Kilka miesięcy temu agencja EISA, na codzień uważana za bardzo poważną i-co najważniejsze, kompetentną, wybrała za telefon roku Samsunga Galaxy S3. Dziś, w przeddzień debiutu następcy, wiem już, że ta szanowana w branży instytucja popełniła ogromny błąd.
Historia moich wątpliwości względem ,,króla” zaczęła się w kilka miesięcy po jego premierze kiedy to znajomy zapytał mnie, czy nie chcę kupić jego SGSa będącego niemal idealnym stanie. Godnym odnotowania był fakt, że kolega zaczął nagle przejawiać ogromne zainteresowanie urządzeniami od HTC z naciskiem na HoX+, nawet telefony od Sony, które wtenczas mocno ustępowały jego komórce nagle zaczęły być brane pod uwagę jako nowa, w założeniu lepsza zabawka.
Zapytany, co mu w SGS3 nie pasuje, zaczął psioczyć na stabilność działania i przeciętną jakość wideo do spółki z plastikową, wkurzającą go obudową, która miała rzekomo strasznie trzeszczeć. Można powiedzieć, dziwne ale przecież czasem zdarzają się pojedyncze wpadki. Zaproponowałem wizytę w serwisie i ślad po koledze zaginął, do wczoraj, kiedy to przypadkowo spotkaliśmy się na mieście. Znajomy dumnie paradował z HTC One X+. Zapytany o kontrast, względem SGS3 przyznał, że początki były trudne ale nie żałuje swojej decyzji.
Ten przypadek to przysłowiowy wierzchołek góry lodowej. Od tego czasu, wielu innych kumpli co najmniej kilka razy prosiło mnie o rady, co zrobić aby ich ukochany telefon odzyskał płynność działania, bo jedyne oręże w walce z lagami – reset do ustawień fabrycznych to przecież broń ostateczna. Kilku zaczęło bawić się w zamrażanie aplikacji od Samsunga, ktoś tam pozostał na starej wersji Androida ale generalnie, telefon pokonał większość z tych ludzi, którzy pogodzili się z sytuacją.
Zaprzyjaźniony pracownik punktu GSM potwierdził mi, że ilość osób, które chcą tchnąć drugie życie w Samsunga Galaxy S3 jest niemała. Potwierdzenie tego stanu rzeczy znajdziecie na wielu blogach a popularne fora dyskusyjne aż kipią od próśb o pomoc z „mulącym SGS3”.
Nie podejmę się wyboru nowego króla. EISA też nie, przynajmniej przez kilka miesięcy, jednak Samsung powinien jak najszybciej poczuć oddech konkurencji na plecach. Ot, tylko po to aby nie zepsuł świetnie zapowiadającego się następcy. Chociaż, obawiam się, że część posłusznych, wychowanych na tej marce chomików, kupi SGS4 nawet gdy ten w dniu premiery będzie gorszym od konkurencji. Czyżby klątwa fanboy’ów Apple? 🙂
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.