Kiedyś rzecz powszechnie używana, dziś obiekt kultu – Orange poinformowało, iż do końca przyszłego roku z ulic znikną wszystkie budki telefoniczne.
Jeszcze kilkanaście lat temu z budek telefonicznych korzystał praktycznie każdy – upowszechnienie telefonów komórkowych było wtedy na dość niskim poziomie, a karty telefoniczne były bodaj najbardziej eksponowanym towarem w ulicznych kioskach czy salonikach prasowych. Co więcej – nikogo nie dziwiły kolejki do automatu, a zamykane budki pozwalały poczuć namiastkę prywatności w trakcie rozmowy. Dziś sytuacja jest już zgoła nieco inna – budki świecą pustkami i najczęściej służą jako schronienie przed deszczem. Z automatów nie korzysta dziś już praktycznie nikt, a karty telefoniczne na witrynach sklepowych zastąpiły startery z kartą SIM.
Nie dziwi więc fakt, iż Orange podjęło decyzję o całkowitej likwidacji budek telefonicznych znajdujących się na ulicach do końca 2017 roku. Nie pomogło wprowadzanie automatów na monety – ta forma komunikacji po prostu nie przystaje już do współczesnych standardów. Co prawda operator regularnie likwiduje kolejne budki telefoniczne i automaty stacjonarne, ale do końca przyszłego roku rozprawi się z nimi ostatecznie – na demontaż czeka 4200 obiektów w więzieniach, szpitalach i poszczególnych gminach.
A pomyśleć, że ledwie 15 lat temu budki na polskich ulicach były zwyczajną normą – w całej Polsce rozlokowanych było blisko 100 000 takich urządzeń – miesięcznie z każdej budki „wygadywano” średnio 12 000 impulsów, co przekłada się na 36 000 minut. Najbardziej obciążonym automatem był ten stojący przy słynnym „Jarmarku Europa”, czyli Stadionie Dziesięciolecia w Warszawie – cóż z tego skoro, jak wspomina rzecznik Orange Wojciech Jabczyński, 90% impulsów pochodziło z klonowanych kart lub ładowanych domowym sposobem. Przedsiębiorczość zawsze była (i jest) w cenie.
O tym, jak bardzo zmieniły się czasy, niech najbardziej poświadczą statystyki – Orange w trakcie Światowych Dni Młodzieży na prośbę organizatorów rozlokowało na terenie Krakowa 12 automatów na monety, zarówno złotówki, jak i euro. W czasie trwania imprezy z automatów wykonano zaledwie… 125 rozmów. W tym czasie w samej tylko sieci Orange wykonano 7,4 mln minut rozmów komórkowych i wysłano 31,145 mln SMS.
Dzieje się więc to, co stać się po prostu musiało. Dziś patrząc na budki telefoniczne raczej nikt nie myśli o tym, by z nich skorzystać, ale wspomina stare dobre czasy, które już zdecydowanie nie wrócą. Nie można dziwić się decyzji Orange – utrzymywanie tych obiektów to z ekonomicznego punktu totalna porażka, bo po co oferować ludziom coś, czym nikt praktycznie nie jest zainteresowany?
Nie da się ukryć, że na przestrzeni ostatnich dziesięcioleci budki telefoniczne wpisały się w obraz polskich miast. Zółte obiekty z drzwiczkami czy proste, niebieskie automaty przywieszone do ściany wydawały się do niedawna czymś zupełnie normalnym i często spotykanym na ulicach. Wielokrotnie budki telefoniczne stawały się przyczynkiem do wielu zabawnych sytuacji w kultowych polskich filmach, ot, można tutaj przywołać chociażby pamiętną scenę z Misia…
Choć polskie budki telefoniczne nie są aż tak kultowe jak te brytyjskie, czerwone, to jednak niewątpliwie wiążą się z nimi bardzo pozytywne odczucia. I choć niebawem bezpowrotnie znikną z naszej rzeczywistości, a karty telefoniczne staną się niewątpliwym rarytasem dla kolekcjonerów, to jednak nieprzypadkowo wiążą się z nimi tylko i wyłącznie dobre wspomnienia. Wraz z ich końcem z pewnością kończy się także pewna bardzo specyficzna, acz ciekawa epoka.
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.