Czym właściwie jest tytułowy telefon do dzwonienia? Czy jest to prosty w obsłudze smartfon, czy prymitywny i tani model jednego z najpopularniejszych producentów?
Zróbmy mały eksperyment
Wyobraźcie sobie taką rodzinę: Ojciec – businessman rodem z lat 80tych, Matka – gospodyni domowa z nieodłączną słuchawką przy uchu; i dziecko – uposażone w stary model jednego z rodziców…
Ojciec ma Nokię 8800, nieodłączny, reprezentatywny atrybut businessmana minionej epoki, Matka posługuje się Nokią ze starej, dobrej serii E (np. E66), aluminiowa obudowa, świetna bateria, nic tylko dzwonić! Nie jest to chyba obraz zaskakujący i sądzę że obecnie często spotykany w naszym kraju.
Wyobraźcie sobie teraz, że nasza modelowa rodzina stoi przed karkołomnym wyborem nowych abonamentów. Nowa taryfa to małe piwo, pora na telefony; niby chcą iść z duchem czasu, ale ani myślą o skomplikowanych i delikatnych smartfonach. Ekrany dotykowe nie chcą ich słuchać, a systemy Android i iOS to czarna magia. Poza tym jak można napisać SMS’a na klawiaturze dotykowej? Istny koszmar!
Rzucają więc okiem na cenniki telefonów. W górze tabeli – smartfony za złotówkę, palec podąża w dół – dalej smartfony, ale coraz droższe i co gorsza – większe! Nie sposób znaleźć propozycji idealnej… Tylko dziecko piszczy z zachwytu i rozpoznaje modele z reklam w telewizji. Rodzice patrzą z sentymentem na swoje telefony. Żeby tego było mało, okazuje się że gdy Ojciec zapomni okularów – jego Nokia 8800 ma już zbyt małe literki. Ogólna kondycja urządzeń też nie wygląda najlepiej. Slider w 8800 zaczyna się rozpadać, a model posiadany przez Matkę wyglądem przypomina wrak Titanica…
– Proszę pana, potrzebne nam są telefony „do dzwonienia” – mówi w salonie GSM poirytowany Ojciec. I wcale nie podobają mu się nowe modele Nokii, a już w szczególności bardzo niebusinessowa seria Asha. Chcą coś prostego, z dużymi znakami i czytelnym MENU, ale z aparatem… no i Ojciec chciałby Bluetooth do zestawu głośnomówiącego w samochodzie. Pracownik salonu GSM rozkłada ręce.
Fakty i mity
W Polsce funkcjonuje mit tzw. „starej dobrej Nokii” – ale przecież można wymagać od telefonu więcej niż kolorowy ekran i dobra bateria. Moim zdaniem „telefon do dzwonienia” to telefon prosty, intuicyjny w obsłudze, na którym można polegać, którego bateria nie zawiedzie nas gdy zapomnimy zabrać ze sobą ładowarkę. Mało tego, telefon do dzwonienia musi sprostać codziennym trudom życia, niezawodnie budzić nas z samego rana, raz na czas odebrać MMS’a, ale przede wszystkim przetrwać wśród długopisów i monet pod radiem w samochodzie, czy wewnątrz jakże niebezpiecznej i skrywającej dziesiątki niebezpiecznych przedmiotów – czeluściach damskiej torebki!
Pamiętacie jeszcze modele Solid Samsunga, albo rewelacyjną Nokię 3720? To właśnie te modele są moim zdaniem dzisiejszymi komórkami codziennego, podstawowego użytku. Niewielkie, ładnie i ergonomicznie wykonane modele z certyfikatem podwyższonej odporności (np. IP54, IP57).
Czemu właśnie te modele? Dowodzi tego ich ciągły niedostatek na Allegro, czy innych miejscach sprzedaży telefonów już nie produkowanych. Powinien to być sygnał dla producentów, by wypuścić na rynek coś prostego o zwiększonej wytrzymałości. Bluetooth, aparat fotograficzny, trochę ogumienia, Gorilla Glass i proste MENU – nic prostszego!
Pamiętacie jeszcze Solid Samsunga, albo rewelacyjną Nokię 3720?
Niestety, takich modeli pozostało już niewiele i nic nie wskazuje na to by cokolwiek miało się zmienić. Na rynku pojawiają się co prawda smartfony o zwiększonej odporności – ale przecież nie o takich urządzeniach marzą nasi przykładowi Ojciec i Matka. Swoją drogą, ciekaw jestem jakich telefonów używają Wasi rodzice, i czy znaleźli już swoje własne telefony „do dzwonienia”?
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.