Parę dni temu na mojego Honora 4X trafił Android 6.0 Marshmallow. Producent dość specyficznie udostępnia na swoje urządzenia nowe wersje systemu, więc nie wszyscy o tym wiedzą, a część jeszcze się waha, dlatego postanowiłem podzielić się z wami (rozszerzonymi) pierwszymi wrażeniami z aktualizacji.
Android 6.0 Marshmallow dla Honora 4X trafił na polską stronę producenta kilkanaście dni temu, o czym informowałem was osobiście, obiecując przy tym podzielenie się z wami (rozszerzonymi) pierwszymi wrażeniami po zainstalowaniu nowego oprogramowania na moim egzemplarzu. Dlatego też zapraszam do lektury i przepraszam, że tak stosunkowo późno.
Przede wszystkim muszę zauważyć, że Honor udostępnił nową osłonę Androida dla naszego modelu stosunkowo szybko, zwłaszcza jak na tego producenta, gdyż jak zapewne większość z was wie Lollipop dla Honora 4X pojawił się dopiero w listopadzie zeszłego roku. Oczywiście zawsze może być lepiej, jednak i tak drobna pochwała się należy, choć niestety mam przeczucie graniczące z pewnością, że to ostatnia tak duża aktualizacja dla tego modelu. Uważam jednak, że i tak nie ma na co narzekać, gdyż wsparcie okazało się solidne jak na model z tej półki cenowej.
Komfort użytkowania. Jeszcze mniej powodów do narzekań
W listopadzie zeszłego roku pisałem, że Android Lollipop sprawuje się lepiej od KitKata i właściwie to samo mogę powiedzieć porównując Piankę do Lizaka. Oczywiście różnica w działaniu nie jest powalająca i już wcześniej nie miałem zbyt wielu powodów do narzekań, ale teraz animacje zrobiły się płynniejsze (i piękniejsze), a sam smartfon działa odrobinę szybciej. Lepiej działa również podwójne kliknięcie w ekran w celu wyburzenia urządzenia.
Jeśli chodzi o kulturę pracy, to nie mam większych zastrzeżeń, jednak muszę wspomnieć o małym incydencie. Dwukrotnie w ciągu moich testów Honor 4X samodzielnie się zresetował, jednak niestety nie jestem w stanie dokładnie określić źródła problemu, jednak najprawdopodobniej jest to wina przeglądarki Chrome, gdyż w obu przypadkach była tym programem, z którego korzystałem w czasie restartów. Właśnie dlatego poczekam do jej aktualizacji, by się upewnić w moich podejrzeniach – o ile problem powróci.
Niestety, Honor zdecydował się nie udostępniać możliwości pełnej obsługi karty pamięci i nie da się na niej instalować bądź na nią przenosić całych aplikacji, a samej pamięci wewnętrznej minimalnie ubyło – na szczęście przenoszenie samych danych wystarczająco wiele ułatwia, przynajmniej na razie.
EMUI 4.0 – dwa kroki do przodu i jeden w tył
O ile poprzednia zmiana nakładki EMUI na nowszą wersję była typową ewolucją, tak wersja 4.0 to kilka istotnych zmian i niestety nie ze wszystkich jestem zadowolony.
Zacznę od negatywów. Po pierwsze, nie ma opcji ustawienia okresu innego niż pełny miesięc w zarządzaniu transmisją danych, co mi wybitnie przeszkadza, gdyż okres rozliczeniowy średnio wypada mi w połowie miesiąca. Po drugie, takie podstawowe rzeczy jak bateria i pamięć zostały przeniesione głębiej w ustawienia, co wymaga więcej klików, by się do nich dostać – na dodatek menadżer baterii teoretycznie został rozbudowany, ale za to nigdzie nie widać ile smartfon pracuje na jednym ładowaniu. Tak samo nigdzie nie ma dobrze nam znanego diagramu prezentującego pracujące w tym momencie aplikacje i by się tego dowiedzieć znowu trzeba się dodatkowo naklikać. W aparacie fotograficznym zniknął tryb ,,Najlepsze zdjęcie”, skróty na panelu powiadomień zostały ograniczone do dziewięciu (na dodatek zabrakło wśród nich synchronizacji), zniknęła opcja pokazywania prędkości sieci (wielka szkoda), a w aktualizatorze opcja instalacji lokalnej (czyżby sugestia, że nic nowego dla Honora 4X już nie będzie?). Co prawda nie są to kwestie, które nazwałbym krytycznymi, jednak nawet tak drobne zmiany więcej utrudniają niż ułatwiają – a powinno być przecież na odwrót.
Na szczęście jest też wiele większych i mniejszych zmian na plus. Na wiadomości tekstowe można odpowiadać już z baneru (pierwszy ze skanów poniżej), a w opcjach pojawiła się możliwość anulowania wysyłania SMSa przez cztery sekundy od kliknięcia polecenia jego wysłania. Pojawiły się również nowe możliwości dotyczące zarządzeniem aplikacjami, w tym oczywiście najważniejsza w tym wszystkim kontrola ich uprawnień, czy też możliwość planowanego włączania i wyłączania telefonu. W świetny sposób został również zmieniony menadżer aplikacji pracujących w tle, gdyż stał się on znacznie bardziej intuicyjny. Ostatnio otwarty program pojawia się co prawda na pierwszym miejscu, ale jest schowany na boku, a na pierwszym planie jest poprzednio używana apka, do której zazwyczaj wracamy. Mam też wrażenie, że samo przełączanie się między aplikacjami jest szybsze, a system lepiej zarządza pamięcią operacyjną. Na koniec dodam, że w końcu Gmail pokazuje powiadomienia na ekranie blokady (które również zostały upiększone wizualnie), a sama treść na pasku powiadomień prezentowana jest czcionką, która w końcu nie zlewa się z tłem.
Oczywiście jest to tylko część z dodanych opcji, gdyż opisywanie każdej po kolei trwałoby wieki, więc radziłbym przede wszystkim zwrócić uwagę na braki wymienione na początku akapitu – z opcji dodanych na pewno będziecie zadowoleni. Ogólnie mogę stwierdzić, że sama nakładka to dwa kroki do przodu i jeden krok w tył i sami musicie sobie określić, jak bardzo wam się to podoba bądź przeszkadza – ja mimo wszystko widzę więcej plusów niż minusów.
Nie martwcie się o baterię
Przy każdej aktualizacji najwięcej moich (i pewnie nie tylko moich) obaw budzi kwestia baterii, gdyż w wielu przypadkach czas pracy na jednym ładowaniu różni się w zależności od aktualnej wersji systemu. Na szczęście w przypadku Androida 6.0 Marshmallow jedna z największych zalet naszego phabletu ciągle nią pozostaje – SoT regularnie przekracza 6 godzin przy 1/2 dniach pracy, co jest więcej niż zadowalającym wynikiem.
Co ciekawe nie odczuwam zbyt wielu korzyści z trybu Doze, jednak wbrew pozorom nie ma w tym nic złego – w nocy ucieka maksymalnie 5% baterii (a zazwyczaj wartość ta nie przekracza 2%), więc tak naprawdę niewiele pozostało do poprawy.
Czy warto zainstalować Androida 6.0 Marshmallow?
Odpowiedź na to pytanie niestety nie jest dla mnie tak oczywista jak przy Androidzie Lollipop, jednak koniec końców mogę uznać nową wersję systemu za udaną, mimo kilku potknięć producenta. Oczywiście decyzja i tak zawsze należy do was, jednak jeśli nie macie ,,ciśnienia” na zmianę i w pełni wystarczającą wam możliwości Lizaka, to zbyt wiele nie stracicie, jednak również nic nie zyskacie. Samą Piankę mogę jak najbardziej polecić, gdyż nie zauważyłem krytycznych błędów.
Moje zdanie już znacie, a ja chętnie poznałbym wasze, gdyż osobiście bardzo liczę na to, że ten wpis będzie nie tylko owocem mojej radosnej twórczości, ale również miejscem wzajemnej pomocy w razie jakichkolwiek problemów oraz skarbnicą opinii dla niezdecydowanych użytkowników świetnego phabletu ze średniej półki, jakim jest testowany przez naszą redakcję Honor 4X, którego z czystym sercem mogę polecić po wielu miesiącach użytkowania. Oczywiście ja również będę się starał pomagać, więc jeśli macie jakieś pytania możecie śmiało je zadawać w komentarzach – szczególnie, że mogłem o czymś istotnym dla was nie wspomnieć, za co z góry przepraszam.
Zadowoloni z Androida 6.0 Marshmallow?
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.