W tym roku producenci klasycznych, „nieinteligentnych” zegarków zanotują utarg przekraczający 60 miliardów dolarów. To duży rynek, ale przez wielu uważany za hermetyczny pod kątem innowacji. Bo na dobrą sprawę jak przystosować zegarek naręczny do obecnych czasów, jeśli nie przez integrację z pozostałymi urządzeniami codziennego użytku?
Kiedyś
Jeszcze nie tak dawno temu niedoszłym hitem były urządzenia, które osobiście uważam za swoistego protoplastę smartwatchów. Dominowało Casio i przeróżne inne, mniej znane firmy, z całych sił starające się podrobić te rozwiązania. Dlaczego nie wypaliło? Ze względu na monofunkcyjność, okupioną niewspółmiernymi rozmiarami i wyglądem, który atrakcyjny był przez bardzo krótki okres.
Błyskawiczny rozwój technologii doprowadził Samsunga i LG do możliwości zredefiniowania nie tyle samego zegarka, ale również próby ubrania telefonu w zupełnie inną formę. Tak właśnie powstał GD910. Drogi, całkiem ładny, ale znów oferujący za mało, by stać się przebojem. Samsung usiłował raczkujący segment ratować tańszą opcją – nieskutecznie. Zupełnie nieskutecznie. Niektórzy nawet nie słyszeli o podobnych produktach, a co dopiero mówić o dobrej sprzedaży.
Dzisiaj
Obserwujemy wyścig, na mecie którego czeka coś, co możesz po prostu ubrać. Z każdej strony producenci atakują projektami, pomysłami, domysłami. Próbują na nowo odkryć telefon. Zresztą, nie tylko firm technologicznych to dotyczy, bo swój udział mają również wytwórcy akcesoriów czy nawet projektanci mody
Takimi słowy obecne starania określa analityk Marshal Cohen z NPD Group w Nowym Jorku. I teoretycznie ma rację, bo spekulacji na ten temat jest co nie miara, ale tylko Samsung upublicznił swoje plany. Jedynie Koreańczycy oficjalnie zapowiedzieli, że faktycznie pracują nad smartwatchem kolejnej generacji. Na temat apple’owskiego iWatcha w dalszym ciągu nie wiemy nic pewnego, LG też nieszczególnie chwali się swoimi działaniami.
Niektórzy już sprzedają. Sony ostatnio zaktualizowało sklep z aplikacjami dla oferowanego przez siebie zegarka opartego na Androidzie. Pebble z kolei z sukcesem sprzedaje sporą ilość nowości, które ułatwiają operowanie zarówno iPhone’em, jak i smartonami z otwartym systemem Google’a. Polska firma Alstor wprowadziła z kolei (już jakiś czas temu) do dystrybucji zegarek Cookoo, a więc propozycję dla tradycjonalistów.
Czego zatem brakuje? Sensu. Kilka programów, wymienne tarcze, notyfikacje czy możliwość operowania odtwarzaczem muzycznym to po prostu za mało. Te sprzęty są fajne, ale na razie nie oferują niczego, co skłoniłoby mnie do zakupu. Bo co, tak naprawdę, dostajesz za dość wysoką kwotę? Skromne uzupełnienie smartfona. Możliwość odbierania maili, gdy telefon został w innym pokoju.
Sama idea inteligentnego zegarka jest świetna i warta dalszej eksploracji, ale niezbędny będzie – taki czy inny – przełom. Obyśmy tylko nie doczekali takiego rozwiązania problemu, jakie sugeruje redakcja TechnoBuffalo:
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.