Wired przygotowało świetny tekst o RIM i BlackBerry, wspierając własne argumenty wypowiedziami CEO firmy. Chcę w skrócie skupić się na tych drugich.
Wiemy, że popełnialiśmy błędy. Bierzemy za nie odpowiedzialność. Wysnuliśmy wniosek i parę rzeczy pozmienialiśmy. Zmodyfikowaliśmy strukturę korporacyjną; za dużo było menedżerów. Wyeliminowaliśmy niepotrzebne komitety (…)
Thorsten Heins kieruje RIM od stycznia tego roku. Wired przytacza jego słowa, deklarując, że Heins doskonale zdaje sobie sprawę z długiej drogi, jaką musi przebyć jego firma. Autor artykułu, Roberto Baldwin, przypomina o sytuacji towarzyszącej premierze iPhone’a i rychłym spadku BB z podium. Na rynku pojawia się nowy smartfon. Co robi RIM? Kłóci się. Udział w rynku maleje. Dwóch CEO i trzech COO nie są w stanie odpowiednio zareagować.
Wskutek przeprowadzonej restrukturyzacji Heins bezpośrednio kontaktuje się teraz z inżynierami, zlecając im pomysły do realizacji. Wizje, które oni przekładają na rzeczywistość. Wired przywołuje jako odwołanie system wprowadzony przez Jobsa w Apple’u; ten zdziałał cuda dla kalifornijskiego giganta. Ale czy w RIM ma szanse się sprawdzić?
Patrząc na nadchodzące BlackBerry 10 uważam, że w zupełności. Zwłaszcza dlatego, że BB celuje w inny segment. Nie chodzi tyle o użytkowników indywidualnych, co o przemysł medyczny, rząd, o korporacyjnych pracowników wysokiego szczebla. Dokładnie tak, jak to kiedyś było. BlackBerry 10 już teraz może pochwalić się certyfikatem FIPS 140-20, uprawniającym telefony do użytkowania przez przedstawicieli rządów Stanów Zjednoczonych i Kanady.
Heins chce dominować właśnie na tych rynkach, na których bezpieczna transmisja danych jest niezbędna. Nie znaczy to jednak, że RIM zrezygnuje ze smartfonów i tabletów konsumenckich; po prostu należą one do przyszłości. I dobrze. Lepiej skupiać się na jednym zadaniu.
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.