z telefonu. Tylko czy te zmiany wystarczą, by uzasadnić wymianę starszego modelu? Czy użytkownicy Galaxy S24 Ultra lub Galaxy S23 Ultra faktycznie zobaczą różnicę?
Nie można też pominąć designu – Samsung oferuje aż siedem wersji kolorystycznych, co daje ogromny wybór. Z drugiej strony, bryła urządzenia została tylko nieznacznie zmieniona, co może niektórych rozczarować. Czy nowości wewnątrz rekompensują brak prawdziwej wizualnej świeżości? Czy Galaxy S25 Ultra to najlepszy smartfon z Androidem, czy tylko kolejny mocny flagowiec w morzu podobnych urządzeń?
Ceny, jak można się było spodziewać, są na niższym poziomie, niż w rok ubiegłym, ale dla wielu nadal wysokie. Podstawowa wersja (12 GB RAM, 256 GB pamięci) kosztuje 6399 zł, wariant z 512 GB to wydatek 6899 zł, a jeśli ktoś potrzebuje aż 1 TB, musi przygotować 7999 zł. Nie uwzględniam tu żadnych promocji.
Samsung Galaxy S25 Ultra – budowa i jakość wykonania na nowym poziomie?
Samsung Galaxy S25 Ultra to smartfon, który od razu wzbudza emocje – i nie mówię tu tylko o jego specyfikacji. Już na pierwszy rzut oka widać, że Samsung postanowił zmienić podejście do designu, ale czy to faktycznie krok naprzód? Osobiście mam co do tego mieszane uczucia. Nowa, tytanowa rama rzeczywiście sprawia wrażenie solidnej, ale nie jestem pewien, czy poprawia ergonomię. Smartfon jest lżejszy i bardziej kompaktowy, ale zmiany są na tyle subtelne, że trudno mówić o rewolucji. Mam wrażenie, że Samsung mógł pójść o krok dalej, zamiast jedynie delikatnie poprawiać to, co już znałem z poprzednich modeli.
Płaskie boki to zmiana, która od razu rzuca się w oczy – i budzi pewne kontrowersje. Z jednej strony Galaxy S25 Ultra wygląda teraz bardziej nowocześnie, ale z drugiej… nie mogę oprzeć się wrażeniu, że inspiracja iPhonem 16 Pro Max jest tutaj za mało widoczna.
Problem polega na tym, że choć Samsung próbował nadać swojemu flagowcowi bardziej premium charakter, to w moim odczuciu Apple lepiej dopracowało ergonomię. Ostrość krawędzi w Galaxy S25 Ultra sprawia, że smartfon nie zawsze leży w dłoni tak komfortowo, jak bym sobie tego życzył. Nie jest to może dealbreaker, ale liczyłem na coś bardziej przemyślanego.
Ekran to kolejny element, który teoretycznie uległ poprawie. 6,9 cala przy cieńszych ramkach wygląda świetnie, ale w praktyce różnica w stosunku do poprzednika jest ledwo zauważalna. Doceniam za to redukcję wagi – 218 gramów zamiast 232 to krok w dobrym kierunku, szczególnie dla tych, którzy spędzają długie godziny z telefonem w ręku.
Samsung zmniejszył też grubość urządzenia do 8,2 mm, co sprawia, że smartfon wygląda jeszcze bardziej smukło. Szkoda tylko, że nie pokuszono się o bardziej odważne warianty kolorystyczne – tytanowy niebieski, szary, czarny i srebrny to klasyka, ale zabrakło mi tu czegoś, co naprawdę by się wyróżniało.
Nie mogę też przemilczeć jednej zmiany, która moim zdaniem jest krokiem wstecz – rysik S Pen stracił moduł Bluetooth. Oznacza to brak gestów w powietrzu czy zdalnego sterowania aparatem. Samsung twierdzi, że niewielu użytkowników z tego korzystało. Rozumiem argument o oszczędnościach, ale skoro już decyduję się na topowy model, to oczekuję pełnego pakietu funkcjonalności. Dla mnie to wyraźne ograniczenie możliwości urządzenia, zwłaszcza w kontekście produktywności.
Drugi kontrowersyjny temat to ładowanie Qi2. Teoretycznie Galaxy S25 Ultra je obsługuje, ale w praktyce… nie do końca. Brak wbudowanych magnesów oznacza, że jeśli chcę korzystać z magnetycznych akcesoriów, muszę dokupić specjalne etui. To rozwiązanie, które wydaje mi się dziwnie niekonsekwentne – Apple od lat rozwija MagSafe, a Samsung wciąż nie potrafi się zdecydować, czy chce w pełni zaimplementować ten standard. Trudno mi to inaczej wytłumaczyć niż strategią na dodatkową sprzedaż akcesoriów.
Na koniec – aparaty. Wizualnie projekt wygląda świetnie, minimalistycznie i nowocześnie. Problem w tym, że smartfon kołysze się na płaskich powierzchniach i zbiera kurz wokół soczewek. Czy to detal? Może, ale po tylu latach oczekiwałbym w końcu jakiegoś praktycznego rozwiązania tego problemu.
Samsung Galaxy S25 Ultra to smartfon, który budzi skrajne odczucia. Z jednej strony mamy elegancki design i kilka przydatnych usprawnień, z drugiej – kontrowersyjne decyzje, które nie każdemu przypadną do gustu. Czy to najlepszy smartfon w historii Samsunga? Moim zdaniem – nie do końca. Firma zrobiła krok naprzód, ale zbyt ostrożny, by można było mówić o przełomie. Jeśli ktoś liczył na rewolucję, to może poczuć niedosyt. Ja sam spodziewałem się nieco więcej w kontekście poprawy ergonomii.
Samsung Galaxy S25 Ultra – ekran najlepszy w historii Samsunga?
Samsung od lat uchodzi za lidera w technologii wyświetlaczy, a Galaxy S25 Ultra jest tego najlepszym dowodem. Jeśli ktoś myślał, że zeszłoroczny S24 Ultra osiągnął już szczyt możliwości, to nowy model pokazuje, że zawsze da się zrobić krok dalej. Dzięki cieńszym ramkom ekran urósł do 6,9 cala, co bardziej podnosi komfort oglądania filmów, grania czy przeglądania treści. To prawdziwe kinowe doświadczenie zamknięte w smartfonie.
Czy nowy ekran rzeczywiście robi różnicę? W bezpośrednim porównaniu z poprzednikiem Galaxy S25 Ultra prezentuje bardziej żywe i jaśniejsze kolory, zwłaszcza w trudniejszych warunkach, np. na zewnątrz. Nawet przy zestawieniu z iPhonem 16 Pro Max ekran Samsunga wypada znakomicie – szczególnie w ciemniejszych scenach, gdzie lepiej odwzorowuje detale. To właśnie taka dbałość o szczegóły sprawia, że Samsung wyprzedza konkurencję o krok.
Samsung Galaxy S25 Ultra po raz kolejny oferuje świetną jakość wyświetlacza. Maksymalna jasność na poziomie 2600 nitów w trybie automatycznym sprawia, że ekran pozostaje czytelny nawet w pełnym słońcu, a kolory zachowują swoją dynamikę i głębię. Dodajmy do tego ponad 90% pokrycia przestrzeni DCI-P3 i świetne kąty widzenia, a otrzymujemy wyświetlacz, który zachwyca. To po prostu ekran dobry do wszystkiego – niezależnie od tego, czy oglądasz filmy, grasz, czy przeglądasz zdjęcia.
Samsung daje użytkownikowi wybór – Naturalny tryb kolorów dla tych, którzy cenią sobie precyzyjną kalibrację, i Żywy, który podkręca barwy bez sztucznego przesadyzmu. Co więcej, można ręcznie dostosować temperaturę barwową, co pozwala idealnie dopasować ekran do własnych preferencji. Czy to najlepszy wyświetlacz w smartfonie? Wszystko na to wskazuje – konkurencja może się tylko inspirować.
Ale to nie tylko jakość obrazu, lecz także trwałość ekranu uległa poprawie. Samsung zastosował Corning Gorilla Armor 2, który ma zapewniać jeszcze lepszą ochronę przed zarysowaniami i upadkami. Teoretycznie oznacza to, że smartfon powinien wytrzymać więcej niż dotychczas, choć dopiero testy długoterminowe pokażą, czy rzeczywiście różnica jest odczuwalna.
Samsung Galaxy S25 Ultra – solidna bateria, ale konkurencja nie śpi
Samsung Galaxy S25 Ultra to smartfon, który w wielu aspektach wyznacza standardy, ale czy można to powiedzieć o jego baterii? Choć pojemność 5000 mAh nie uległa zmianie względem poprzednika, optymalizacja pozwoliła wydłużyć czas pracy na jednym ładowaniu. W typowym użytkowaniu telefon wytrzymuje dzień. To standardowy wynik, ale w obliczu flagowców konkurencji, takich jak OnePlus 13 czy Honor Magic7 Pro, Samsung wypada blado.
Przy intensywnym użytkowaniu, zwłaszcza w grach czy przy długim nagrywaniu wideo, bateria topnieje w oczach – ale to nic nowego, bo każdy smartfon pod dużym obciążeniem radzi sobie podobnie. W przypadku wymagających gier czas pracy oscyluje wokół kilku godzin, a SoT (Screen-on-Time) w normalnych warunkach sięga około 7 godzin, co wciąż jest wynikiem zadowalającym. Jednak to OnePlus 13 jest prawdziwym królem wydajności energetycznej, oferując czas pracy poza zasięgiem Samsunga.
Co ciekawe, przełączenie ekranu na tryb 60 Hz wydłuża czas pracy. To pokazuje, że technologia LTPO wciąż ma spory wpływ na zużycie energii i daje użytkownikom wybór – albo najwyższa płynność, albo dłuższa żywotność baterii. To dobra wiadomość dla osób, które cenią sobie elastyczność.
Niestety, szybkie ładowanie pozostaje jednym z większych rozczarowań. Samsung od kilku generacji zatrzymał się na poziomie 45 W, podczas gdy konkurencja oferuje nawet 80 W i więcej. W praktyce oznacza to, że po 30 minutach ładowania Galaxy S25 Ultra osiąga 71%, co i tak jest lepszym wynikiem niż 55% w iPhonie 16 Pro Max, ale daleko mu do 92% w OnePlusie 13. Czy Samsung trzyma się tej wartości celowo, aby chronić trwałość baterii? Być może – ale użytkownicy oczekują więcej.
Galaxy S25 Ultra i AI – rewolucja czy tylko marketingowy chwyt?
Samsung od lat próbuje pokazać, że jego wersja Androida to coś więcej niż tylko nakładka na system. One UI 7 w Galaxy S25 Ultra ma to potwierdzać, wprowadzając zaawansowane funkcje sztucznej inteligencji. Na papierze wygląda to imponująco – transkrypcja rozmów, integracja z Google Gemini, błyskawiczne wyszukiwanie informacji na ekranie. Ale czy te rozwiązania rzeczywiście zmieniają sposób, w jaki korzystam z telefonu?
Zacznę od tego, co naprawdę robi wrażenie. Transkrypcja rozmów działa znakomicie. Testowałem ją wielokrotnie i za każdym razem dostawałem czytelny zapis rozmowy, a funkcja podsumowania w kilku zdaniach była bardzo przydatna. W sytuacjach, gdy muszę szybko przyswoić ważne informacje, to nieocenione wsparcie. Nie jest to jednak nowość, bo Apple i Google eksperymentowały z podobnymi funkcjami już wcześniej, a do tego była obecna w poprzednich generacjach. Mimo to cieszę się, że Samsung poszedł o krok dalej i zrobił to jeszcze lepiej.
Z kolei „Akcje międzyaplikacyjne” brzmią świetnie, ale w praktyce jeszcze nie do końca mnie przekonały. Miałem sytuacje, w których AI dobrze rozumiało moje polecenia, łącząc wyszukiwanie lotów z rezerwacją hotelu i zapisaniem wszystkiego w notatkach. Ale zdarzały się też momenty, gdy funkcja działała losowo lub ignorowała część zapytania. Widać, że Samsung dopiero szlifuje ten mechanizm, a jego pełna użyteczność zależy od przyszłych aktualizacji.
Wybór AI i Circle to Search to funkcje, które początkowo moga wydawać się zbędne, ale po kilku dniach korzystania przekonacie się do nich. Możliwość szybkiej zamiany fragmentu filmu w GIF czy natychmiastowe wyszukiwanie informacji na temat obiektów na ekranie to coś, co realnie oszczędza czas. Nie jest to jednak coś, bez czego nie mozna żyć – to raczej miły dodatek niż przełomowa zmiana.
Jednym z największych znaków zapytania pozostaje Now Brief – narzędzie do podsumowania dnia, które rzekomo z czasem ma się dostosować do moich potrzeb. Na razie działa to dość przeciętnie. Owszem, wyświetla podstawowe informacje o pogodzie czy nadchodzących wydarzeniach, ale wciąż brakuje mi głębszej personalizacji i prawdziwie inteligentnych sugestii. Mam nadzieję, że Samsung rzeczywiście oferuje to o czym mówił podczas presentacji, bo na ten moment widzę w tej funkcji więcej potencjału niż faktycznych korzyści.
Patrząc na to wszystko, widzę wyraźnie, że Samsung chce dominować na polu AI w smartfonach. Galaxy S25 Ultra oferuje mnóstwo ciekawych funkcji, które momentami faktycznie ułatwiają życie, ale czy to już prawdziwa rewolucja? Nie do końca. Widzę tu solidne fundamenty, ale na ten moment to raczej zapowiedź przyszłości niż gotowa transformacja naszego sposobu korzystania z telefonów.
Samsung S25 Ultra – wydajność na najwyższym poziomie
Od lat testuję smartfony i tylko czasami zdarza mi się trafić na sprzęt, który naprawdę robi wrażenie pod względem wydajności. Samsung Galaxy S25 Ultra to właśnie taki przypadek. Samsung wyposażył go w najnowszy procesor Snapdragon 8 Elite for Galaxy i 12 GB RAM-u, co w teorii powinno zapewnić topową moc obliczeniową. W praktyce? Przełączanie się między aplikacjami jest błyskawiczne, a nawet najbardziej wymagające zadania nie są w stanie go spowolnić. Ale czy to naprawdę najwydajniejszy smartfon na rynku?
Sprawdziłem to w testach syntetycznych i wyniki były intrygujące. W wielordzeniowym Geekbench Galaxy S25 Ultra pokonał iPhone’a 16 Pro Max, co jasno pokazuje, że Samsung mocno postawił na wydajność w pracy wielozadaniowej. Z drugiej strony, w testach jednordzeniowych Apple wciąż ma przewagę. Czy to ma znaczenie? Dla przeciętnego użytkownika – niekoniecznie. W codziennym użytkowaniu różnice są niezauważalne, ale jeśli ktoś zwraca uwagę na każdy detal, może mieć powody do zastanowienia.
To, co zrobiło na mnie największe wrażenie, to wydajność graficzna. Prawdziwym sprawdzianem okazały się oczywiście gry. Odpaliłem Genshin Impact i Diablo Immortal i przez kilkadziesiąt minut grałem w najbardziej wymagających scenariuszach. Efekt? Żadnych spadków płynności, żadnych opóźnień, a animacje działały jak na sprzęcie gamingowym z najwyższej półki. Jeśli ktoś poważnie myśli o grach mobilnych, S25 Ultra wydaje się być świetnym wyborem.
A co z temperaturami? Tutaj muszę przyznać, że Samsung odrobił lekcję. Nowy system chłodzenia cieczą ze znacznie większą komorą parową faktycznie robi różnicę. Oczywiście, w testach syntetycznych obudowa potrafi się nagrzać – szczególnie w górnej części ramki – ale w codziennym użytkowaniu Galaxy S25 Ultra pozostaje zaskakująco chłodny. A co z grami? Po dłuższej sesji obudowa robi się cieplejsza, ale throttling nie występuje, co oznacza stabilną wydajność nawet podczas wymagających tytułów.
W całym tym wyścigu na cyfry i wyniki benchmarków warto zadać sobie pytanie: co tak naprawdę ma znaczenie? Dla mnie kluczowa jest płynność działania, brak spowolnień i stabilność w każdej sytuacji – a Galaxy S25 Ultra spełnia te wymagania bezbłędnie. Może nie wygrał wszystkich testów, ale w codziennym użytkowaniu to jeden z najszybszych telefonów.
Samsung Galaxy S25 Ultra: fotograficzny gigant z nowymi sztuczkami AI
Samsung Galaxy S25 Ultra to kolejna odsłona flagowego modelu, który ma dostarczać jeszcze lepsze zdjęcia i materiały wideo. Na papierze zmiany wydają się obiecujące, zwłaszcza nowy ultraszerokokątny obiektyw o wyższej rozdzielczości. Jednak w fotografii mobilnej liczy się nie tylko specyfikacja, ale przede wszystkim jakość zdjęć w praktycznych zastosowaniach.
Największa nowość w aparacie to właśnie 50-megapikselowy sensor ultraszerokokątny, który zastępuje dotychczasowy 12 MP. Widać poprawę w szczegółowości i ostrości, zwłaszcza na krawędziach kadru. Również zdjęcia makro, które wykorzystują ten obiektyw, zyskały na jakości, choć wciąż nie dorównują najlepszym w tej kategorii. W porównaniu do iPhone’a 16 Pro Max różnice są zauważalne – w niektórych ujęciach Samsung zapewnia lepszy kontrast i szczegółowość, ale w bardzo bliskich kadrach widać, że iPhone lepiej zachowuje detale.
Główny aparat 200 MP pozostaje jednym z najmocniejszych punktów urządzenia. Zdjęcia są bogate w detale, a kolory dobrze odwzorowane. HDR działa skutecznie, zapewniając szeroki zakres tonalny bez przesadnego podbijania kontrastu. Tryb nocny również wypada dobrze – choć iPhone w niektórych przypadkach mocniej rozjaśnia scenę, to Galaxy S25 Ultra oferuje bardziej naturalne odwzorowanie i mniejszą ilość szumów. W ujęciach nocnych można zauważyć więcej detali w zacienionych miejscach, co przekłada się na lepszą głębię obrazu.
Samsung poprawił także jakość wideo. Nagrywanie w 10-bitowym HDR sprawia, że filmy wyglądają bardziej dynamicznie i mają szerszy zakres kolorów. Wprowadzenie możliwości rejestrowania w formacie Log to ukłon w stronę użytkowników, którzy chcą mieć większą kontrolę nad edycją nagrania. Stabilizacja również działa lepiej, szczególnie w dynamicznych scenach, co jest zauważalne przy filmowaniu w ruchu. Mikrofon z zoomem dobrze radzi sobie z wychwytywaniem dźwięku z określonego kierunku, co może być przydatne w nagraniach z większej odległości.
Jedną z ciekawszych funkcji jest nowa opcja redukcji hałasu w nagraniach wideo. Możliwość usunięcia szumu wiatru, tłumu czy muzyki w tle może być przydatna w wielu sytuacjach. W praktyce działa to całkiem dobrze – choć po obróbce głos może brzmieć nieco nienaturalnie, to różnica względem oryginału jest wyraźna. Wideo zyskuje na czytelności, a dźwięk staje się bardziej wyrazisty, co w codziennym użytkowaniu może mieć spore znaczenie.
Samsung postawił także na funkcje AI wspierające edycję zdjęć. Ulepszona generatywna edycja pozwala na skuteczniejsze usuwanie obiektów ze zdjęć, a także ich cieni, co wcześniej mogło sprawiać problem. Z kolei funkcja Sketch to Image to ciekawy dodatek dla kreatywnych użytkowników – można naszkicować prosty rysunek, a AI zamieni go w bardziej dopracowaną grafikę. To raczej ciekawostka niż kluczowa funkcja, ale pokazuje, w jakim kierunku rozwijają się możliwości oprogramowania.
Wychodzi zatem na to, że Galaxy S25 Ultra to jeden z najlepszych smartfonów fotograficznych, ale bez większych rewolucji. Nowy ultraszerokokątny aparat i ulepszony tryb nocny to istotne zmiany, ale podstawowa jakość zdjęć nie różni się znacząco od poprzednika. Wideo stoi na wysokim poziomie, zwłaszcza pod względem stabilizacji i odwzorowania kolorów, a dodatkowe funkcje AI mogą okazać się użyteczne. To jednak nie przełom, który zmieniłby układ sił w mobilnej fotografii.
Czy warto kupić Samsunga Galaxy S25 Ultra?
Jako technologiczny weteran z wieloletnim doświadczeniem, miałem okazję testować wiele flagowców. Samsung Galaxy S25 Ultra to bez wątpienia jedno z najbardziej dopracowanych urządzeń na rynku, łączące potężną wydajność, świetny ekran i zaawansowane możliwości fotograficzne. Ale czy jest to telefon, który faktycznie przynosi rewolucję? A może to raczej kolejna udana, ale przewidywalna ewolucja?
Nie można odmówić mu imponujących parametrów. Wyświetlacz to klasa sama w sobie – jasny, ostry i z doskonałym odwzorowaniem kolorów. Wydajność również nie zawodzi – nawet najbardziej wymagające aplikacje działają płynnie, a gry wyglądają fenomenalnie. Aparaty? Tutaj Samsung wykonał dobrą robotę, szczególnie w przypadku nowego ultraszerokokątnego obiektywu, który oferuje więcej detali i lepszą jakość zdjęć nocnych.
Jednym z największych atutów Galaxy S25 Ultra jest jednak sztuczna inteligencja, którą Samsung mocno rozwinął od ubiegłego roku. W przeciwieństwie do konkurencyjnych rozwiązań, tutaj AI działa nie tylko w wybranych regionach, ale w pełni wspiera użytkowników w Polsce.
Funkcje takie jak inteligentna edycja zdjęć, tłumaczenie na żywo czy asystent pisania działają płynnie i rzeczywiście ułatwiają codzienne korzystanie z telefonu. Generatywna edycja zdjęć pozwala usuwać obiekty i poprawiać kompozycję, a funkcja Asystent rysowania zamienia proste szkice, czy tez tekst w intrygujące ilustracje. To sprawia, że Galaxy S25 Ultra nie jest tylko kolejnym flagowcem – to jeden z pierwszych smartfonów, który realnie wykorzystuje AI na szeroką skalę.
Jednak diabeł tkwi w szczegółach. Zmiany w designie są minimalne, przez co Galaxy S25 Ultra wygląda tylko nieznacznie inaczej, niż poprzednik. Rysik S Pen stracił część funkcjonalności, co dla niektórych użytkowników może być krokiem wstecz. Do tego dochodzi cena, która sprawia, że nie jest to sprzęt dla każdego.
Czy warto go kupić? Jeśli chcesz mieć jeden z najlepszych smartfonów na rynku i zależy Ci na najwyższej jakości ekranu, aparatu oraz wydajności – tak, to bezpieczny wybór. Jednak jeśli masz już model z poprzedniej generacji, różnice mogą nie być na tyle duże, by uzasadniały przesiadkę. Samsung stworzył świetne urządzenie, ale tym razem bez wielkiej rewolucji.
- Aparat9,8
- Bateria8,0
- Ekran9,9
- Jakość10,0
- Wydajność w grach10,0
ZALETY
|
WADY
|
Ceny Samsung Galaxy S25 Ultra
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.