Google Pixel 9a przed premierą pokazał się na oficjalnych renderach. Znamy wszystkie wersje kolorystyczne i błyszczące wykończenie. Podoba mi się coraz bardziej, ale widzę tu wady.
Premiera Google Pixela 9a to już tylko kwestia polskiej ceny. Ta raczej pozytywnie nas nie zaskoczy, ale sam design telefonu – już tak. Dla mnie to najładniejszy Pixel od dawna, a schowanie obiektywów w obudowie może się podobać.
Google Pixel 9a we wszystkich kolorach na oficjalnych grafikach
Nadchodzący za nieco ponad miesiąc Google Pixel 9a pojawił się w sieci na renderach. Zgodnie z moimi przewidywaniami producent postawił na błyszczące wykończenie tylnego panelu. Nadal jednak jestem zdania, że to najlepiej wyglądający Pixel od lat. Schowanie aparatu robi swoje.
Zgodnie z poprzednimi doniesieniami telefon będzie dostępny
Pewne elementy specyfikacji zapowiadają się równie dobrze. Bateria 5100 mAh budzi nadzieję, że będzie to pierwszy Pixel od lat, którego nie trzeba ładować dwa razy dziennie. Ładowanie oczywiście pozostało śmiesznie wolne. Przy 23 W zajmie co najmniej dwie godziny.
Ciekawi mnie też, czy Google zamierza ograniczyć wydajność procesora. Stonowanie Tensora G4 wszystkim nam wyszłoby na dobre. Mała szansa, że ktoś kupujący Pixela 9a oczekuje bestii do grania. Takie ograniczenie odbyłoby się za to z korzyścią dla baterii.
RAM i cena to dla mnie póki co największy problem
Głupstwa pokroju grubości ramek i wolnego ładowania byłbym pewnie jeszcze w stanie zaakceptować. Bardziej w oczy kłuje mnie cena i ilość RAM. Te dwie wartości nigdy nie powinny stać obok siebie.
Sam Google Pixel 9a ma bowiem kosztować 549 euro na start. To dużo kasy, za którą można kupić wiele fajnych telefonów. Również takich, które nie obrażają użytkownika ilością pamięci operacyjnej. Serio Google? 8 GB RAM za taką kasę?
Ktoś powie, że tyle mu wystarczy. Nie mam z tym problemu, mnie nie wystarczy. Drażni mnie przerywanie sesji grania w kawiarni do zrobienia zdjęcia tylko po to, żeby zaraz odkryć czyszczenie całej pamięci operacyjnej w tle. A smartfony Google robią to nagminnie.
Mimo wszystko chciałbym dać małemu Pixelowi szansę. Podoba mi się jego idea, nawet wtedy, gdy mam poważne zastrzeżenia co do sposobu jej realizacji. Więcej na ten temat wczoraj pisaliśmy poniżej.
Chyba zaczynam chorować na „pixelozę”. Pewnie dziko się rozczaruję, ale jest na co czekać
Źródło: Android Headlines, opracowanie własne
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.