Pewien Nowozelandczyk rzucił swoją pracę, by spełnić swoje marzenie. Chce w dwa miesiące złapać wszystkie Pokemony!
Tom Currie to 24-letni mieszkaniec Nowej Zelandii, który odszedł z pracy tylko po to, by spełnić swoje marzenie z dzieciństwa. Stał się pełnoetatowym łowcą Pokemonów. Codziennie rano ładuje do plecaka termos z kawą, kurtkę przeciwdeszczową, pożywienie i wyrusza na poszukiwanie wirtualnych stworzeń ze smartfonem w ręku.
W poprzednim tygodniu, Currie odszedł z pracy w Auckland po sześciu latach zatrudnienia. Zarezerwował 20 biletów do różnych miast w Nowej Zelandii, aby zostać pełnoprawnym trenerem Pokemonów. W tej chwili udało się mu odwiedzić już sześć miejscowości i złapać 90 ze 151 Pokemonów. Currie ma jeden cel – w ciągu dwóch miesięcy odszukać wszystkie wirtualne stworzenia.
Dla 24-latka to przygoda życia, o której marzył od dziecka. Jak sam stwierdza, desperacko potrzebował przerwy od pracy, zaś nowa gra dała mu niesamowitą szansę wyrwania się w pogoń za marzeniem.
Currie dodaje, że dzięki przebytym kilometrom w ciągu dnia poprawił mu się sen. Czasami potrafił chodzić za Pokemonami do trzeciej nad ranem. Przy okazji odwiedzenia jednego z hotspotów w Sumner miał okazję spotkać około 100 osób, które normalnie siedziałyby w swoich domach.
Nowozelandczyk przyznaje, że jego podróż nie jest kosztowna. Najczęściej śpi u znajomych albo w hostelach. Jego historia właśnie przedostaje się do mediów, dzięki czemu otrzymuje już oferty od firm transportowych, które dają mu możliwość podwózki do dalszych części kraju.
Źródło: The Guardian
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.