Kilka dni temu swoją premierę miał OnePlus Two – świetnie wyposażony i równie świetnie wyceniony phablet z Chin. Jednak przyglądając się dokładniej jego specyfikacji zauważymy obecność owianego już legendą Snapdragona 810 – bardzo ,,gorącego” procesora, który moim zdaniem jest w tym roku prawdziwym zabójcą flagowców.
Rynek procesorów do urządzeń mobilnych (i mam tu na myśli przede wszystkim smartfony) od kilku lat wygląda praktycznie tak samo. Zdecydowanie największy kawałek tortu wykroił sobie Qualcomm, którego Snapdragony dominują zwłaszcza w urządzeniach od renomowanych i szeroko dostępnych producentów.
Resztę rynku dzierżą MediaTeki (popularne w tanich i chińskich urządzeniach), Exynosy (z kilkoma nielicznymi wyjątkami zarezerwowane dla urządzeń Samsunga) i kilka innych procesorów od mniej lub bardziej znanych producentów.
W każdym razie hegemonia firmy Qualcomm wydawała się wszystkim niezagrożona i tak zapowiadało się także w tym roku, zwłaszcza w segmencie premium – w końcu Snapdragon 810 miał trafić do ponad 60 urządzeń od różnorakich producentów – i w sumie nic w tym dziwnego, gdyż Amerykanie nigdy tak naprawdę nie zawiedli i oferowali swoim klientom najbardziej wydajne układy na rynku. Podobnie miało być ze Snapdragonem 810, ale jak się skończyło chyba wszyscy wiemy.
Pierwszy cios zadał Samsung, który poinformował świat o porzuceniu układu od Qualcomm’a na rzecz własnego Exynosa, jako główny powód podając problemy Snapdragona 810 z nadmiernym przegrzewaniem się.
W pierwszej chwili byłem święcie przekonany, że jest to tylko marketingowa zagrywka ze strony Koreańczyków, która miała im pomóc wypromować swój układ, który pierwszy raz w historii jako jedyny miał napędzać flagowca tego producenta.
Moje pierwsze przypuszczenia potwierdziła firma LG, która zaprzeczyła wszelkim plotkom o przegrzewaniu się 810tki (a przecież miała wszelkie ku temu powody, gdyż wtedy wchodził na rynek G Flex 2, wyposażony we wzmiankowany układ). Jednak później pojawił się HTC One M9 i okazało się, że zarzuty były prawdziwe i jak najbardziej słuszne.
Informowaliśmy was o tym, jakie temperatury potrafił osiągać tegoroczny flagowiec Tajwańczyków pod obciążeniem (do tej pory nie były często spotykane w urządzeniach mobilnych). HTC winę za to zrzuciła na niedopracowane oprogramowanie i zapowiedziało stosowną aktualizację, która miała poprawić całą sytuację. I tak, zrobiła ona to, co miała zrobić, ale kosztem znacznego ograniczenia wydajności tego urządzenia.
Snapdragon 810 potężny i 8-rdzeniowy pozostał tylko na papierze – z najpotężniejszego procesora na rynku mobilnym pozostał procesor ścigający się w testach benchmarkowych z urządzeniami pracującymi pod kontrolą… Snapdragona 801. I nie mówię tym samym, że wydajność jest słaba, gdyż zeszłoroczne flagowce ciągle mają zapasy mocy obliczeniowej na kolejnych kilka lat. Ale czy warto w takim razie płacić mniej więcej tysiąc złotych więcej za flagowce z tego roku, gdy można mieć taniej coś o bardzo zbliżonej wydajności?
Poza tym uważam, że flagowiec godny tego miana musi bezapelacyjnie wyprzedzać mocami obliczeniowymi poprzednika. I mimo faktu, że flagowce wyposażone w problematyczny układ po jego odpowiednim przykręceniu nie nagrzewają się już do niebezpiecznego poziomu i można jednocześnie zagrać komfortowo w najbardziej wymagające gry (co wykazały wczoraj opublikowane badania Pawła, z którymi polecam się zapoznać jeśli jeszcze tego nie zrobiliście, dla lepszego oglądu całej sytuacji) ja ciągle uważam, że płacąc za nowy sprzęt 3 tysiące złotych należy oczekiwać czegoś więcej, niż to co było dostępne w zeszłym roku.
HTC One M9 to nie jedyny przykład. Podobne wyniki w testach benchmarkowych osiągają np. wspomniany LG G Flex 2 czy Sony Xperia Z3+. W tym momencie warto pochwalić Japończyków za uczciwe podejście do całej sprawy i oficjalne potwierdzenie problemów całego układu z nadmiernym przegrzewaniem się (co prawda dawno po czasie, ale sam fakt się liczy).
Na naganę zasługuje za to sam producent problematycznego procesora, który sam problemu zdaje się nie dostrzegać, bo jak inaczej określić nazywanie wszystkich głosów krytycznych wobec ich układu ,,śmieciami”? Takiego terminu użył wiceprezes działu marketingu (co już samo w sobie coś mówi) w firmie Qualcomm, Tim McDonough.
Po lekturze wszystkich wypowiedzi tego pana na temat całej tej sytuacji cisnie mi się na usta dokładnie to samo określenie, jakiego użył pan McDonough – trudno inaczej nazwać tak ewidentne mydlenie oczu. Szczególnie, gdy najpierw mówi się, że Snapdragon 810 nigdy się nie przegrzewał, a potem wypuszcza się na rynek kolejną wersję tego procesora, która już się nie przegrzewa. Czy tylko ja widzę tu błąd logiczny?
Możecie w takim razie zapytać czemu producenci stawiają na problematycznego Snapdragona 810, a nie szukają lepszych rozwiązań? Odpowiedź na to pytanie jest prosta – po prostu takich nie ma. I to z kilku powodów:
1. Zastosowanie na wzór LG Snapdragona 808 nie jest korzystne pod względem marketingowym (mniej świadomi użytkownicy zobaczą 6 rdzeni zamiast 8, Ci bardziej obeznani zauważą wolniejszą pamięć RAM i znacznie słabszy układ graficzny), pojawiają się również problemy z użytkowaniem – grzaniem (nie przegrzewaniem) i wielkim apetytem na energię.
2. część głosów w internecie sugeruje postawienie na starszego Snapdragona 805, ale na to nie ma szans – brak 64 bitów przekreśla ten układ.
3. Układy od chińskiego MediaTeka również nie są jak na ten moment odpowiednią alternatywą – podkręcanie do maksimum Cortexów A53 i stosunkowo słabe układy graficzne nie gwarantują podobnie wysokiej wydajności, to samo tyczy się układów Kirin od Huawei.
4. Exynos 7420 to jedyny i (mimo kilku nielicznych bolączek) znacznie lepszy konkurent Snapdragona 810, ale nie ma w zasadzie żadnych szans na jego udostępnienie szerokiej gamie rynkowych rywali – przynajmniej teraz.
5. I najważniejsze – większość producentów ma podpisane z Qualcommem długoterminowe kontrakty, których nie mogą ot tak zerwać i postawić na inne rozwiązania, bo przecież biznes to biznes i tu nie ma sentymentów.
Jak więc widzicie nie ma w tej sytuacji dobrego rozwiązania. Długoletnia dominacja firmy Qualcomm na rynku procesorów przeznaczonych do urządzeń mobilnych skończyła się brakiem realnej alternatywy w przypadku jakiegokolwiek problemu. Właśnie dlatego uważam, że Snapdragon 810 w pełni zasługuje na miano tegorocznego ,,zabójcy flagowców” i moje słowa potwierdzają np. wyniki sprzedaży HTC One M9.
Czarny PR nie zapewni sukcesu rynkowego żadnemu urządzeniu wyposażonemu w ten układ (ostatnią szansą jest OnePlus Two, ale na ten moment nie wiadomo czy i jak producent poradził sobie z przegrzewaniem procesora) i ściągnie kolejne kłopoty na ich producentów (HTC i Sony) oraz przede wszystkim na firmę Qualcomm, której trudno już będzie uwierzyć na słowo.
W zasadzie Amerykanie już mają nad swoimi głowami czarne chmury i muszą teraz dać z siebie wszystko, by nie pogorszyć sytuacji. Okazję tą powinni wykorzystać producenci innych układów, by dogonić największego konkurenta i stworzyć dla niego realną oraz silną konkurencję. Wszystkie te działania powinny zagwarantować nam brak wyżej opisanych problemów w przyszłości, dzięki czemu nie będziemy już nigdy więcej skazani na taką powtórkę z rozrywki.
Nie neguję faktu, że po odpowiednich aktualizacjach takie urządzenia jak Sony Xperia Z3+, HTC One M9 czy LG G Flex 2 są ciągle bardzo wydajne i jednocześnie trzymają w ryzach temperatury, ale topowe urządzenia mają oferować topowe osiągi, bo przecież za to płacą ich użytkownicy.
Tymczasem Snapdragon 810 gwarantuje wydajność zeszłorocznych urządzeń z najwyższej półki i także dlatego okazał się w tym roku prawdziwym zabójcą flagowców – bo jak pokazuje rynek mało kto chce płacić więcej za to samo.
Ceny HTC One M9
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.