Sony Mobile ogłosiło przedwczoraj, które urządzenia otrzymają Androida Nougat. Na liście zabrakło nie tylko stosunkowo wiekowych Xperii Z2 i Z3 ale nawet Xperii M5, która przecież debiutowała na rynku w tym roku. Coś tu nie pasuje, Sony.
Na jednym wdechu jestem w stanie wymienić wiele rzeczy, które sprawiają że Sony do pewnego stopnia wyróżnia się na tle swoich konkurentów z branży mobilnej. I jeszcze kilka dni temu dałbym sobie łapę uciąć za to, że polityka aktualizacji urządzeń flagowych to właśnie jedna z tych cech. Niestety, ideał nie wytrzymał zderzenia z rzeczywistością i roztrzaskał się w drobny mak. Jestem na Japończyków zły i zirytowany, jak już długo nie byłem. Zresztą, internet aż huczy od negatywnych opinii wymierzonych w firmę i nie ma się temu co dziwić.
Krótka lekcja historii
Ciekawego wymiaru w tej całej „aferze aktualizacyjnej” nabiera brak konsekwencji firmy w kwestii Xperii Z3+. Kilku blogerów zwróciło uwagę na to, że Sony traktowało „Plusa” jako telefon klasy premium, który rzekomo miał być poszerzeniem portfolio firmy, będąc niejako protoplastą obecnej serii Performance, która z kolei wyewoluowała od Xperii Z5 Premium. Brzmi zawile? Już upraszczam. Można natknąć się w internetach na opinie wedle których mimo rynkowej obecności Xperii Z3+, to starszy model – Sony Xperia Z3 – cały czas pozostawał urządzeniem flagowym. Nie wiem, ile w tej teorii jest prawdy, jednak umówmy się że różnice względem Z3+ a poczciwą Zet-Trójką można policzyć na palcach jednej ręki. Tak samo zresztą, jak wnętrzności Xperii Z3 względem modelu Z2, który w mojej opinii również powinien dostać siódmego Androida.
Japończycy stoją w rozkroku
Proste zasady, które zaszczepiły nam filmy akcji podpowiadają, że człowiek stojący w rozkroku jest bardziej podatny na precyzyjnie ukierunkowaną agresję, zwłaszcza w odniesieniu do wszystkich tych, którzy trzymają się idealnie w pionie. Sony przeszło w swojej ewolucji bardzo daleką drogę. Zawieszeni gdzieś między próbą bycia androidowym Apple a jednocześnie producentem uparcie trzymającym się własnych zasad, nawet jeśli te oznaczały ciągłe parcie pod prąd. I długo taka taktyka się sprawdzała. Sam jestem jednym z tych użytkowników, którzy nie chcieli dołączyć do ekosystemu Apple’a, tym samym poszukując urządzenia typu premium pracującego pod kontrolą Androida. I wierzcie lub nie, ale w erze Xperii Z3 wybór był oczywisty i nie zawahałbym się dokonać go jeszcze raz.
Przytoczony rozkrok zaczął manifestować się tym, że firma zaczęła gubić środek ciężkości, na co zapewne określony wpływ mają przeciętne wyniki sprzedażowe. Rozumiem księgowych firmy, którzy doszli do wniosku, że prościej będzie przyciągnąć „starą gwardię” do rodziny X, być może nawet X Performance niż pchać się w aktualizacje wiekowych flagowców, jednak wydaje mi się że firma która kiedyś w opinii wielu była takim „Androidowym Apple” powinna jeszcze raz stanąć ponad cyferkami i pochylić się nad losem użytkowników. Tym bardziej że długie wsparcie w zakresie polityki aktualizacji to w świecie Androida raz, że bardzo pożądana cecha a dwa, że nadal wielka rzadkość. I w tej niszy Sony mogłoby popróbować szczęścia i wyjść tego dziwnego rozkroku, zawieszenia między marką premium a nastawieniem na szybki zysk i masowego odbiorcę.
Na opinię pracuje się latami
Mimo wszystko, nie uważam żeby tą decyzją Sony zabiło swoją przyszłość w branży mobilnej. Nowe Xperie z linii X to bardzo dobre urządzenia, które z pewnością się nieźle sprzedają i dają księgowym wiele powodów do radości. Pojawia się jednak zasadnicza kwestia – jak w tym rozgardiaszu zachowają się rozczarowani użytkownicy starszych Zetek czy tegorocznej Xperii M5? Widzę dwa prawdopodobne scenariusze: wszyscy ci, którzy wiedzą jak ważna w tych czasach jest polityka aktualizacji wytrzymają jeszcze trochę ze swoimi Xperiami a następnie rozejrzą się za urządzeniami innych producentów. Od czasów Xperii Z3 wielu producentów nauczyło się tworzyć śliczne, cudnie wyglądające telefony nieraz i w niższych cenach, które być może dostaną Androida Nougat. Druga grupa machnie na to ręką i za jakiś czas znowu kupi produkt tej firmy. No bo logo.
Niedawno sam zastanawiałem się nad zakupem swojego kolejnego smartfonu i szczerze mówiąc, mimo że uwielbiam Sony, to po tej decyzji ich notowania nieco u mnie spadły. Być może jestem tylko jednym z tych paru procent niezadowolonych, których kalkulator wrzucił w koszta podjęcia takiej a nie innej decyzji, jednak cały czas jestem panem swojego portfela i swojej karty płatniczej. Tak samo jak inni niezadowoleni i rozczarowani użytkownicy. I dochodząc już do sedna sprawy – za jakiś czas, gdy ci wszyscy użytkownicy będą rozważać zakup nowego telefonu, nie zdziwiłbym się bardzo, gdyby rozczarowanie związane z brakiem aktualizacji przeważyło i pchnęło te osoby w ramiona konkurencji.
A księgowi będą pluli sobie w brodę, szukając w cyferkach przyczyny spadku dochodów. Mój (nadal) ulubiony producencie, jeszcze nie jest za późno, żeby wyjść z tej sytuacji z tysiącami zadowolonych i wiernych użytkowników u boku!
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.