Odpowiedź na to pytanie jest niezwykle prosta i posiada trzy znaki. Problem w tym, że zależy od punktu widzenia. Poznajcie mój.
Nie miałem wielu telefonów. Od kilku lat korzystam z iPhone’a i nie widzę żadnej potrzeby, by wymieniać go na inną markę… poza jego zmianą na lepszy model, co dwa lub trzy lata. Smartfony na przestrzeni ostatniego dziesięciolecia znacznie ewoluowały. Dawniej, telefon wykorzystywałem w trzech celach: dzwonienia, wysyłania smsów i słuchania muzyki. Z czego ostania kwestia była dla mnie najbardziej istotna. Tak, czy inaczej – przez większość lat korzystałem mobilnego urządzenia.
Czego nie zrobisz bez smartfona
Pamiętam jednak okres, gdy z pewnych powodów pozostałem tydzień bez dostępu do smartfona. Było to dla mnie swego rodzaju wyzwanie, które potraktowałem, jak eksperyment. Doskonale wracam pamięcią do tych chwil, gdy jadąc tramwajem zdawałem sobie sprawę, że w kieszeni czegoś mi brakuje. Najgorzej było na początku (tak, eureka). Dawały o sobie znać przyzwyczajenia i udogodnienia, które zapewnia smartfon. Wśród nich, najważniejsze to stały dostęp do informacji, możliwości rozmów telefonicznych i robienia zdjęć.
W tym czasie, rozkład jazdy musiałem sprawdzać analogowo, co stałoby się kolosalnym utrudnieniem gdybym nie mógł korzystać z pomocnych serwisów w tym celu np. będąc w obcym mieście. Sytuacja wyglądała podobnie przy okazji korzystania z map. Rzecz jasna, nie zabierałem ze sobą słuchawek i nie mogłem uchwycić żadnych chwil, sprawdzić maili czy informacji o korkach.
Byłem kompletnie odcięty od życia online w czasie wyjścia poza swoje mieszkanie. Do ewentualnego notowania pomysłów musiałem używać zwykłego notesu. Problem w tym, że wolę wirtualne notatki, które zapisane w smartfonie (i jednocześnie w chmurze) mogę odczytać na komputerze.
Najgorsza w tym wszystkim była jedna rzecz – brak możliwości sprawdzenia godziny (brak zegarka na ręce). Posiłkowałem się pytaniem obcych osób lub spoglądaniem na dostępną godzinę na zegarach w pojazdach czy na wybranych budynkach.
Zaznałem szoku, spowodowanego odstawieniem małego dobrodziejstwa. Po kilku dniach stałem się spokojniejszy i dopiero pod koniec stwierdziłem, że da się tak żyć. Pytanie tylko czy warto?
Coś zyskujesz, coś tracisz
Bez telefonu ma się większą wolność, spokój, ale i jednoczesny brak tych wszystkich udogodnień, które uzależniają najbardziej. Dzisiaj prowadzenie rozmów telefonicznych w smartfonie to tylko jedna z wielu jego funkcjonalności. Obecnie, najważniejszą opcją jest możliwość bycia podłączonym do sieci Internet non-stop. Małe urządzenie jest również tym, czym niegdyś był kultowy, wielofunkcyjny scyzoryk. Nie pogardziłby nim sam MacGyver.
Chciałbym powiedzieć, że „tak” – da się żyć bez smartfonu. Wierzę w to i jestem pewny, że można… ale nie warto. To tak, jakby na życzenie odciąć sobie jedną rękę. To narzędzie, które wspomaga nas w codziennym życiu, w tak wielu aspektach, że nie jesteśmy w stanie się bez niego obejść.
Wydaje mi się także, że dla większości użytkowników największym problemem jest brak umiejętności świadomego korzystania z tego udogodnienia oraz odkładania smartfona i odcinania się od samej sieci, przynajmniej raz na jakiś czas. Nikt nas w tym nie kontroluje, więc sami nie widzimy, kiedy warto byłoby wyciszyć/wyłączyć telefon chociażby na kilka godzin. Jeśli nudząc się – pierwszą rzeczą, po którą sięgamy jest właśnie smartfon… to jest pewne, że tym bardziej mamy problem, nad którym warto byłoby popracować.
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.