Motorola jest niesłychanie przywiązana do swoich modeli. Doskonałym przykładem są Aura i RAZR. Projektanci najwidoczniej wyszli z założenia, że skoro udało im się wreszcie stworzyć dobry telefon (co nie jest do końca prawdą), nie będą kombinować, bo mogą coś zepsuć. Tylko co zrobić, by wciąż utrzymywać sprzedaż? Oczywiście trzeba zapakować starą zabawkę w nową obudowę. Najlepiej jak będzie ze złota lub innych metali szlachetnych. Tak właśnie powstała Motorola RAZR2 V8 Luxury Edition.
Amerykanie z Motoroli czają się na portfele najbogatszych. Jakiś czas temu pisaliśmy o luksusowej Aurze, teraz przyszła kolej na nieśmiertelną klapkę.
Co w środku? Nic nowego: 2,2-calowy wyświetlacz o rozdzielczości 240 x 320 pikseli, 2-megapikselowy aparat z czterokrotnym zoomem, EDGE, dyktafon, odtwarzacz mp3 i bluetooth, czyli dokładnie to, co miał statystyczny przedpotopowy telefon z wyższej półki. Niestety w żaden sposób nie można rozbudować pamięci aparatu, gdyż nie ma on slotu na karty.
W tym wypadku nie chodzi jednak o specyfikację, a o to co na zewnątrz. Obudowa została pokryta 18 karatowym złotem. Jak dla mnie jest to jedyna zaleta tej komórki.
Nie raz mieliśmy już się okazję przekonać, że producenci wychodzą z założenia, iż ekskluzywne komórki nie są przedmiotem użytkowym i służą jedynie podkreśleniu statusu społecznego właściciela.
RAZR2 nie sprawdzi się jednak nawet w tym. Telefon kosztuje bowiem „tylko” 1700 zł.
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.