Lenovo ogłaszając wyniki kwartalne przyznało, że nie jest do końca zadowolone z przejęcia firmy Motorola, przede wszystkim z jednego powodu – korzyści okazały się znacznie niższe, niż oczekiwała tego chińska firma.
Jesienią 2014 roku Lenovo odkupiło od Google spółkę Motorola Mobility, co w zamyśle chińskiego producenta miało w przyszłości pomóc firmie stać się trzecim producentem smartfonów na świecie, jednym z największych w USA oraz wiarygodnym w opinii użytkowników rywalem dla Samsunga i Apple. Półtora roku po przejściu Lenovo przyznało, że cały plan nie wypalił – a na pewno nie przyniósł takich zysków, jakich firma się spodziewała.
Lenovo tylko przez krótki okres po przejęciu Motoroli stało się trzecim producentem smartfonów na świecie, jednak wkrótce po tym musiało ustąpić pola Huawei, a teraz także Oppo i Vivo, wypadając nawet z pierwszej piątki. Lenovo nie radzi sobie również najlepiej w USA, a to właśnie tam związek z rodzimą Motorolą miał przynieść największe owoce i jak pokazała praktyka producent bardzo mocno się pomylił. Jeśli chodzi o Chiny, to Lenovo zanotowało tam mocne spadki, więc teraz wysiłki będą skierowane przede wszystkim na promocję smartfonów ZUK, a propozycje ze stajni Moto mają być elementem ofensywy na rynkach rozwijających się (przede wszystkim w Indiach, gdzie ceny smartfonów Moto G4 są naprawdę rewelacyjne).
Lenovo oczywiście zdaje sobie sprawę z tego, że światowe rynki powoli się nasycają, więc nie zrzuca całej winy na przejętą spółkę, jednak producent zapowiada wykorzystanie dotychczasowego doświadczenia do szukania nowych rozwiązań, bo jak widać sama rezygnacja z marki Motorola nie wystarczyła (a może to ona była problemem?).
Trudno mi konkretnie wskazać, w którym miejscu Lenovo popełniło błąd, jednak na pewno nie było nim przejęcie Motoroli. Szczerze mówiąc widzę tylko jedną możliwość – to Lenovo zawiodło, próbując zmienić charakter smartfonów z serii Moto. Mam tu na myśli zwłaszcza średniopółkowe modele Moto G, które z roku na rok stają się coraz droższe, nie dając przy tym niczego więcej niż konkurencja, z wyjątkiem oczywiście wsparcia – które zdecydowaną większość klientów po prostu nie obchodzi.
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.