Pyta.pl to starzy wyjadacze. Pierwszy film wrzucili ponad 10 lat temu. Nie łączą się w kolaboracje z innymi YouTuberami, nie są od nich w jakikolwiek sposób zależni. Od zawsze idą swoją drogą, która jest wyznaczona przez ich cyniczne, wyjątkowe poczucie humoru. To, co tworzą, to zdecydowanie więcej niż prank. Więcej niż roast. Wpadli w niszę, do której nikt inny nie ma dostępu. 2 miesiące temu dowiedzieliśmy się o ich rozpadzie.
Członkowie Pyta.pl nie mają sobie równych w zadawaniu niewygodnych pytań i w ciągnięciu za język. Są jak Eve Preston w filmie „Po drugiej stronie medalu”. Widzowie ich uwielbiają, ale osoby wywołane przez nich do tablicy na wszelkiej maści marszach czy manifestacjach, przez brak dystansu do swojej osoby, mogą ich równie dobrze znienawidzić.
Wydawałoby się, że są nierozerwalni. Każdy kolejny rok udowadniał nam, że żadna kwota nie jest wstanie pomówić tercetu grającego na nerwach ochroniarzom pracującym przy demonstracjach na terenie całej Polski. A jednak.
W niedzielę, 3 lipca, Koza i Grzegorz nagrali odpowiedź wideo do filmu Jaoka trwającą niemalże 45 minut. Niestety, domniemany prowodyr „Publicznego prania brudów” jest obecnie opublikowany jako „prywatny”. Dlatego też niebywale trudno zarówno dziennikarzom, jak i widzom, ustosunkować się do zaistniałej dramy skoro nie mogą zapoznać się z pełnym materiałem dowodowym. Film chłopaków, o ile nie może narzekać na popularność, nie jest oceniany pozytywnie.
Zdecydowana większość reakcji to tzw. łapki w dół, a wśród komentarzy panuje ogromne zażenowanie. Prawdopodobnie jest to spowodowane specyfiką publiczności kanału „Pyta.pl”. Ogromna jej część to widzowie pozyskani już w pierwszych latach działalności (przypomnę, że jest ich 10). Ci zaś nie przepadają za kłótniami, nie podążają ślepo za zasłyszanym słowem i nie hejtują Jaoka. Oni po prostu oczekują kontentu, który poprawi im humor. Żadnego innego.
Podczas filmu poruszane były kwestie dostępu do kont social media, wypłat pieniędzy, sieci partnerskich, problemów i kariery Jaoka. Często powtarzanym słowem był „honor”, zaś określeniem coś na kształt „mi w ogóle nie chodzi o pieniądze”. Koronacją wysiłku, którego celem była protekcja widzów od pomylenia skażonej kłamstewkami czerni (Jaoka) z bielą (Kozą i Grzegorzem) okazał się oddzielny materiał zawierający kilka zrzutów ekranu z youtubowej analityki przychodów i listy transakcji.
Na swoim fanpage’u Jaok napisał:
„Hej, bardzo wielu z was do mnie dziś napisało, a ja się staram każdemu odpowiedzieć. Z tym, że nie dam rady dziś bo padam ze zmęczenia. Jutro postaram się podpisywać. Bardzo dziękuje wszystkim za słowa wsparcia. Czuje się jak po rozstaniu z toksyczną laską. Najpierw trochę smutno a potem „jestem wolny!”. Konfabulacji komentować nie będę, bo tłumaczy się winny. Kto ma oczy i rozum ten rozumie. Dobrej nocy pszczółki.”
„Coś sen przyjść nie chce. Po dłuższym czasie przychodzą dziwne myśli. Czuje się jak bohater filmu „Dług”. Ludzie którzy byli moimi kumplami i którzy swoją siłę demonstrowali wysyłając mi filmiki na których znęcają się nad słabszymi (to co publicznie było pokazane to pikuś) przekazują mi informacje, że jestem im winien jakieś pieniądze, że lepiej, żebym się zajął córką i żoną którą mam taką sympatyczną. W dodatku doskonale znają moją przejebaną sytuacje, sprawę z byłym pracodawcą. O uderzają dokładnie w te nuty. Tak, żeby wyszło, że „z nim to tak zawsze”. Napisało dziś do mnie wpytę osób. Nie tyko widzów, ale i takich którzy mieli przyjemność prowadzić interesy z moimi kochanymi kolegami. Cieszę się, że nie jestem sam w tym wszystkim.”
Przykro mi, że chłopaki zniżyli się do poziomu wirtualnej swary. Wiele stracili w oczach nie tylko moich, ale i reszty swoich subskrybentów. W trójkę tworzyli całość i nie sądzę, by osobno osiągnęli więcej. Minęły już 2 miesiące rozłąki i nic nie zapowiada się, aby znów zaczęli strzelać do jednej bramki. Być może będzie to zdrowsze, jeśli nie byli w stanie się dogadać, ale i tak pozostaje pewien niesmak. Pustka.
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.