Denerwują nas każdego dnia, a jednak nie można bez nich żyć. Nie, nie chodzi o kobiety, choć stopień chimeryczności podobny. Mowa oczywiście o smartfonach, które jak bardzo zaawansowane technologicznie by nie były, nigdy nie będą idealne. Co nas najbardziej wkurza w telefonach?
Aplikacje
Jak dobrze zorganizowani byśmy nie byli, prawdopodobnie każdemu przynajmniej raz w życiu zdarzyło się ściągnąć na smartfona całkowicie bezużyteczną aplikację. Program symulujący wodę przelewającą się w szklance, aplikacja wydająca dźwięk pstrykania palcami czy aplikacja odwzorowująca płomień zapalniczki. Wszystko to może i fajne (w pewnych grupach wiekowych), ale totalnie bezużyteczne. Tego typu aplikacji, których istnieniu nie przyświeca żaden rozsądny cel, jest bardzo dużo na wszystkich platformach systemowych – Androidzie, Windows Phone, a nawet iOS. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że wspomniane bezużyteczne aplikacje najczęściej nie są darmowe (sic!), a ponadto zajmują bezcenne miejsce na dysku.
Roaming
Kupując smartfona w danego operatora sieci komórkowej, najczęściej jesteśmy mu wierni przynajmniej przez kilkanaście miesięcy. On – częściej lub rzadziej – odpłaca nam wzorowym zasięgiem, błyskawicznymi powiadomieniami czy ciekawymi ofertami dodatkowymi. Ten słodki romans ma sens, ale tylko wtedy, gdy przebywamy na terytorium kraju, w którym daną umowę podpisaliśmy. Roaming i zagraniczne podróże z telefonem potrafią być prawdziwym utrapieniem. Nie chodzi tylko o to, że wszelkie pakiety promocyjne nie obowiązują na terytorium obcego kraju, ale, że wszelkie usługi są horrendalnie drogie. SMS-y, połączenia głosowe czy – o zgrozo – transmisja danych potrafią błyskawicznie nabić nam wysoki rachunek. O ile nie ma się telefonu służbowego, raczej nie ma na to rady. Za granicą trzeba się pilnować na każdym kroku… albo kupić kartę prepaid lokalnego dostawcy sieci komórkowej.
Samochodowy rozpraszacz
Z tą denerwującą cechą telefonu powinien walczyć każdy, ale prawdopodobnie przynajmniej raz w życiu każdy zawiódł. Korzystanie z telefonu komórkowego podczas prowadzenia samochodu jest zabronione i słusznie, bo może stanowić zagrożenie dla ruchu drogowego. Mimo iż zestawy głośnomówiące bardzo dobrze radzą sobie z odbieraniem i wykonywaniem połączeń głosowych, to wciąż jest tyle czynności na smartfonie, do wykonania których trzeba mieć wolną przynajmniej jedną dłoń… Wystarczy zwykły SMS, chęć sprawdzenia wyniku meczu czy zerknięcie na nowo dodaną fotkę przez koleżankę na Facebooku, by z wzorowego kierowcy stać się piratem drogowym. Mandat to w takich sytuacjach najniższy wymiar kary. Smartfony powinny automatycznie się wyłączać po przekręceniu kluczyka w stacyjce.
Aparat fotograficzny
Coraz więcej mówi się o tym, że smartfony powoli zastępują aparaty fotograficzne, ale do realnego wyparcia ich z rynku, jeszcze droga daleka. Nawet najbardziej „fotograficzny” telefon nie wykona zdjęć tak dobrej jakości jak półprofesjonalna lustrzanka. Pstrykanie fotek smartfonem przestało być już oznaką hipsterstwa, a stało się chlebem powszednim nawet osób rzadko korzystających z bardziej zaawansowanych funkcji komórki. Wszystko z powodu ogromnej popularności serwisów społecznościowych takich jak Facebook czy Instagram, które wręcz wymagają od użytkownika zrobienia zdjęcia smartfonem i błyskawicznego opublikowania go w Sieci. Inaczej przecież nie dodamy hashtaga… Niestety, spokojnie ponad 80% zdjęć wykonywanych smartfonami jest kiepskiej jakości i po zastanowieniu nie zdecydowalibyśmy się na podzielenie nimi z najbliższymi. A jednak to robimy. #Sława.
Bateria
Złośliwość rzeczy martwych. Telefon rozładowuje się, gdy najbardziej go potrzebujemy. Niestety, tak to już jest, że im więcej fajerwerków w smartfonie, tym bardziej chłonie energię zgromadzoną w akumulatorze. Większość flagowych urządzeń dostępnych na rynku trzeba ładować codziennie. Ostatnio najwięksi producenci wprowadzili do sprzedaży smartfony, które z dala od źródła zasilania wytrzymują aż 2 dni. Sony Xperia Z3 czy iPhone 6 Plus to wyjątki potwierdzające regułę, że z dużą mocą idzie w parze duża prądożerność.
Rozmowy telefoniczne
O samych tylko rozmowach telefonicznych można by napisać osobny artykuł. Potrafią irytować jak mało co. O ile połączenie przychodzące przerywające nam pisanie ważnego SMS-a można zrzucić na karb zwykłego pecha, a pojawiający się i znikający zasięg w różnych częściach jednego mieszkania to „zasługa” operatora, o tyle sugerowanie, że użytkownik źle trzyma urządzenie, jest już lekką przesadą. A przecież to była istota słynnej historii z rozmieszczeniem anten w iPhone 4, które były zakrywane podczas naturalnego chwytu telefonu i uniemożliwiały wykonywanie połączeń. Firma Apple szybko naprawiła swój błąd, ale niesmak pozostał.
Uzależnienie
Prawdopodobnie najbardziej irytującą rzeczą w smartfonach jest ta, która jest też ich główną zaletą. Smartfony pozwalają nam być w kontakcie ze światem cały czas, 24 h/dobę, niezależnie od tego gdzie jesteśmy i co robimy. Rozwój portali społecznościowych (Facebook, Twitter, Instagram), aplikacji, które zachęcają do meldowania się w konkretnych miejscach (Swarm) czy serwisów randkowych, w których stajemy się tylko zbiorem lepszych lub gorszych zdjęć (Tinder) sprawia, że porzucamy normalne funkcjonowanie w społeczeństwie, na rzecz tego cyfrowego. Ze smartfona korzystamy na przystanku autobusowym, w tramwaju, w sklepie, w kinie czy restauracji. Technologia uzależnia, a wielu użytkowników smartfonów nie jest w stanie wytrzymać choćby kilkunastu minut bez sprawdzenia, czy nasi znajomi wrzucili coś nowego na Facebooka. A szkoda, bo wyłączając się czasami, można dostrzec zupełnie nowe barwy świata, który nas otacza.
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.