Co i rusz do sklepów trafiają nowe smartfony – z dużymi ekranami, szybkimi procesorami i coraz doskonalszą technologią. Pod tym zdaniem kryje się jednak drugie dno – już niebawem wielkie koncerny mogą nie mieć ich z czego produkować.
Każdy z producentów smartfonów chce wypuszczać na rynek coraz bardziej doskonałe sprzęty i w tym nie ma absolutnie nic złego. W końcu każdy z nas liczy na to, że jego nowy sprzęt będzie jeszcze szybszy, zrobi bardziej doskonałe fotki, a wszystko zostanie wyświetlone na wyrazistym ekranie pełnym kolorów. Flagowiec to teraz pojęcie używane bardzo często, bo praktycznie każdy gracz znajdujący się na rynku chce zdystansować konkurencję czymś nowym. To oczywiście powoduje, że fabryki muszą wrzucić piąty bieg i nadążyć za oczekiwaniami rynku, a te przecież są ogromne.
A to przecież także kwestia stale zwiększającej się sprzedaży – mimo wielu głosów mówiących o tym, że rynek smartfonów przeżywa stagnację, to tylko w tym roku Huawei ma zamiar sprzedać 150 milionów smartfonów, a Vivo – jeden z mniej znanych graczy na rynku – 100 milionów. A to tylko pokazuje, jak chińska ofensywa wpływa na to, co dzieje się na rynku. A nie dość, że wielcy producenci sprzedają więcej i lepiej, to niewielkie do tej pory firmy z Azji próbują doszlusować do czołówki, stawiając wszystko na jedną kartę i sprzedając świetne smartfony w niewysokiej cenie. W skrócie – sprzedając je czasami po kosztach produkcji, byle tylko zaistnieć.
Z tego też powodu na rynku niewiele już pozostało miejsca dla telefonów z niskiej półki, bo uwaga praktycznie wszystkich producentów skupia się na flagowcach oraz sprzętach ze średniej półki, a do tego trzeba komponentów dobrej jakości. A z tym były problemy już w tamtym roku, więc w prostej linii należy się spodziewać, iż podobna sytuacja pojawi się także i w 2017.
Z jakimi komponentami producenci mogą mieć największy problem? Niedobory mogą pojawić się głównie w przypadku wyświetlaczy OLED – ich wykorzystanie w smartfonach jest coraz większe, a na braki magazynowe narzekano już pod koniec ubiegłego roku. Ale problemy z dostępnością mogą pojawić się także w przypadku tradycyjnych ekranów TFT, zwłaszcza jeśli chodzi o te z przekątną na poziomie 5,5-5,7 cala – tutaj także zapotrzebowanie cały czas rośnie, a realia rynkowe niekoniecznie za nimi nadążają.
W najbliższych miesiącach możemy także spodziewać się niedoborów jeśli chodzi o matryce fotograficzne, które ostatnio stały się oczkiem w głowie wielu producentów smartfonów. Konieczność zrobienia dobrego, ładnego i ostrego zdjęcia stała się szalenie istotna, a producenci pakują do sprzętów coraz lepsze matryce. Popyt na te rozwiązania z pewnością będzie więc duży, co niekoniecznie musi pokryć się z możliwościami produkcyjnymi.
Jeśli więc następnym razem usłyszymy o opóźnieniu w premierze niektórych modeli smartfonów, to może nie wieszajmy od razu psów na producentach – może zwyczajnie nie mieli innego wyjścia?
źródło: digitimes
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.