Coraz częściej w sklepach z aplikacjami widzimy odświeżone tytuły z dawnych lat. Kierunek ten zdecydowanie popieram, bo przecież zawsze miło wrócić do gier z dzieciństwa, tym bardziej, że w kieszeniach i torbach nosimy teraz sprzęt kilkukrotnie szybszy od tego, na jakim mieliśmy okazję grać w przeszłości. Przedstawiamy wam więc mobilny remake Dungeon Keeper – nowego wydania gry, od której premiery dzieli nas już 17 lat.
Dungeon Keeper przetestowałem na tablecie Kruger&Matz KM0974, z 9,7-calowym ekranem o stosunku boków 4:3 i procesorem Rockchip RK3188, osiągającym taktowanie 1.6 GHz. Gra chodziła płynnie i stabilnie.
Skrótem, czyli wideorecenzja Dungeon Keeper
Zostań panem piekieł
Dungeon Keeper to nieco inna, niż wszystkie gra w świecie fantasy. Nie jesteśmy bowiem żadnym rycerzem na białym koniu czy dobrym władcą malowniczego królestwa, a wręcz przeciwnie – złym władcą lochów, rządzącym twardą ręką poddanymi, którzy w tym wypadku ograniczają się do goblinów, czarnoksiężników i wampirów. Naszą prawą ręką jest tutaj czerwona, rogata postać, którą przyjaciele zwą – ze względu na rogi – „Horny”, w biznesie – „HR”. Humor w tym stylu jest tutaj na porządku dziennym. Widać to z resztą już na samym początku gry – żeby wejść do tego podziemnego świata musimy każdorazowo uderzyć małego stworka.
Nasze imperium oczywiście musi się rozwijać, ale pod ziemią – i jak to pod ziemią, żeby mieć miejsce na kolejne inwestycje najpierw trzeba wykopać w ziemi odpowiednią przestrzeń. Pomogą nam w tym nasze sługusy – Impy. Im więcej będziemy ich posiadać, tym wydajniej i szybciej zdobędziemy przestrzeń i postawimy nowe elementy infrastruktury. Pierwsze dwa nie są problemem, ale sprowadzenie kolejnych jest już droższe i wymagać będzie więcej czasu. By nasi pracownicy wydajniej pracowali trzeba odpowiednio zabiegać o ich względy. Wymierzenie im policzka wydaje się najodpowiedniejszą zachętą i dzięki temu pracują przez kolejne pół godziny dwa razy wydajniej – tylko taki sposób jest godzien prawdziwego pana podziemia.
Posiadając już odpowiedni teren pod zabudowę należałoby wybrać odpowiednie inwestycje. W królestwie będziemy potrzebowali zarówno złota jak i kamieni – wybudujemy więc kopalnie złota i kruszcu, ale na mapie znajdują się też opuszczone placówki – wystarczy się do nich dokopać i po uiszczeniu odpowiedniej opłaty zaczną dla nas pracować. Z czasem będziemy jednak potrzebowali większych dostaw surowców, dlatego też nie można zapomnieć o rozwijaniu kopalń poprzez kolejne ulepszenia.
Surowce są oczywiście niezbędne, ale trzeba z nich jakoś korzystać. Będziemy więc wznosić też miejsca o innym przeznaczeniu – warsztaty, magazyny, biblioteki, pokoje treningowe czy wreszcie świątynie, cmentarzyska czy komnaty tortur. Każde miejsce pełni swoją funkcję i przyda nam się do czegoś innego – niektóre z nich wprowadzą nowe jednostki, ale inne pozwolą na tworzenie systemów obrony lub studiowanie nad wiedzą tajemną, dzięki której zyskamy nowe czary, którymi bezpośrednio wesprzemy legiony w walce.
Nie daj się strącić z tronu
Nasze podziemne królestwo jakoś funkcjonuje, ale ci źli zawsze mają pod górkę. Ktoś nas może zawsze napaść by ograbić nas z surowców lub, co gorsza, odebrać nam władzę. Przezorny zawsze ubezpieczony, dlatego też już na samym początku trzeba pomyśleć o jakichś fortyfikacjach. W tym momencie pojawia się wątek w stylu Tower Defense.
Za produkcję pułapek i umocnień odpowiada warsztat – rozwijanie go o kolejne poziomy da nam dostęp do nowych rodzajów zabezpieczeń i nie będziemy musieli się już tylko ograniczać do drzwi i zapadni, ale zamontujemy także działa, kurczakowe bomby, a nawet działa przeciwlotnicze.
Sercem lochów jest jednak… ich serce. To najważniejszy punkt w całym królestwie i to jego trzeba strzec przede wszystkim – jeśli zostanie zajęte przez wrogów, przegrywamy. Serce ma również inną, ważną funkcję bowiem znajduje się w nim portal, przez który przywoływać będziemy przeróżne stwory, które następnie wykorzystamy do obrony naszego lochu lub…
Czyń drugiemu, co tobie nie miłe
…do napadania na inne. Choć nieszczególnie chętnie oddamy swoje królestwo, tak inne, często słabo chronione wydają się już jak najbardziej łakomym kąskiem. Z pomocą stworów napadniemy więc na podobne do naszych lochy i odpowiednio je splądrujemy. Każdy stwór ma określone mocne i słabe punkty, ale także preferencje odnośnie pomieszczeń – czy kieruje się do najbliższego, czy do biblioteki, a może od razu do serca. Zależnie od tego trzeba będzie więc przywoływać kolejne fale żołnierzy, tak by natrafili na jak najmniejszą liczbę pułapek.
W Dungeon Keeper przygotowano kampanię, w której stoczymy walki z panami innych lochów – czasem to my będziemy ich napadać, ale w odwecie i oni mogą połasić się na nasze bogactwo. Stawia to przed nami ciągłe wyzwania, do których realizacji będziemy dążyć rozwijając „firmę”. W każdym razie trzeba zadbać i o obronę, i o atak.
Poza trybem kampanii jest też oczywiście konkurencja z innymi graczami. Rozgrywka w tej formie wciąga chyba najbardziej, bowiem w przeciwieństwie do z góry ustalonych misji, nigdy nie wiemy, jak pokrętne systemy obrony zastosował prawdziwy wróg – mogą to być całe labirynty najeżone pułapkami lub całe hordy potworów, a najlepiej jedno i drugie. Trzeba więc być wszechstronnym i przebiegłym – pomieszczenia układać w takiej kolejności, by określone rodzaje potworów wpadały w jak najwięcej pułapek – wedle ich sposobu poruszania się. Z graczami można zawiązywać sojusze i gildie by razem walczyć z innymi – jako spółka będziecie mogli wymieniać się sługusami, zwiększać przychód każdego z was, a także zdobywać osiągnięcia zarezerwowane jedynie dla gildii.
Na koniec mamy możliwość wziąć udział w globalnych eventach ograniczonych czasem. Jak do tej pory natrafiłem jedynie na survivale – nasze umocnienia muszą przetrwać kolejne fale wrogów, a za każdą z nich dostajemy odpowiednią nagrodę. Przed udziałem w tego typu rozgrywkach na pewno warto wcześniej pomyśleć o jak najlepszych zabezpieczeniach.
Mikrotransakcje
Przyszedł czas na to, czego nie lubimy – mikrotransakcje. Niestety, chciałbym powiedzieć, że nie są w tej grze nachalne, ale nie mogę, bo w zasadzie EA zrobiło z Dungeon Keepera kolejną grę typu „pay to win”. Uparci bez płatności jeszcze przeżyją, ale wszelkie bardziej skomplikowane budowle trwać będą od kilkunastu minut do nawet kilku godzin. Im bardziej będziecie się rozwijać, tym bardziej jednak będziecie potrzebować dodatkowego wsparcia, a skonstruowane jest to tak, że do tego czasu zdążycie się wciągnąć i siłą rzeczy zdecydujecie się chociaż na jeden mały zakup – a to już zawsze zysk dla twórców.
Zdążyliśmy się już chyba przyzwyczaić do możliwości wydawania dużych pieniędzy w sklepie, ale chyba nadal nie znajdzie się zbyt wiele osób, które będą chciały wydać aż 400 złotych na klejnoty, czyli walutę „płatnościową”, w jakiejś grze na telefon czy tablet.
Początkowo skracanie czasu oczekiwania kosztuje jakieś 2-3 klejnoty, podczas gdy z początkiem gry dostajemy ich ponad 500, a w trakcie gry nadal będziemy je zarabiać. Jeśli więc wykażecie się cierpliwością, a przy tym mądrze rozdysponujecie klejnoty powinniście sobie poradzić – w późniejszej grze ceny jednak rosną, więc warto wszystkiego nie wydać od razu.
Grafika
Grafika w Dungeon Keeperze to bardzo przyjemny element. Choć to strategia, to przeniesiona w w pełni funkcjonalny świat 3D i utrzymana w komiksowym stylu przypominającym mi nieco World of Warcraft. Wszystkie stworki są płynnie animowane, ale i w niektórych z elementów statycznych, takich jak choćby kopalnie, zauważymy proces wydobycia wiadrami. Elementy interfejsu zostały narysowane w podobnym stylu i dzięki temu wszystko tworzy spójną, lekką całość.
Podsumowanie
Dunegon Keeper to jedna z lepszych strategii, w jakie grałem na tabletach. Stosunkowo prosta rozgrywka, ale z dużymi możliwościami wprowadzania własnych rozwiązań, ładna, komiksowa grafika 3D, multiplayer i humor czynią Keepera świetną pozycją i dla casuali, i dla hardkorowych graczy. Choć przyjemnie jest patrzeć jak rozwinięte królestwo przynosi nam czysty zysk, a nasza rozbudowana armia jest w stanie pokonać każdego, to jednak przez dość często pojawiające się opcje mikropłatności trochę niestety odstrasza. Zanim EA postawi was pod ścianą z decyzją o wydawaniu pieniędzy, czeka was sporo dobrej zabawy, podczas której na pewno polubicie tę pozycję, dlatego też jak zachęcam do spędzenia choćby kilku chwil z Dungeon Keeperem.
Grę pobierzecie za darmo z Google Play i AppStore.
ZALETY
|
WADY
|
Niektóre odnośniki na stronie to linki reklamowe.