Apple iPhone 16e to kompaktowy smartfon, który zachwyca płynnością, ale rozczarowuje kompromisami. Czy warto go wybrać w 2025 roku? Odpowiadam w jego teście.
Spis treści
Apple iPhone 16e – kompaktowy smartfon, do którego podchodzę z mieszanymi uczuciami. Z jednej strony, Apple znane jest z perfekcyjnej optymalizacji i płynności działania swoich urządzeń. Z drugiej, w 2025 roku trudno przymknąć oko na pewne kompromisy, które wydają się być celowym ograniczeniem potencjału tego modelu. Czy iPhone 16e to naprawdę „e” jak „ekonomiczny”, czy może raczej „e” jak „eksperymentalny”?
Pierwsze wrażenia są pozytywne – kompaktowa obudowa świetnie leży w dłoni, a ekran OLED zachwyca kolorami i kontrastem. Jednak już po chwili zaczynam dostrzegać braki. Brak dynamicznej wyspy, odświeżanie 60 Hz i tylko jeden obiektyw aparatu to decyzje, które trudno zaakceptować w smartfonie za ponad 3000 złotych. Apple, dlaczego? Czy to celowe cięcie kosztów, czy może próba stworzenia „budżetowego” iPhone’a, który w rzeczywistości wcale taki tani nie jest?
Zastanawia mnie też kwestia Apple Intelligence. Sztuczna inteligencja, która miała być jedną z największych nowości iOS 18, w Polsce jest niedostępna. Konkurencja, jak Samsung, zadbała o nasz rynek, a Apple? Cóż, na razie musimy obejść się smakiem. To trochę jak kupić samochód sportowy, ale bez silnika – wygląda świetnie, ale nie spełnia obietnic. Czy Apple zrekompensuje nam to w przyszłości, czy może powinniśmy spojrzeć w stronę bardziej otwartych na polski rynek konkurentów?
iPhone 16e dostępny jest w kilku wariantach kolorystycznych: czarnym i białymm. Ceny zaczynają się od 2999 zł za wersję 128 GB, 3499 zł za 256 GB i 4499 zł za 512 GB. Czy warto? To zależy od priorytetów. Jeśli cenisz sobie ekosystem Apple i płynność działania, iPhone 16e może być dobrym wyborem. Jeśli jednak szukasz wszechstronnego smartfona z bogatym zestawem funkcji, konkurencja ma do zaoferowania więcej.
iPhone 16e – kompaktowy, poręczny, ale czy idealny?
Czy iPhone 16e to nowa definicja poręczności w świecie smartfonów? Już na pierwszy rzut oka widać, że Apple postawiło na minimalizm, łącząc znajomy design z subtelnymi zmianami. Bryła urządzenia jest zwarta, a metalowa ramka dodaje mu solidności. Nie da się jednak nie zauważyć ostrzejszych krawędzi, które w porównaniu do zaokrąglonych modeli z obecnej generacji mogą być bardziej wyczuwalne w dłoni. To detal, ale czy wpływa na wygodę użytkowania?
Aluminiowa ramka w połączeniu z powłoką Ceramic Shield daje poczucie trwałości, choć ekran pozostaje podatny na zarysowania, o czym można przeczytać w internecie. To trochę paradoks – materiał ma zwiększoną odporność, ale w codziennym użytkowaniu może wymagać dodatkowej ochrony.
Ja jednak podczas testów nie zauważyłem na nim żadnych śladów użytkowania. Korzystałem z urządzenia na co dzień, nosząc je w kieszeni, a mimo to powierzchnia wyświetlacza pozostała nienaruszona. Tylny panel od początku chroniłem etui, więc jego stan również nie budzi żadnych zastrzeżeń.
Pod względem ergonomii iPhone 16e wypada naprawdę dobrze. Jest lekki, świetnie leży w dłoni i nie sprawia wrażenia cegły, co w dobie coraz większych smartfonów jest rzadkością. To model, który bez problemu mieści się w kieszeni spodni, a jednocześnie oferuje na tyle duży ekran, by komfortowo przeglądać treści czy pisać wiadomości. Przycisk akcji, przeniesiony z poprzednich generacji, pozostaje ciekawym dodatkiem – można go dowolnie skonfigurować, co ułatwia dostęp do najczęściej używanych funkcji.
Jednak nie wszystko jest idealne. Brak dedykowanego przycisku do obsługi aparatu to decyzja, która może dziwić. W świecie, gdzie coraz więcej osób korzysta ze smartfona jako głównego narzędzia do fotografowania, spust migawki byłby sporym atutem. Apple zamiast tego stawia na konfigurowalność – przycisk akcji może służyć do uruchamiania aplikacji aparatu, ale to nie to samo, co dedykowane rozwiązanie znane z droższych modeli tej serii. Może w kolejnej generacji doczekamy się tego rozwiązania?
Czy iPhone 16e to ideał ergonomii? Zdecydowanie jest blisko, ale nie jest pozbawiony kompromisów. Kompaktowa obudowa i poręczność to jego mocne strony, jednak brak dedykowanych rozwiązań dla fotografów i podatność na zarysowania mogą irytować bardziej wymagających użytkowników. Apple zrobiło krok w dobrą stronę, ale pozostawiło kilka otwartych pytań – czy to celowa strategia, czy może przestrzeń na poprawki w przyszłorocznym modelu?
Wyświetlacz iPhone 16e – postęp, ale czy bez kompromisów?
Przesiadka z iPhone’a SE na iPhone’a 16e to jak przejście do zupełnie innej ligi, jeśli chodzi o ekran. Zamiast małego, przestarzałego panelu LCD dostajemy nowoczesny, 6,1-calowy OLED Super Retina XDR. Już na pierwszy rzut oka różnica jest kolosalna – głębsza czerń, lepszy kontrast i bardziej wyraziste kolory sprawiają, że korzystanie z telefonu staje się przyjemniejsze. Czy jednak jest to najlepszy ekran, jaki można znaleźć w 2025 roku? Nie do końca.
Apple nie zdecydowało się na dynamiczną wyspę, pozostawiając klasyczne wcięcie w ekranie. To rozwiązanie, które część użytkowników może uznać za archaiczne, szczególnie że konkurencja coraz częściej eliminuje tego typu elementy na rzecz mniejszych otworów czy kamer pod ekranem. Z drugiej strony, Face ID działa tu wzorowo, więc decyzja o zachowaniu notcha nie jest przypadkowa. Czy jest to wada? To zależy – jeśli ktoś ceni rozpoznawanie twarzy i nie przeszkadza mu symetryczna, ale zauważalna przerwa w ekranie, nie będzie to problemem.
Jasność ekranu jest satysfakcjonująca, ale nie dorównuje flagowym modelom. W codziennym użytkowaniu nie ma na co narzekać – zarówno w pomieszczeniach, jak i na zewnątrz treści pozostają czytelne, a adaptacyjna jasność dobrze dostosowuje się do otoczenia. Jednak w bezpośrednim porównaniu z droższymi iPhone’ami czy modelami z Androidem widać, że Apple postawiło na pewne kompromisy. Czy to odczuwalne? Dla większości użytkowników raczej nie, ale jeśli ktoś ma oko do detali, zauważy różnice.
Apple jak zwykle stawia na naturalne odwzorowanie barw, co dla jednych jest zaletą, a dla innych – minusem. W porównaniu do flagowych modeli Samsunga, iPhone 16e wydaje się mieć mniej nasycone kolory. Nie oznacza to jednak, że obraz jest wyblakły – wręcz przeciwnie, wszystko wygląda bardzo dobrze, ale nie ma tu efektu „wow”, jaki można zobaczyć na ekranach OLED z wyższą saturacją. To klasyczne podejście Apple – precyzja ponad przesadną efektowność.
Największe zastrzeżenia budzi częstotliwość odświeżania ekranu. Trudno uwierzyć, że w 2025 roku Apple nadal oferuje jedynie 60 Hz, zamiast płynniejszych 90 Hz lub 120 Hz. O ile w codziennym użytkowaniu interfejs działa płynnie, to podczas przewijania treści czy grania brak wyższego odświeżania staje się zauważalny. To właśnie ten element sprawia, że czuć tu pewne kompromisy – jakby Apple celowo ograniczyło możliwości tego modelu. Szkoda, bo przy odrobinie większej dbałości o ten aspekt iPhone 16e mógłby być znacznie bardziej konkurencyjny.
Czy wyświetlacz iPhone’a 16e spełnia oczekiwania? Dla kogoś, kto przesiada się z SE lub starszego modelu, to prawdziwa rewolucja. Dla użytkowników przyzwyczajonych do ekranów z dynamiczną wyspą, wyższą jasnością i bardziej intensywnymi kolorami może to być jedynie solidny, ale nie zachwycający panel. Apple jak zwykle znalazło złoty środek – ekran jest świetny, ale jednocześnie pozostawia pewne pole do ulepszeń w kolejnych generacjach.
Akumulator iPhone 16e – długodystansowiec z kompromisami
Apple od lat stawia na optymalizację energetyczną, ale iPhone 16e idzie o krok dalej, oferując jedną z najlepszych baterii w historii podstawowych modeli. Przy umiarkowanym użytkowaniu spokojnie wytrzymuje cały dzień, a w nieco bardziej oszczędnym scenariuszu można dobić nawet do dwóch dni. To zdecydowanie jeden z najmocniejszych argumentów przemawiających za tym modelem, szczególnie dla osób, które cenią sobie długi czas pracy na jednym ładowaniu. Można śmiało powiedzieć, że Apple poszło tu w stronę praktyczności, ale czy kosztem innych funkcji?
Jednym z największych cięć jest brak MagSafe i bardzo powolne bezprzewodowe ładowanie o mocy zaledwie 7.5 W. Trudno nie zauważyć, że Apple wyeliminowało ten system magnetycznego ładowania, co może rozczarować fanów ekosystemu marki. Czy to duża strata? Dla mnie niekoniecznie, bo klasyczne ładowanie USB-C sprawdza się tu dobrze – przy mocy 20 W telefon ładuje się do połowy w 30 minut, co w realnym użytkowaniu jest satysfakcjonujące. Pełne naładowanie zajmuje około 100 minut.
Pod względem wytrzymałości bateria pokazuje pazur. Nawet przy intensywnym użytkowaniu, w tym graniu i korzystaniu z sieci 5G, wytrzymuje około 12 godzin, co jak na dzisiejsze standardy jest więcej niż przyzwoite. Apple dobrze zoptymalizowało oprogramowanie, dzięki czemu nawet w przypadku bardziej wymagających aplikacji telefon nie rozładowuje się w zastraszającym tempie.
Jednak nie wszystko jest idealne. Pod obciążeniem, szczególnie w trakcie grania, urządzenie wyraźnie się nagrzewa, co w dłuższej perspektywie może wpływać na komfort użytkowania. Nie jest to może poziom, który powoduje dyskomfort, ale czuć, że układ chłodzenia nie jest tu tak skuteczny jak w droższych modelach. To cena, jaką płaci się za większą baterię w smukłej obudowie. Apple postawiło na długi czas pracy, ale nie do końca zadbało o kontrolę temperatury.
iPhone 16e – kompaktowa wydajność bez kompromisów?
Nie powinno być dla Was zaskoczeniem, że wybierając iPhone’a 16e, czy równie kompaktowego Samsunga Galaxy S25 – oba smartfony zaoferują wyśmienitą wydajność i płynność działania. To świetna wiadomość dla tych, którzy szukają niewielkiego, ale potężnego urządzenia. Apple od lat udowadnia, że optymalizacja systemu iOS pozwala wycisnąć z układu scalonego maksimum mocy, i w przypadku A18 nie jest inaczej. Mimo jednego rdzenia GPU mniej względem podstawowego iPhone’a 16, w codziennym użytkowaniu różnicy nie da się odczuć.
Przewijanie interfejsu, przełączanie się między aplikacjami czy edycja zdjęć i filmów – to wszystko odbywa się błyskawicznie. Nawet bardziej wymagające zadania, jak montaż wideo w 4K, nie stanowią dla iPhone’a 16e wyzwania. Nie zdarzyło mi się, by urządzenie przycięło animację czy spowolniło pracę w jakikolwiek sposób. Czasem mam wręcz wrażenie, że Apple nie bierze jeńców, jeśli chodzi o wydajność – to sprzęt stworzony do maksymalnej responsywności.
Czy to smartfon dla graczy? Zdecydowanie tak. Tryb gry działa automatycznie, a tytuły takie jak Resident Evil 4 czy Diablo Immortal śmigają bez najmniejszego zająknięcia. iPhone 16e można łatwo sparować z kontrolerem Xbox, co tylko potwierdza, że to świetne urządzenie do mobilnej rozrywki. Jedyny minus? Ekran ma jedynie 6,1 cala, co dla niektórych może być ograniczeniem – szczególnie w bardziej dynamicznych grach.
Nie wszystko jednak wygląda idealnie. Brak dynamicznej wyspy to jeszcze pół biedy, ale odświeżanie ekranu na poziomie 60 Hz w 2025 roku to decyzja, której nie rozumiem. iOS potrafi maskować ten brak poprzez płynne animacje, ale wystarczy chwycić dowolnego konkurenta z wyższą częstotliwością, by zobaczyć różnicę. Przy przewijaniu treści czy dynamicznych scenach w grach czuć, że Apple nie pozwoliło iPhone’owi 16e rozwinąć skrzydeł.
Mimo tego, pod względem czystej mocy obliczeniowej to flagowiec zamknięty w kompaktowej obudowie. Apple mogło jednak pójść o krok dalej i zaoferować 120 Hz, co uczyniłoby ten smartfon absolutnym killerem w swojej kategorii. Zamiast tego mamy sprzęt wybitnie szybki, ale z detalami, które mogą irytować.
Łączność i dźwięk w iPhone 16e – stabilność i czysta jakość dźwięku
iPhone 16e w zakresie komunikacji idzie o krok dalej dzięki nowemu modemowi C1. To pierwszy autorski układ Apple do obsługi 5G i połączeń komórkowych, co oznacza uniezależnienie się od Qualcomma. W praktyce? Działa dokładnie tak, jak powinien – bezproblemowo. Przełączanie się między sieciami odbywa się błyskawicznie, połączenia są stabilne, a internet działa szybko nawet w miejscach o słabszym zasięgu. Telefon obsługuje 5G (sub-6 GHz) i Gigabit LTE, co zapewnia wysoką prędkość transferu danych, a Wi-Fi 6 z technologią 2×2 MIMO gwarantuje świetny zasięg w domowych i biurowych warunkach.
Nie sposób nie wspomnieć o jednej z najbardziej intrygujących funkcji – wiadomościach tekstowych przez satelitę. Apple konsekwentnie rozwija tę technologię, a iPhone 16e daje możliwość wysyłania SMS-ów w sytuacji braku zasięgu sieci komórkowej. To funkcja, której nie docenia się, dopóki nie znajdziemy się w sytuacji awaryjnej.
Jeśli chodzi o dźwięk, Apple wciąż udowadnia, że potrafi dostarczyć brzmienie, którego nie znajdziemy w konkurencyjnych smartfonach w tej cenie. Głośniki stereo w iPhone 16e brzmią zaskakująco dobrze – czysto, przestrzennie i głośno. W porównaniu do wielu modeli z Androidem, różnica jest wyraźna, zwłaszcza w kwestii głębi dźwięku i klarowności wokali. Testowałem je zarówno podczas oglądania filmów, jak i grania w gry i słuchania muzyki – dźwięk jest pełny, nieprzesadnie basowy, ale jednocześnie dynamiczny i przyjemny dla ucha. Apple wyciska z małej konstrukcji tyle, ile się da, co widać (a raczej słychać) zwłaszcza w trybie przestrzennego dźwięku w Resident Evil 4 czy dynamicznych scenach akcji w filmach.
Nie jest tajemnicą, że Apple trzyma się własnego ekosystemu, ale brak wsparcia dla kodeków hi-res Bluetooth wciąż może być dla niektórych minusem. Bluetooth 5.3 zapewnia stabilne połączenie i dobrą jakość dźwięku na słuchawkach AirPods, ale w przypadku sprzętu innych marek brakuje wsparcia dla LDAC czy aptX HD. Mimo to, jakość audio pozostaje na wysokim poziomie, a dla większości użytkowników to, co oferuje Apple, będzie w pełni wystarczające.
iPhone 16e wyposażono w ten sam silnik haptyczny, który znamy z droższych modeli, i różnica jest odczuwalna od pierwszego dotyku. Wibracje są precyzyjne, dobrze skalibrowane i dają wyraźne, krótkie impulsy zamiast rozmytych drgań, które często spotykamy w smartfonach z Androidem. To szczególnie odczuwalne podczas pisania na klawiaturze – każde stuknięcie daje przyjemne, subtelne sprzężenie zwrotne, które sprawia, że pisanie staje się bardziej intuicyjne. Apple po raz kolejny pokazuje, że dba o użytkownika nawet w tak pozornie drobnych aspektach.
Fotografia w iPhone 16e – minimalizm czy kompromis?
Jeden aparat w smartfonie za kilka tysięcy złotych? W 2025 roku to odważne posunięcie, choć Apple już nieraz pokazało, że potrafi podążać własną drogą. Problem w tym, że większość konkurentów – nawet tańszych – oferuje zestawy z co najmniej dwoma obiektywami, a standardem stał się ultraszeroki kąt i teleobiektyw. W przypadku iPhone’a 16e mamy do dyspozycji jedynie pojedynczy sensor 48 MP. Czy to wystarcza?
Nie da się ukryć, że pod względem sprzętowym iPhone 16e przegrywa z Galaxy S25, który oferuje szerszy wachlarz możliwości fotograficznych, i to nie podlega żadnej dyskusji. Ale Apple udowadnia, że sama optyka to nie wszystko. 48-megapikselowy sensor Fusion w połączeniu z algorytmami Photonic Engine daje świetne efekty – zdjęcia są pełne szczegółów, naturalnie wyglądających kolorów i dobrego kontrastu. Tryb nocny działa solidnie, a cyfrowe przetwarzanie obrazu dba o to, by fotografie wyglądały jak najbardziej realistycznie.
Brakuje jednak wszechstronności. Zoom 2x, który Apple reklamuje jako „teleobiektyw”, to w rzeczywistości tylko wycinek centralnej części matrycy o rozdzielczości 12 MP. Oznacza to, że jakość obrazu spada, a w trudniejszych warunkach oświetleniowych pojawia się więcej szumów. Szkoda, bo fizyczny teleobiektyw znacząco zwiększyłby możliwości fotograficzne iPhone’a 16e.
Na plus zdecydowanie wypada przedni aparat. Selfie są szczegółowe, kolory pozostają naturalne, a tryb portretowy bardzo dobrze separuje tło od pierwszego planu. To jeden z najlepszych przednich aparatów w tej klasie, co docenią osoby korzystające z wideorozmów i social mediów.
Mimo wszystkich zalet trudno nie zauważyć, że iPhone 16e to krok wstecz względem konkurencji, jeśli chodzi o możliwości fotograficzne. Brak ultraszerokiego kąta i teleobiektywu sprawia, że użytkownik jest mocno ograniczony do standardowego kadru. To wciąż bardzo dobry aparat, ale Apple mogło zaoferować coś więcej – szczególnie w tej cenie.
Czy warto kupić iPhone 16e?
iPhone 16e startuje od 2999 zł za wariant 128 GB, ale umówmy się – w 2025 roku to po prostu za mało. Rozsądny wybór to przynajmniej 256 GB, co podnosi cenę do 3499 zł, a testowany przeze mnie model z 512 GB kosztuje już 4499 zł. To sporo, zwłaszcza że Apple w tym przedziale cenowym nie daje nam wszystkiego, czego moglibyśmy oczekiwać. Gdy zestawimy go z Galaxy S25 od Samsunga, który oferuje więcej technologicznych nowinek, trudno nie odnieść wrażenia, że iPhone 16e jest droższy, niż być powinien.
Nie chodzi o to, że to zły smartfon. Wręcz przeciwnie – ma świetny ekran, kompaktową konstrukcję i działa z wręcz absurdalną płynnością. iOS 18 to przyjemność w użytkowaniu, ale… no właśnie, są pewne „ale”. Apple Intelligence, czyli największa nowość, nie obsługuje języka polskiego. Samsung w swoim Galaxy AI zadbał o nasz rynek, a Apple? Cóż, w tej chwili nie mamy dostępu do kluczowych funkcji. To duży minus, zwłaszcza dla osób liczących na inteligentne podpowiedzi i transkrypcję na najwyższym poziomie.
Kwestia sprzętu też budzi mieszane uczucia. Brak dynamicznej wyspy i ekran 60 Hz to decyzje, których nie sposób usprawiedliwić w tej cenie. Apple świetnie optymalizuje iOS, ale trudno nie zauważyć, że Samsung czy inni producenci dają więcej w podobnym budżecie. Jeśli chcesz iPhone’a w tej półce cenowej, może warto dopłacić do standardowego iPhone’a 16? Wersja 256 GB kosztuje tyle samo, co iPhone 16e 512GB, a daje więcej możliwości.
Nie każdy jednak szuka idealnej specyfikacji na papierze. iPhone 16e to smartfon dla tych, którzy chcą wejść w ekosystem Apple i cenią sobie dopracowane oprogramowanie. Połączenie z MacBookiem, Apple Watch czy iPadem działa bezbłędnie, a sama płynność systemu to coś, czego Android wciąż nie jest w stanie idealnie skopiować jeden do jednego. Jeśli to dla Ciebie priorytet, iPhone 16e będzie dobrym wyborem – o ile zaakceptujesz jego kompromisy.
- Aparat8,0
- Bateria8,8
- Ekran8,9
- Jakość9,5
- Wydajność w grach10,0
ZALETY
|
WADY
|
Ceny Apple iPhone 16e
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.